do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Bradley, Marion Zimmer Trillium 03 Golden Trillium
- Child Maureen Reasons for Revenge 03. Uwięziona w raju (2007) Gabriel&Debbie
- MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) MacAlister 03 Born in Sin
- Candice Gilmer [Moonlight and Shadows 03] Broken Shine (pdf)
- Black Gold Billionaires 03 Celmer Michelle Niebezpieczna namiętność
- Cienie 03 Pozzessere Heather Graham Tajemnice zamku Fairhaven
- Krentz Jayne Ann Damy i awanturnicy 03 Kowboj
- Kruczy Dwór 03 Krwawy księżyc Geoffrey Huntington
- Mercedes Lackey Bardic Voices 03 Eagle and the Nightingales(1)
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 03 Nocna aleja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świąt prawdziwie nieprzyjemną zimę.
Oboje zrozumieli, że Maria mówi nie tylko o pogodzie.
Mogens wziął Sunnivę na ręce, malutka z początku się wystraszyła, ale zaraz
ogarnął ją spokój pod peleryną tego obcego, a zarazem znajomego mężczyzny. Broda
dawno mu już odrosła i Sunniva wymachiwała rączkami w grubych rękawiczkach z
jednym palcem, chcąc pochwycić zwisające z niej sople.
Maria i Mogens znów uśmiechnęli się do siebie, Maria szła blisko męża, wsunęła
mu rękę pod wolne ramię i poczucie bezpieczeństwa napłynęło niczym ciepło
rozprzestrzeniające się po zmarzniętym ciele. Znów byli razem. Mogens już potrafi
zażegnać grożące im niebezpieczeństwa. Będą mogli żyć dalej, ona ze swą lecznicą, on
ze swym duszpasterstwem i książkami.
Dzisiejszy wieczór będzie jednym z kolejnych spokojnych, dobrych wieczorów.
Przez wiele lat będą się cieszyć pełnym treści życiem i łączącym ich związkiem.
Dobry Boże, chroń nas przed wszystkimi, którzy chcą nas skrzywdzić, błagała
Maria w duchu, mając nadzieję, że ten Bóg, do którego modliła się ona i Mogens, jest
zupełnie kim innym niż ten, do którego zapewne odwołuje się pan Revelin.
ROZDZIAA XI
Probostwo w Lyster, 20 lipca 1685
Nie było dnia, w którym Maria nie dziękowałaby Bogu za wysłuchanie jej
modłów.
Od czasu tamtego strasznego czekania na Mogensa, wezwanego do biskupa przed
dziesięcioma laty, żyła z mieczem wiszącym nad głową.
Czasami w koszmarach zwidywały jej się płonące stosy czarownic i goniący ją
czarny tłum. We śnie znów ukazywały się jej oczy Anny, starej kobiety, którą ledwie
zdążyła polubić, a już motłoch porwał ją i uwięził.
W takich chwilach spocona sięgała ręką do pamiątkowego łańcuszka Anny,
zawsze miała go na szyi, by szukać w nim pocieszenia. Składała dłonie z łańcuszkiem
między nimi i modliła się za swoją własną duszę i za duszę Anny.
Mimo to jednak nigdy nie przychodziło jej na myśl, by porzucić pracę w
szpitaliku. Na to obowiązki były zbyt liczne i zbyt poważne. Mogens także zachęcał ją do
dalszej działalności, nie raz z ambony przestrzegał ludzi, by nie pozwolili się zastraszyć i
nie rezygnowali z pomocy, jakiej może im udzielić Maria.
A wikary w obecności Mogensa nie śmiał nawet na nią spojrzeć. Rzadziej
widywano go też na plebanii. Maria i za to dziękowała Panu.
- Dobry Boże, wiem, że błędem z mojej strony jest nienawidzić, błagam, abyś
odebrał mi owe niegodziwe uczucia. Ale boję się tego człowieka, który śle mi złe
spojrzenia i samą myślą zdziera ze mnie ubranie. Pomóż mi okazać mu uprzejmość i
dobrą wolę... jeśli to możliwe. I proszę, pozwól mi zrozumieć, dlaczego on tak bardzo
mnie nienawidzi...
Zadrżała, chociaż był jasny dzień. Za dziesięć dni jej jedyna córka skończy
jedenaście lat. Sunniva wyrosła na silną, pełną życia pulchną dziewczynkę o rumianych
policzkach. Rozpierała ją energia. Długie, jasnobrązowe włosy sięgały jej do pupy, lubiła
je rozpuszczać, ale Maria każdego ranka zmuszała córeczkę, by zaplatała je w grube,
błyszczące warkocze. W szarobłękitnych oczach błyszczał gniew, ale Sunniva nie
protestowała przeciwko nakazom matki, znała ją już na tyle, by wiedzieć, że Maria się
nie ugnie.
Maria, jakby po to, by złagodzić choć trochę surowość, odszukała swoje stare
wstążki do włosów, w które tak lubiła się stroić jako młoda dziewczyna.
Jasnoczerwone, z maleńkimi kwiatkami z jedwabiu.
Zrobiła je z jedwabnej chustki, którą kiedyś przywiózł jej w podarku Ole.
Buzia Sunnivy rozjaśniła się w uśmiechu, dziewczynka podskoczyła z radości i
ledwie mogła ustać spokojnie, kiedy Maria wplatała wstążki w piękne warkocze.
Maria przykucnęła, ujęła twarz córeczki w dłonie i pocałowała ją w czoło.
- Zlicznie... Jesteś wspaniałą młodą damą, Sunnivo! Sunniva spoważniała, oczy
jej się zaszkliły. Matka tak rzadko okazywała jej tyle ciepła.
- Nie taką piękną jak ty, mamo...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]