do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 118 Nieodparty urok
- Conrad Linda Dynastia Danforthów 09 Prawo miłości
- Domińczak Andrzej Bez miłosierdzia. Jana Pawła II wojna z ludźmi
- Gwiazdka miłości '98 2. Armstrong Lindsay Świąteczne przysmaki
- Bucheister Patt Na tropie miłości (W namiętnej pogoni)
- 0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
- 0065. James Ellen Zatoka miłości
- 1014. Schield Cat Miłosne porachunki
- Ransom S.C Błękitna miłość 02 Błękitna magia
- Cartland Barbara Król miśÂ‚ośÂ›ci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znów poczuć jak normalna kobieta, którą byłam, zanim Jason Jamison popełnił
na mych oczach morderstwo.
Negatywne wspomnienia pomogły jej osiągnąć to, czego pragnęła. Udało
jej się pozbyć erotycznego napięcia między nią a Vincentem.
Vincent wziął głęboki oddech.
Teraz jednak załadujemy rowery do samochodu i wrócimy z Derekiem.
Skinęła głową.
Miałam swoje wakacje. Prawdziwe życie czeka.
Zaczęła się zastanawiać, jak będzie wyglądało jej życie, gdy to wszystko
się skończy. Jak sobie poradzi bez Vincenta? Czy będzie za nim tęsknić?
Wariatka, upomniała się pózniej. Oczywiście, że nie będzie tęsknić za
tym apodyktycznym facetem, który doprowadza ją do szału.
140
RS
Była jednak dziennikarką i kłamstwo potrafiła wyczuć na kilometr. Bała
się listów z pogróżkami, chciała, żeby jej życie wróciło do normalności. Nie
mogła się jednak oszukiwać, że będzie tak samo jak przedtem. Długo nie
zapomni Vincenta. Zmieniła się pod jego wpływem.
Mężczyzni z rodziny Fortune'ów zdecydowanie potrafią zmieniać życie
kobiet, pomyślała Lily, gdy razem z Ryanem i Lindą Faraday jechali do
Armstrongów na spotkanie z Rickym.
Nie pamiętała życia przed Ryanem. Wypełnił cały jej świat. A Linda?
Lily wzięła głęboki oddech. Wypadek z Cameronem pozbawił ją
dziesięciu lat życia. Ciekawiło ją, czy Linda nienawidzi Camerona, czy
posiadanie z nim syna w jakikolwiek sposób zmazało jego winę.
Miała nadzieję, że to będzie miły dzień. Linda miała napiętą i
wymizerowaną twarz. Lily poklepała ją po ręku.
To mały chłopiec wyszeptała.
Na twarzy kobiety malowało się cierpienie.
Nie znamy siÄ™. Nie pasujemy do siebie.
Lily zauważyła w lusterku zatroskaną twarz męża. Odbudowanie po
dziesięciu latach relacji z synem nie należy do łatwych zadań.
Gdy tym razem Lily poklepała Lindę po ręku, ta na moment ją ścisnęła.
Ujrzawszy Armstrongów i Ricky'ego, Lily od razu się uśmiechnęła.
Chłopiec wyglądał bardzo poważnie.
Niezły z ciebie przystojniak rzekła. Mam na imię Lily.
Przyjrzał się jej nieufnie, rzucił okiem na matkę i odwrócił wzrok.
Wymamrotał szybkie przywitanie.
Sytuacja jest nieco kłopotliwa stwierdziła Lily.
Jak większość pierwszych spotkań. Następnym razem będzie łatwiej.
Ricky sztywno skinął głową.
141
RS
Lily się uśmiechnęła.
W porządku. Zacznijmy od początku. Musimy się lepiej poznać. Lubisz
sport?
Zamrugał i wzruszył ramionami.
TrochÄ™.
Wolisz oglądać czy grać?
I to, i to. W szkole biegam.
Lily kiwnęła głową.
W dzieciństwie uwielbiałam biegać. Pewnie jesteś szybki.
Przyglądał się jej poważnym wzrokiem.
Jestem w porzÄ…dku.
W porządku, czyli musisz być dobry. Możemy trochę posiedzieć na
dworze? zapytała Lily.
Pewnie odparła Nancy z uśmiechem. Zobaczymy się pózniej
dodała, odchodząc.
Pogoda jest idealna stwierdziła Lily, uśmiechając się do Ricky'ego i
Lindy, choć tamci byli poważni i milczący. Usiadła na ganku, co wzbudziło
natychmiastowÄ… reakcjÄ™ Lindy.
Uważaj na sukienkę zauważyła kobieta, spoglądając zmartwionym
wzorkiem to tu, to tam. Lily tylko potrząsnęła głową.
Sukienkę można wyprać. Usiądzcie koło mnie. Trzeba skorzystać ze
słońca. Chodzcie. Nie chcę siedzieć sama.
Nie proponowała, żeby usiedli obok siebie. Nie czuli się swobodnie w
swoim towarzystwie. Potrzebowali mediatora, przyjaciela.
Lily spojrzała na męża. Uśmiechał się do niej. Powiedział bezgłośnie, że
ją kocha. Serce podskoczyło jej z radości. Po tylu latach nadal czuła się przy
nim jak młoda dziewczyna.
142
RS
Linda spojrzała na syna smętnym, niepewnym wzrokiem. Skierowała
spojrzenie na dom, wewnątrz którego zniknęła Nancy. Widać było, że czuła się
nie na miejscu, lecz za chwilę usiadła.
Ricky usiadł obok Lily, która od razu wyczuła napięcie jego szczupłego,
maleńkiego ciała. Przyglądali się jej z Lindą, jak gdyby stanowiła w tym
momencie ich ostatniÄ… deskÄ™ ratunku.
Nacieszmy siÄ™ pogodÄ…. Opowiedz nam coÅ›, Ricky. Jakie jest twoim
zdaniem najlepsze imiÄ™ dla chomika.
Przyjrzał się jej z ukosa.
Masz chomika? Lily się roześmiała.
Nie, ale nigdy nic nie wiadomo. Może kiedyś. Ricky przyglądał się jej z
zakłopotaniem.
Tylko tak mówisz. Nie chcesz mieć chomika.
Uniosła ręce w geście pokonania.
Pewnie masz rację. Nie musisz odpowiadać. Nic nie musisz mówić,
jeśli nie masz ochoty.
Wzruszył ramionami.
W porządku kilka minut przesiedział w milczeniu. Wymyślę imię,
kiedy już kupisz sobie chomika rzekł nagle.
Zatem poczekam odparła.
Chłopiec nieco się rozluznił. Siedzieli w trójkę w jasnym słońcu. Po kilku
minutach, w czasie których nie wydarzyło się nic specjalnego, Linda opadła
lekko, jak gdyby przez cały czas wstrzymywała powietrze.
Rozmowa właściwie nigdy się nie zaczęła. Linda spoglądała na syna, gdy
ten na nią nie patrzył. Jej oczy nie wyrażały tęsknoty. Był w nich tylko smutek.
Przyglądała mu się, nie wiedząc, co począć. Lily pytała chłopaka o szkołę.
143
RS
Pozwoliła Lindzie siedzieć na słońcu, co jakiś czas dotykając jej dłoni. Nie
przeszkadzało jej to, choć ani na chwilę nie odłożyła książki.
Kiedy Ryan i Lily opuścili dom Armstrongów i odwiezli Lindę do siebie,
Ryan objął i pocałował żonę.
Kochanie, byłaś wspaniała.
To smutne. Zabrano im tak wiele.
Trochę to potrwa zgodził się Ryan.
Bardzo długo stwierdziła, potrząsając głową. Dziękuję, że zabrałeś
mnie z sobą. Przepraszam, że w ciebie zwątpiłam. Dopiero teraz zrozumiałam.
Gdyby gazety się do nich dobrały... byłoby po sprawie przytuliła się do
niego, a on jÄ… objÄ…Å‚.
Lily przymknęła oczy i podziękowała opatrzności, że postawiła Ryana na
jej drodze. Jest taka szczęśliwa, choć inni przeżywają tragedię.
144
RS
ROZDZIAA TRZYNASTY
Dwa dni pózniej, kiedy Vincent odprowadzał wychodzącą z pracy
Natalie do samochodu, kobieta zatrzymała się i skierowała z powrotem do
budynku.
Zapomniałam notatek na temat festiwalu zawołała, szukając kluczy.
Wrócę za chwilę.
Natychmiast ruszył za nią i wtedy zauważył ukrytą nieopodal w krzakach
postać. Nie mógł rozpoznać twarzy mężczyzny, lecz był pewien, że tamten go
zauważył, gdyż nagle się zerwał i zaczął uciekać, przewracając po drodze kosz
na śmieci.
Stój, bandyto! zawołał Vincent, biegnąc za mężczyzną, który
przyspieszył, kierując się w stronę centrum.
Dał nura w boczną uliczkę, by zgubić pościg, lecz Vincent niesiony był
gniewem. Adrenalina wypełniała mu wszystkie komórki. Ten bydlak
szpiegował Natalie. Mógł jej grozić.
Na samą myśl zaczął biec szybciej. Prawie go dogonił. Czuł, z jakim
trudem ten łajdak próbuje mu się wyrwać.
Nie licz na to warknął w biegu. Już cię mam, koleżko.
Nagle mężczyzna sięgnął do kieszeni, coś z niej wyjął i szybko upuścił.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]