do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- London Julia Siostry Cabot 01 Plan uwodzenia
- 1. Trzy siostry Mallery Susan Randka w ciemno
- C.S. Lewis Opowiesci z Narnii 6 Siostrzeniec Czarodzieja
- Elsikkasztott boldogsag Hedwig Courths Mahler
- Hiaba menekulsz Hedwig Courths Mahler
- Courths_Mahler Jadwiga Diana
- Lerum May Grethe Córy śąycia 03 Wić™zy Krwi
- Goldrick Emma Panna Latimore
- Diable Eliksiry Hoffmann Ernst Theodor Amadeus
- Harrison_Harry_ _Narodziny_Stalowego_Szczura
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wreszcie po kilku dniach zadzwonił. Odpowiedz była pozytywna: mógł je-
chać do Berlina.
Tylko niech pan nie zapomni zabrać smokingu, bo nie wykluczone, że
czekają pana obowiązki towarzyskie i to przez kilka dni z rzędu. Może pan za-
mieszkać u mnie, więc zaoszczędzi pan na hotelu.
Wynagrodzenie liczy się już panu od pierwszego listopada, wie pan o
tym? I proszę też wziąć pod uwagę, że jest pan moim, zawsze mile widzianym,
gościem.
Starszy pan był w bardzo dobrym nastroju, który udzielił się także Arnol-
dowi. Pożartowali trochę i umówili się, że spotkają się jutro koło południa u radcy
w domu. Czyżby pan Fiebelkorn zamierzał go przedstawić nowemu właścicielo-
LR
T
wi, skoro kazał zabrać smoking? Pewnie planuje przyjęcie u niego albo u siebie w
domu. O tym, że nowy właściciel chciał pozostać anonimowym, przynajmniej na
początek, Arnold już nie pomyślał.
O co temu radcy chodzi? zastanawiał się. O moim ostatnim niezbyt
udanym występie w berlińskim towarzystwie, trzeba chyba czym prędzej zapo-
mnieć. Wezmę na wszelki wypadek frak, smoking i garnitur. Tu w Rautenau na
razie siÄ™ nie przydadzÄ….
Spakował szybko walizki, wydał niezbędne polecenia i wskazówki, jak
zwykle, gdy wyjeżdżał na kilka dni. Cały czas jednak myślał głównie o jednym:
czy zobaczy siÄ™ z Ruth.
Z samego rana wyruszył do Berlina, by około dwunastej wysiąść na dworcu i
kilkanaście minut pózniej zadzwonić do drzwi radcy Fiebelkorna.
Ten przyjął go serdecznie i z radością. Nic dziwnego, skoro pieniądze, które
już niemal uznał za stracone, wróciły znów do jego kieszeni, co prawda uszczu-
plone o dziesięć procent, wytargowane przez syna.
Zaprowadził gościa do przydzielonego mu pokoju i poprosił o niezwłoczne
zejście na obiad.
Przy stole rozmawiano wesoło o wszystkim i o niczym, starannie omijając
sprawy urzędowe. Te zostaną omówione pózniej.
Radca jakby mimowolnie napomknął, że Nora Rupertus bardzo żałuje, że nie
wysłała Arnoldowi zaproszenia na przyjęcie zaręczynowe, ale liczy na jego wy-
rozumiałość i wierzy, że zechce on złożyć jej życzenia osobiście. Arnold z trudem
opanował wybuch radości. Oto pierwsza okazja do spotkania z Ruth już się
nadarzyła!
Pośpiesznie zapewnił, że przewidział wizytę u panien Rupertus na jutrzejsze
popołudnie.
Po obiedzie obaj panowie przeszli do gabinetu radcy Fiebelkorna, gdzie Ar-
nold podpisał kontrakt, nie zdając sobie sprawy, że tym samym został poddanym
Ruth Rupertus na całe dziesięć lat. Czy podpisałby go, wiedząc o tym?
Ale, że Ruth jest właścicielką Rautenau, nie wiedział nawet radca, który są-
dził, że zawiera umowę w imieniu Nory.
LR
T
Dalsza rozmowa dotyczyła już szczegółowych planów zarządzania mająt-
kiem, zakupów niezbędnych maszyn i zwierząt, rozbudowy domku zarządcy.
Arnold chciał zamieszkać w nim jak najprędzej i oswoić się z myślą, że już nie jest
właścicielem Rautenau.
Przypomniał sobie o Ruth. Czy zgodzi się zamieszkać z nim w ciasnym
domku zarządcy? Oprócz kuchni i spiżarni było tam tylko sześć niewielkich po-
koi. Można je przebudować i urządzić tak, że nadawałyby się do wygodnego za-
mieszkania nawet przez wiele lat, ale wymagałoby to sporych nakładów. Spytał
radcę o górną sumę wydatków, jaką można przeznaczyć na remont domku, tłu-
macząc się, że sam nie jest zbyt wymagający, ale wkrótce zamierza się ożenić i
chciałby urządzić dla żony piękne mieszkanie.
Jak widzę, myśl o biednej dziewczynie nie opuszcza pana ani na chwilę?
spytał radca.
I nie opuści, dopóki nie postawię na swoim rzekł zdecydowanie Ar-
nold, a przysłuchujący się rozmowie Fredi przytaknął mu ze zrozumieniem.
Po południu tego dnia, gdy w czasie podwieczorku u sióstr Rupertus Fredi
opowiadał o Arnoldzie, który zamierzał ożenić się z biedną dziewczyną, nie miał
pojęcia, że jest nią właśnie Ruth i nie domyślił się nawet wtedy, gdy ona cała
stanęła w pąsach.
Czy pani siostra nie chciałaby, żeby zarządca się ożenił? spytał.
A co to obchodzi moją siostrę? Może on przecież robić ze sobą, co tylko
zechce rzekła chłodno, opanowując zdenerwowanie.
Tak powiedziałem, ale to jeszcze nic pewnego. Ojciec spytał go, czy wciąż
poważnie myśli o tej dziewczynie, a on odpowiedział, że tak, lecz nie jest pewien,
czy ona go zechce. Kocha ją widać bardzo, a ja go rozumiem, bo sam coś po-
dobnego przeżywam.
To rzeczywiście poważne sprawy rzekła Ruth jakby chcąc zakończyć
rozmowÄ™.
Po obiedzie panowie rozstali się. Radca wrócił do biura, a Fredi mial też do
załatwienia kilka spraw jeszcze przed wizytą u Ruth. Do kolacji Arnold miał
wolny czas, więc postanowił jeszcze dziś zwiedzić wystawę rolniczą, skoro na
spotkanie Ruth i tak nie było szans.
LR
T
Obejrzał z zainteresowaniem nowoczesne maszyny, kilka z nich zamówił i
zaczął rozglądać się za nowościami, o których często nawet jeszcze nie słyszał.
Spotkał też kilku znajomych z czasów studiów. Wszyscy narzekali na głęboki
kryzys, grzebiący rolnictwo. Ci, którzy jeszcze nie sprzedali ziemi, byli zadłużeni i
nie widzieli żadnych szans na wygrzebanie się z tarapatów finansowych. Arnold w
głębi ducha ucieszył się, że ma już te kłopoty za sobą.
W pogodnym nastroju i pełen wrażeń wracał do domu radcy z postanowie-
niem, że jutro dokończy zwiedzanie. Zastał tylko panią Fiebelkorn, która bardzo
się ucieszyła, że ktoś dotrzyma jej towarzystwa do czasu powrotu męża i syna.
Wieczorem Fredi opowiadał o podwieczorku w willi Rupertus. Arnold starał
się nie uronić ani słowa. Siostry przekazywały pozdrowienia państwu Fiebelkor-
nom, a dołączał się do nich narzeczony Nory, któiy także był zaproszony. O
obecności Zuzanny Fredi przezornie nie wspomniał ,ani słowem nie chcąc pro-
wokować ojca. Postanowił, że porozmawia z nim jutro, najlepiej w biurze i powie
mu o swoich zaręczynach. Tam ojciec nie odważy się wywołać skandalu, a gdyby
tak się stało, to przynajmniej zaoszczędzi mocnych wzruszeń matce. Fredi stał się
bardzo rozważnym człowiekiem i zdecydowanym walczyć o swoje szczęście do
końca.
XIV
Ruth dowiedziała się wczoraj od Frediego, że pan von Rautenau przybył do
Berlina i zatrzymał się na kilka dni w domu państwa Fiebelkornów. Przypusz-
czała, że dziś rano zechce przyjść z wizytą, tak sugerował to Fredi. Sama nie
wiedziała co począć. Najchętniej .uciekłaby do domu, miała przecież wykłady, ale
coś ją powstrzymywało. Siostra z panią von Werner wyjechały z samego rana,
znów na zakupy, Zuzanna też nie przyjdzie na korepetycje. Ruth została w domu
sama.
Gdy rzeczywiście Arnold zadzwonił do drzwi, miała ochotę powiedzieć lo-
kajowi, żeby go odprawił, mówiąc, że nikogo nie ma.
LR
T
Przypomniała sobie jednak jego smutną twarz i poleciła lokajowi, by wpuścił
gościa. Zebrała całą odwagę i zeszła do pokoju przyjęć. Ubrana była w jaspiso-
wozielonÄ… sukniÄ™, jak zwykle prostÄ…, ale niezwykle kosztownÄ… i uszytÄ… w najlep-
szej pracowni.
Próbowała opanować zdenerwowanie, ale gdy zbliżała się do Arnolda była
jeszcze bardzo blada. Spojrzała w jego rozjarzone oczy i poczuła wzruszenie.
Wyciągając nieśmiało rękę, rzekła:
Znowu nie ma pan szczęścia, panie von Rautenau. Siostra wyszła z sa-
mego rana, a pan z pewnością przyszedł jej złożyć życzenia.
Arnold od razu dostrzegł niepewność i drżenie w głosie Ruth i uzna! to za
dobry znak. Gdyby przyjęła go oschle i ze spokojem, wiedziałby, że niczego nie
wskóra.
Owszem, ale nie jest to główny powód mojej wizyty. Przede wszystkim
chciałem zobaczyć się z panią.
Tak się speszyła, że wyjąkała tylko: Proszę usiąść. Jak się pan miewa?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]