do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 118 Nieodparty urok
- Conrad Linda Dynastia Danforthów 09 Prawo miłości
- Domińczak Andrzej Bez miłosierdzia. Jana Pawła II wojna z ludźmi
- Gwiazdka miłości '98 2. Armstrong Lindsay Świąteczne przysmaki
- Bucheister Patt Na tropie miłości (W namiętnej pogoni)
- 0065. James Ellen Zatoka miłości
- 1014. Schield Cat Miłosne porachunki
- Ransom S.C Błękitna miłość 02 Błękitna magia
- Gordon Lucy Magia miłości
- Lien_Merete_ _Zapomniany_ogród_01 _Spadek
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ruszyła do łazienki. Co w istocie rzeczy można było wywnioskować z jego
zachowania? %7łe wydała mu się ponętna?
To było okrutne z jego strony. Jak mógł tak nią manipulować, sprawdzać ją.
Najlepiej zrobi, jeśli całkowicie go zignoruje, po prostu przestanie dla niej istnieć.
Jeśli będzie go tak traktować, to wkrótce powinno mu się to znudzić i zostawi ją w
spokoju. Znajdzie sobie kogoÅ› innego, kto Å‚askawie przyjmie jego zabiegi. Nie
musi daleko szukać Angela tylko na to czeka...
Dobrze się składało, że dzisiejsza narada miała zacząć się dopiero o jedenastej.
Wzięła szybką kąpiel. Zostało jej jeszcze trochę czasu, więc zadzwoniła do biura.
Co się stało? z niepokojem zapytała Alice, jej asystentka. Dzwonił
wcześniej John. Powiedział, że wczoraj nie byłaś w najlepszej formie.
Jak na jeden wieczór było za dużo muzyki i za dużo jedzenia zbyła ją Holly.
Ale teraz już czuję się całkiem dobrze. Przyjadę na czas.
Z łazienki ruszyła do sypialni, żeby odłożyć słuchawkę. Przechodząc,
pochwyciła w dużym lustrze swoje odbicie. Mokre, splątane włosy opadały jej na
ramiona, twarz bez makijażu wydawała się jakby młodsza. Skrzywiła się zabawnie.
Pod wpływem nagłego impulsu odrzuciła okrywający ją ręcznik i z uwagą
popatrzyła w lustro.
Praca w ogrodzie utrzymywała ją w dobrej kondycji. Lato tego roku było
wyjątkowo udane i choć Holly chroniła się przed słońcem, jej skóra do tej pory
miała złocisty odcień. Przyjemnie było popatrzeć na wysportowane, jędrne ciało.
Wprawdzie nie przesadzała z ćwiczeniami, ale raz w tygodniu chodziła na
gimnastykę. Ta odrobina ruchu oprócz zachowania formy pomagała jej rozładować
napięcia i stresy.
Szczerze wierzyła, że każdy powinien w maksymalnym stopniu dbać o swoje
zdrowie i zawsze się tym kierowała. W efekcie jej cera zaskakiwała świeżością,
włosy lśniły zdrowo, oczy jaśniały. Na co dzień przestrzegała właściwej diety.
Miała doskonałą sylwetkę: szczupłe biodra i wąską talię, świetne nogi. Wprawdzie
wolałaby mieć nieco mniej obfity biust, ale przez lata nauczyła się tak dobierać
stroje, by go nieco maskować.
Do tej pory zawsze zależało jej jedynie na tym, by jej ciało dobrze
funkcjonowało. Nie przejmowała się zbytnio swoim wyglądem. Dopiero teraz
popatrzyła na siebie inaczej, tak jak patrzyłby na nią mężczyzna. Przed prawie
dwunastoma laty była bardziej krągła, bardziej miękka. Robert uwielbiał wtedy
przytulać się do niej, gładził jej skórę, obsypywał pocałunkami, zachwycał się nią
całą.
Nieśmiało, pokonując opory, oddawała mu pocałunki, ale sama nie posuwała
się tak daleko jak on. Zresztą i on jej do niczego nie przymuszał, do niczego nie
namawiał.
Zatopiła się w tych wspomnieniach, zamknęła oczy. Otworzyła je szybko,
spłoszona. Ktoś obok oddychał szybko, nierówno. Dopiero po chwili uświadomiła
sobie, że jest zupełnie sama, że to jej braknie tchu. Pierś jej falowała, po plecach
przebiegało drżenie. Pośpiesznie odsunęła się od lustra, nie chcąc patrzeć na swoją
zaróżowioną skórę, na pobladłą twarz.
Jakby na złość swojej kobiecości, która tak niespodziewanie się objawiła,
wyjęła z szafy niemal męski w kroju beżowy kostium, kupiony kiedyś bez
zastanowienia. Nie pasował do niej ani ten fason, ani kolor.
Zbiegła na dół. Nie miała już dużo czasu. Pijąc przyrządzony naprędce
owocowy napój, przebiegła myślą sprawy zaplanowane na dzisiejsze zebranie.
Dział sprzedaży ciągle nalegał na powiększenie oferty, ale Holly twardo
obstawała przy swoim. Upierała się, by wprowadzać na rynek tylko te produkty, do
których miała absolutne przekonanie. Wolała pozostać przy skromniejszej gamie
kosmetyków, niż nierozważnie rozszerzać asortyment.
Miała nadzieję, że kiedy Paul powróci ze swojej wyprawy do Ameryki
Południowej, wykorzystają zgromadzone przez niego materiały i informacje i
rozpoczną prace nad nową serią produktów. Dział sprzedaży podlegał Paulowi i
chyba liczono się tam z nim bardziej niż z Holly, chociaż zobowiązała go, by na
swoich współpracowników dobierał osoby, którym leży na sercu ochrona
naturalnego środowiska.
Wszyscy oni używali wyłącznie benzyny bezołowiowej i mieli przykazane, aby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]