do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Beaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i śmierć łajdaka
- Montgomery Lucy Maud Pat ze srebrnego gaju 02 Pani na srebrnym gaju
- Zelazny, Roger The Second Chronicles of Amber 02 Blood of Amber
- 2006.02 Qt ISO Maker–moja pierwsza aplikacja w Qt [Programowanie]
- Star Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowell
- 2007 02. Randka w walentynki 1. Thompson Vicki Lewis Niebiańskie zapachy
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 02 Móri i Ludzie Lodu
- Bots, Dennis Hotel 13 02 Das Raetsel der Zeitmaschine
- Laurie King Mary Russel 02 A Monstrous Regiment of Women
- Alan Dean Foster Flinx 02 Tar Aiym Krang
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednak, że jestem zbyt zdenerwowana, żeby cokolwiek przełknąć. Na to będzie czas pózniej, kiedy już
odzyskam Calluma. Miałam nadzieję, że on jest tutaj i w jakiś sposób nade mną czuwa.
Wreszcie zostawiliśmy za sobą wąskie uliczki Soho i dotarliśmy na porośnięty zielenią plac otoczony
wysokimi nowoczesnymi budynkami. Zerknęłam na esemes, który przysłała mi Grace. Budynek, do
którego zmierzał Rob, wznosił się na przeciwległym rogu.
Gdy znowu spojrzał na swoją kartkę i skręcił na lewą stronę placu, pobiegłam drugą stroną, starając
się chować za furgonetkami i taksówkami. Chciałam dotrzeć do frontowych drzwi budynku przed nim.
Rob, pochłonięty swoimi planami, kompletnie nie zwracał uwagi na otoczenie, kiedy więc dotarł do
drzwi, ja opierałam się nonszalancko o skrzynkę pocztową, jedyny element na szerokim chodniku.
Widziałam, jak jeszcze raz zerknął na kartkę, złożył ją i schował do kieszeni dżinsów. Potem spojrzał
na budynek, który był nowoczesną, smukłą konstrukcją z lustrzanego szkła. Ale Rob nie podziwiał
architektury - on studiował swoje odbicie w tytanowym szkle. Przeczesał palcami włosy, poprawiając
ich wystudiowany nieład, strzepnął coś z rękawa wyglądającej na drogą koszuli i uśmiechnął się z
wyraznÄ… satysfakcjÄ….
Zrozumiałam, że lepsza okazja mi się nie nadarzy.
249
;eść Rob, pomyślałam, że się z tobą spotkam - mówiąc to, odepchnęłam się od skrzynki pocztowej i
podeszłam do niego swobodnym krokiem.
Na moment znieruchomiał i tylko wpatrywał się we mnie oczami okrągłymi ze zdumienia.
- Eee... hm... Alex. Co robisz w Soho? - wykrztusił wreszcie.
- Och, jestem pewna, że dobrze wiesz.
- Naprawdę nie mam pojęcia - skłamał, wyraznie grając na zwłokę.
- Masz coś, co należy do mnie, i chciałabym to odzyskać - powiedziałam. Stałam naprzeciwko
niego z rękami założonymi na piersi i rozpaczliwie starałam się panować nad emocjami. Nie powinien
zauważyć, jak bardzo się denerwuję.
Ale Rob wcale na mnie nie patrzył. Wciąż spoglądał ponad moim ramieniem na drzwi budynku, gdzie
- jak najwyrazniej sądził - byłby bezpieczny.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. - Nadal próbował się wypierać.
- Nie wciskaj mi kitu. Myślisz, że jestem głupia? Dobrze wiesz, o czym mówię.
Zmrużył oczy. Ochłonąwszy po pierwszym zaskoczeniu, postanowił przejść do ofensywy.
- Zledzisz mnie, Alex? - spytał. - Wiem, że mieliśmy trochę problemów, ale czy naprawdę
musiałaś jechać za mną aż do Londynu?
Rzuciłam mu miażdżące spojrzenie.
- Zapewniam cię, że mam znacznie ciekawsze zajęcia niż śledzenie przez cały dzień jakiegoś
żałosnego bubka. A teraz oddaj mi bransoletkę! - zażądałam.
250
- Bo wiesz, stalkerzy bywają niebezpieczni - podjął, kompletnie ignorując moje słowa. - Jestem
pewien, że policja zechce z tobą porozmawiać. Ale to dla ciebie nie nowość, bo przecież w ciągu
ostatnich tygodni dobrze ich poznałaś, prawda?
- Poznałam i będę zachwycona, jeśli wezwiesz policję -odparłam. - Bo wtedy ty będziesz mógł
wyjaśnić, dlaczego masz przy sobie moją własność.
Uśmiechnął się od ucha do ucha, najwyrazniej nieprzeję-ty moją grozbą.
- Mam bransoletkę - przyznał - ale ona już nie jest twoja. Podarowałaś ją Catherine.
- Dobrze wiesz, że Catherine mi ją ukradła!
- Ukradła? Pierwsze słyszę. Catherine powiedziała mi, że podarowałaś jej bransoletkę, bo
bardzo ją lubisz. Naprawdę się cieszę, że się przyjaznicie.
Widząc kpiący uśmieszek na jego twarzy, odruchowo zacisnęłam pięści i zrobiłam krok naprzód.
- Tak się przyjaznimy - wycedziłam - że Catherine opowiedziała mi o twoim pomyśle na
zarobienie pieniędzy.
Wyraznie się zmieszał, ale szybko odzyskał rezon.
- Przecież mówiłem ci wczoraj, że spędziliśmy razem sporo czasu i doskonale się rozumiemy -
rzucił niemal swobodnym tonem. - Wszystko zostało dokładnie ustalone - dodał.
- Naprawdę wszystko? - odparłam. - A nie uważasz, że kiedy opowiesz dziennikarzom o
amulecie, będą chcieli wiedzieć, skąd go masz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]