do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Harrison Harry Stalowy szczur 04 Stalowy Szczur I Piata Kolumna
- Elder Races 4.1 Natural Evil Thea Harrison
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison_Harry_ _Narodziny_Stalowego_Szczura
- Harrison, Harry War with the Robots
- Cienie 03 Pozzessere Heather Graham Tajemnice zamku Fairhaven
- Cykl Pan Samochodzik (24) Tajemnice warszawskich fortĂłw Tomasz Olszakowski
- Harry Harrison Deathworld 2
- Hitchcock_Alfred_ _PTD_14_ _Tajemnica_šmiertelnej_Pułapki
- Oliver Moon i tajemnica magicznego napoju Sue Mongredien
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tyle lat z tą tajemnicą. Nie żałowałam go.
Jeszcze nie wiemy rzekł Manfred z namysłem. Też nie współczuł lekarzowi. Bierzemy
to pod uwagę. Jeśli dziecko przeżyło, może nie straci pan licencji.
Doktor Bowden odprowadził nas przerażonym wzrokiem. W poczekalni siedziało trzech
pacjentów. Współczułam im. Ciekawe, jakie leczenie zapewni doktor mający nerwy w tym
stanie. Dwie wizyty jednego dnia w sprawie, która, jak liczył, miała nigdy nie wypłynąć. To
wytrąciłoby z równowagi każdego, nawet kogoś o silniejszej konstrukcji psychicznej niż doktor
Bowden.
Ten facet to śmieć warknął Manfred w windzie. Był aż czerwony ze złości.
Może nie jest z gruntu zepsuty podsunęłam, czując się z dziesięć starsza od towarzysza.
Tylko słaby. Jest zaprzeczeniem zasad, jakie powinien reprezentować lekarz.
Nie zdziwiłbym się, gdyby ta akcja odbywała się w latach trzydziestych zaskoczył mnie
Manfred. To wszystko brzmi jak jedna z tych niesamowitych opowieści ze starych książek.
Zrodek nocy, pukanie do drzwi, nieznajomy, który wiezie lekarza do tajemniczego pacjenta w
ogromnym domu. UmierajÄ…ca kobieta, dziecko, tajemnica&
Gapiłam się na Manfreda osłupiała. Dokładnie to samo przyszło mi do głowy.
Wierzysz w to wszystko? zapytałam, kiedy winda zatrzymała się na parterze. Bo skoro
oboje odnosimy wrażenie, że ta historia brzmi aż nazbyt niesamowicie, może to rzeczywiście
fikcja? Zwykły stek bzdur.
Chyba nie umiałby aż tak dobrze kłamać ocenił Manfred. Choć na pewno nieraz minął
się z prawdą. Nie rozumiem, co on sobie wyobrażał. Przecież musiał zakładać, że pewnego dnia
ktoś zacznie zadawać pytania. W końcu studiował medycynę, musi być choć trochę inteligentny,
to nie jest zawód dla idiotów. A ma dyplom, widziałem na ścianie. Sprawdzę to. Może przydałby
siÄ™ nam jakiÅ› prywatny detektyw?
Mowy nie ma, biorąc pod uwagę, co stało się z ostatnim burknęłam, ale zaraz się
opamiętałam. Przepraszam, Manfred. Cieszę się, że tu ze mną przyszedłeś. Dobrze, że
słyszała to druga para uszu i widziała druga para oczu. Jesteś jasnowidzem, wierzysz w tę jego
historię? Chodzi mi o ogólny sens.
Ogólny tak odrzekł Manfred po chwili namysłu. Przemyślałem to jeszcze raz i tak,
sądzę, że mówił prawdę. Nie przez cały czas. Uważam na przykład, że dobrze wie, kto wtedy
po niego przyjechał. I nie wierzę, że ten facet zabrał mu telefon, raczej go zastraszył.
Powiedział, że nie ma mowy o karetce, i zagroził jakoś. Porządna grozba powstrzymałaby
doktorka. Myślę też, że w drodze powiedział mu, jakiego przypadku może się spodziewać.
Lekarze nie noszą teraz ze sobą wielkich waliz, tak jak kiedyś. Babcia mi o tym opowiadała.
Musiał wiedzieć, co zabrać dla kobiety z komplikacjami po porodzie i ewentualnie dla dziecka.
Przekonał mnie.
Masz rację. Więc kto był tym tajemniczym mężczyzną? Kto zawiózł go do wielkiego,
pustego domu? Kto zabrał dziecko? Wiemy na pewno, że miał obrączkę.
Faktycznie. Niezła pamięć. Drex był przez jakiś czas żonaty, Chip też. To mógł być jeden z
nich albo w ogóle ktoś inny.
W drodze do hotelu zatrzymaliśmy się na lunch w fast foodzie. Zamówiłam kanapkę z
grillowanym kurczakiem, bez frytek. Starałam się jeść w miarę zdrowo, lepiej się wtedy
czułam. Nie rozmawialiśmy wiele podczas posiłku. Nie wiem, o czym myślał Manfred, ale ja
rozpamiętywałam to dziwne uczucie, jakiego doświadczyłam, gdy po raz pierwszy ujrzałam
Joyce'ów wysiadających z auta na cmentarzu Pioneer Rest. Zdawało mi się, że skądś ich znam,
przynajmniej mężczyzn. Gdzie mogłam ich widzieć? Czy mogli odwiedzać przyczepę, w której
mieszkaliśmy? Tyle osób się tam przewijało& a ja tak starałam się ich unikać.
Musiałam odłożyć te rozmyślenia na pózniej, kiedy po powrocie do hotelu zastaliśmy
Tollivera w stanie wyjątkowego i rzadkiego rozdrażnienia. Usiłował wziąć prysznic i podczas
owijania ramienia folią grzmotnął się o ścianę, co było bardzo bolesne. Dodatkowo był wściekły,
bo wyszłam z Manfredem i długo nie wracałam. Zamówił sobie lunch do pokoju, po czym męczył
się z otwieraniem pudełek i odwinięciem sztućców jedną ręką. Był bardzo rozżalony, a mimo że
postanowiłam porozpieszczać go, póki mu nie przejdzie, sama wpadłam w kiepski nastrój,
dowiadując się, że podczas mojej nieobecności dzwonił jego ojciec. Na wieść o nieszczęściach
syna oświadczył, że przyjedzie go odwiedzić, skoro zostawiam go tak na pastwę losu.
Byłam wściekła na Tollivera, a on na mnie. Tak naprawdę nie chodziło mu o nic innego, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]