do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- James Fenimore Cooper Autobiography Of A Pocket Handkerchief (PG) (v1.0) [txt]
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 118 Nieodparty urok
- Conrad Linda Dynastia Danforthów 09 Prawo miłości
- Domińczak Andrzej Bez miłosierdzia. Jana Pawła II wojna z ludźmi
- Gwiazdka miłości '98 2. Armstrong Lindsay Świąteczne przysmaki
- James Fenimore Cooper Oak Openings (PG) (v1.0) [txt]
- Bucheister Patt Na tropie miłości (W namiętnej pogoni)
- 0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
- James Alan Gardner [League Of Peoples 04] Hunted
- Dni Mroku 5
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kobiecie.
Maggie podskoczyła gwałtownie na krześle. Srebrnoblond koczek
o mało się nie rozwiązał. Tym razem miała na sobie luzną, zwiewną
szatę w kolorze jaskrawopomarańczowym. Może Maggie kupiła ten
materiał z zamiarem uszycia zasłon, a potem zmieniła zdanie?
Jaskrawy kolor ostro kontrastował z czerwienią paznokci.
- A teraz, kochana Erin, musimy poważnie porozmawiać o tobie
i Willu. Tak dalej być nie może. - Maggie rozejrzała się wokoło, jakby
szukała rozwiązania trudnej sytuacji w tym pokoju.
- Nic się nie da zrobić! - westchnęła Erin.
- Najlepiej będzie, jeśli o nim w ogóle zapomnę. Przez niego
zwątpiłam we wszystko, co robię. Nawet w wuja Neda. Och, Maggie...
- Nie wolno ci przestać wierzyć w Neda. - W oczach Maggie
pojawiły się stanowcze błyski.
- Erin, twój wuj miał mnóstwo wad, nie przeczę. Za bardzo lubił
kobiety, był niepraktyczny i jako biznesmen skandalicznie
nieudolny. I Will widzi w nim te właśnie wady. Ale ty i ja znałyśmy i
dobre strony Neda. Umiał nas uczynić szczęśliwymi. Pomógł nam
odkryć nasze marzenia. Czy to nic nie znaczy?
Erin idealizowała wuja i uważała, że jest nadzwyczajny. A teraz
nawet Maggie przyznawała, że Ned miał wady. W końcu musi się
pogodzić z tym faktem, zachowując jednocześnie wszystkie dobre
wspomnienia. Kochała Neda, ale nie był on człowiekiem bez skazy.
Czy doznała ulgi, czy też była rozczarowana? Tego ciągle jeszcze nie
była pewna!
Maggie przyglądała się jej badawczo.
- Widzę, Erin, że jesteś zbyt zdenerwowana, żeby spokojnie
porozmawiać. Lepiej będzie, jeśli pobiegniesz na przystań i
zobaczysz, co się tam dzieje. Ponieważ masz zamiar przedstawić
dalszy ciąg historii Jonasa i Addie Adair, musisz zabrać się do roboty
natychmiast.
107
RS
- Maggie, jak widzę, naprawdę przejęłaś się rolą doradczyni. -
Erin miała ponurą minę.
- Ależ oczywiście! Przecież to moje nowe zajęcie, prawda? -
Piękne piwne oczy Maggie zawirowały szaleńczo. - Powinnaś
posłuchać mojej rady.
Maggie była nieubłagana.
W chwilę potem Erin znalazła się na Main Street. Tego ranka była
piękna pogoda, niebo jasne i błękitne. Niespodzianie Erin zobaczyła
jakÄ…Å› kobietÄ™ siedzÄ…cÄ… przy stoliku kawiarnianym z egzemplarzem
Cape Cod Gazette" w ręku. Widok kogoś czytającego jej gazetę
znacznie poprawił dziewczynie humor.
Dotarła do przystani mocno zadyszana, bo ostatnie kilka metrów
prawie biegła. Jonas siedział zgarbiony przy ladzie sklepowej
wertując jeden ze swoich ulubionych magazynów sportowych.
Spojrzał na Erin, a potem, jakby uznając, że nie jest warta jego uwagi,
wrócił do lektury.
- Co nowego? - zapytała. - Co z kapitanem Sidem, czy już
rozmawiał z tobą?
- Niech pani nie wtrÄ…ca swoich trzech groszy!
%7łycie toczy się naprzód, panienko, nawet jeśli pani tego nie
opisuje.
Erin odgarnęła z twarzy skręcony kosmyk rudych włosów.
- Jonas, pana urok czasami mnie obezwładnia. Tak, jest pan
czarujÄ…cy.
Stary mężczyzna zaśmiał się w charakterystyczny dla siebie
sposób.
- Oczywiście, że Sid już tu był, z samego rana. Rozezlony jak
ranny dzik. Było też z nim kilku facetów. Skończyło się na tym, że
wszyscy przekonali go, że Addie Adair nie może już teraz przynosić
szczęścia, skoro ma być pochowana na cmentarzu, że mieszanie się
w sprawy zmarłych zawsze kończy się zle. Tak właśnie mu
powiedziałem i wtedy dopiero się zmartwił. - Jonas znowu
zachichotał. - Sid zaczął się rozglądać, jakby bał się, że zobaczy
ducha. Niewiele już potrzeba było, żeby się poddał. Wyszło na to, że
108
RS
pojutrze odprowadzi Addie Adair na cmentarz na czele orszaku
pogrzebowego. Ten stary cap ma też zagrać na swojej harmonijce
ustnej i wygłosić mowę.
- A więc wygraliśmy! To dzięki artykułowi w Gazette" udało się
i tobie, i mnie.
- Proszę mnie zostawić w spokoju, panienko. Wszystko już
powiedziałem. Widzę, że ma pani ochotę podokuczać Williamowi.
Jest tam, w warsztacie. Pucuje łódz. - Jonas ziewnął ukazując żółte
zęby.
Erin wyszła ze sklepu i skierowała się do wielkiego hangaru
naprzeciw. Podwójne drzwi były otwarte na oścież, ale mimo to
światło dzienne z trudem przedzierało się do mrocznego wnętrza.
Dziewczyna stanęła na progu i zaczęła się rozglądać
Po chwili z kąta wyłonił się Duffy i przydreptał do niej z
wywieszonym przyjaznie językiem. Schyliła się, by podrapać psa za
uchem, a potem poszła za nim w głąb ciemnego pomieszczenia.
W najdalszym kÄ…cie hangaru na drewnianej konstrukcji
znajdowała się żaglówka. Z łodzi wydobywało się nikłe światło i
słychać było stukanie młotka. Po chwili światło zgasło i ukazał się
Will.
- Cześć, Will - rzuciła Erin cichym głosem.
- Cześć, Erin - odparł spokojnie Will. Postawił latarnię na stosie
jakichś gratów i przyglądał się jej, nic nie mówiąc. Zaczęła się
denerwować, czując na sobie jego chłodny i taksujący wzrok. Ale bez
względu na to, co Will Kendrick o niej mówił, ona nie jest tchórzem.
Uniosła brodę i spojrzała na niego wyzywająco.
- Chciałam cię poinformować, że jutro spotykam się z Rogerem
Pakstonem. Sytuacja Gazette" zmienia się na lepsze. Już niedługo
zacznę spłacać dług Maggie.
- Czy to ma być jedna z tych milutkich towarzyskich kolacji z
Pakstonem? - Will z trudem hamował się, żeby nie okazać zazdrości.
- To nie twoja sprawa, choć Roger w dalszym ciągu uważa, że
ciebie i mnie coś łączy. Uznał wobec tego, że nie warto wysilać się i
podrywać mnie, dopóki ty kręcisz się w pobliżu.
109
RS
- Rozumiem.
- Powiedziałeś dziś w nocy, że że mną zrywasz .- przypomniała
Erin.
- Do diabła! - Will przeciągnął ręką po włosach i zmierzwił je
tak, że wyglądały jak kudły jego ukochanego psa. - Posłuchaj, Lewis.
Ja też chcę ci coś zakomunikować.
- Zrobiłeś to w nocy.
- Nic nie mów, tylko słuchaj. - Zaczął chodzić tam i z powrotem z
rękami w kieszeniach dżinsów. - Przeczytałem twój reportaż. Tak,
czytałem ten tekst tyle razy, że umiem go na pamięć. Jest...
przekonujący. Muszę przyznać, Lewis, masz dobre pióro. I
udowodniłaś, że potrafisz zrobić z Cape God Gazette" rzeczywiście
interesujÄ…ce pismo.
- Zaczekaj chwilę. Ty mnie chwalisz? Ja chyba śnię.
- Nie zmieniłem zdania o twoich wzniosłych ideałach -
odburknął Will. - Przedstawiłaś świat, w którym istnieje prawdziwa
miłość. O Boże! Sprawiłaś, że zacząłem tęsknić do takiego świata.
Podszedł bliżej i rzekł tonem nie znoszącym sprzeciwu: - Erin, ja
szaleję za tobą. I myślę, że zawsze tak będzie. Jest tylko jeden sposób,
żeby wybawić mnie z tego nieszczęścia. Musisz wyjść za mnie za
mąż. Nie dyskutuj - tak ma być.
Serce Erin zaczęło walić gwałtownie. Skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie mogę uwierzyć, że proponujesz małżeństwo.
Wystarczająco dużo kłopotów wynika z tego, że mamy wspólne
interesy. Jeśli się pobierzemy, to oboje popadniemy w szaleństwo.
- SÅ‚uchaj, wypiorÄ™ wszystkie brudne skarpetki. Zadowolona?
Ale żaden fryzjer nie zbliży się ani na krok do psa. Zgoda?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]