do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 118 Nieodparty urok
- Conrad Linda Dynastia Danforthów 09 Prawo miłości
- Domińczak Andrzej Bez miłosierdzia. Jana Pawła II wojna z ludźmi
- Gwiazdka miłości '98 2. Armstrong Lindsay Świąteczne przysmaki
- Bucheister Patt Na tropie miłości (W namiętnej pogoni)
- 0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
- 0065. James Ellen Zatoka miłości
- 1014. Schield Cat Miłosne porachunki
- Mackenzie Myrna Zakazana miłość
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dopilnowałem, by zapłacił mi przed pokazem. - Gil uśmiechnął się
szeroko. - Spotkałem już takich skąpców jak on!
Jakby w odpowiedzi usłyszeli walenie do drzwi.
- Hej, ty mała! - grzmiał Walters. - Zciągaj kombinezon!
- Słucham? - Jane oniemiała ze zdziwienia.
- Kombinezon Jerry'ego! Oddaj go! Myślałaś, że nie zauważę? - Dan
Walters stał w drzwiach z grozną miną.
- Panie Walters - powiedziała stanowczo - zapewniam, że całkowicie
zapomniałam, że nadal mam go na sobie.
38
S
R
- To nowy kombinezon i całkiem słono kosztował! - huczał Walters. -
Znam ja takie ptaszki jak wy!
Gil ukrył roześmianą twarz w dłoniach.
- Proszę stąd wyjść, obydwaj! - powiedziała Jane lodowatym tonem. -
PrzebiorÄ™ siÄ™.
Gdy Gil wyszedł na zewnątrz i zamknął za sobą drzwi, Jane usłyszała
jego słowa:
- Zaczekamy tu razem i zatarasujemy wyjście, na wypadek gdyby chciała
uciec w kombinezonie Jerry'ego.
Jane mimo woli uśmiechnęła się do siebie. Włożywszy swój kostium,
znów poczuła się normalnie. Zwróciła kombinezon Waltersowi.
- Lepiej już odjedzcie - poradził na odchodnym gościnny gospodarz. -
Blokujecie mi podjazd.
- Przypuszczam, że pora się pożegnać - powiedział Gil, wróciwszy do
przyczepy.
- Czy przyjdziesz jutro do banku? - spytała z nadzieją.
- Czek mogę zrealizować gdziekolwiek - powiedział wymijająco. - Nie
chciałbym cię znów niepokoić...
- Ale jak sobie poradzisz? - W jej głosie wyczuwało się niepokój.
- Mam zamówienia na całe lato. Wcale nie chciałem, byś myślała, że
przymieram głodem. Pieniądze były mi potrzebne na dodatkowe inwestycje.
- Na przykład na komputer, prawda?
- I na głośniki. Chciałbym, aby każdemu pokazowi towarzyszyła
odpowiednia muzyka. Pomyśl, jaki by to przyniosło efekt!
Jane doznała nagłego olśnienia - jednego z tych, jakiego doświadczają
ludzie znajdujący się na rozstaju dróg. Mogła pozwolić czarodziejowi odjechać
w noc i pozostać ze świadomością, że nigdy więcej go nie zobaczy. Albo...
39
S
R
Nerwowym ruchem sięgnęła po torebkę i usiadła przy stoliku.
- Dam ci pożyczkę - powiedziała bez tchu. - Przecież o to prosiłeś,
prawda?
- Owszem, ale... - Wpatrywał się w papier, który wcisnęła mu do ręki. -
Jane, to jest twój prywatny czek. Nie możesz...
- Gil, Bank Kellsa nie może udzielić ci kredytu. Ale mogę pożyczyć ci
własne pieniądze!
- To zbyt ryzykowne, Jane.
- Jeszcze wczoraj mówiłeś co innego.
- Wczoraj rozmawiałem z urzędnikiem banku, a teraz...
- Słucham? - Nagle przepełniła ją nadzieja.
- Teraz rozmawiam z przyjacielem. Nie mogę wziąć pieniędzy od
przyjaciela.
Wpadł jej do głowy szalony pomysł; znów poszperała w torebce, wyjęła z
niej swe urzędowo stanowcze" okulary i założyła je na nos.
- Tak lepiej?
Roześmiał się szczerze; odniosła wrażenie, że całkowicie go rozbroiła.
- Niech Bóg cię pobłogosławi za bezgraniczną wiarę we mnie -
powiedział. - Nie masz pojęcia, ile dla mnie znaczy możliwość zrealizowania
swego marzenia.
- Tylko bez sentymentów - rozkazała surowo, patrząc nań spoza
okularów. - Policzę ci bankowy procent.
- Ma się rozumieć, panno Landers.
- Jutro dostaniesz odpowiednie wyliczenia. Gdzie będziesz?
- Rano jadę po materiały, ale po południu wracam do Wellhampton.
Zatrzymam się tam, gdzie wczoraj. - Spojrzał na nią figlarnie. - Jane... to
40
S
R
znaczy panno Landers, czy może pani zdjąć te okulary? Są rzeczy, których nie
mogę zrobić, mając przed sobą dyrektora oddziału...
Gdy wziął ją w ramiona, poddała się bez oporów. Gil przyzwyczajony do
wydawania rozkazów, nakazywał jej teraz bez słów całkowite posłuszeństwo.
Nigdy dotąd nie ulegała zmysłom. Po raz pierwszy w życiu odkrywała
gwałtowną, potężną namiętność do mężczyzny, który ją całkowicie oczarował.
Zawsze uchodziła za spokojną, zrównoważoną kobietę, której umysł panował
nad porywami serca i zmysłów. Jak to się więc stało, że pod dotykiem jego
dłoni i warg zadrżała jak w febrze, a potem gwałtownie zaczęła oddawać
pocałunki? Pragnęła więcej i więcej...
Jej ciało domagało się tego mężczyzny z zadziwiająco konsekwentną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]