do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- McMahon_Barbara_ _Georgia_słodka_Georgia
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyższch sferach 04 Prawdziwe szczęście
- Dunlop_Barbara_ __Marchand_10_ _Podwojne_zycie
- 096. Delinsky Barbara Kamienna róşa
- 1063. Hannay Barbara Taniec z drużbą
- Barbara Frale Templariusze i całun turyński
- 1036. McMahon Barbara Weekend nad oceanem
- Dunlop Barbara Przystanek Las Vegas
- McMahon_Barbara_ _Zakochany_porucznik
- Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A czy robię wrażenie obojętnego? - zapytał zdumiony.
Cerissa znów westchnęła głęboko.
- Czuję się tak, jakbym była towarem, który stara się pan
sprzedać jak najdrożej. Chucha pan na mnie i dmucha, strofuje
i poucza, a jedynym pańskim celem jest uzyskanie za mnie jak
największej sumy pieniędzy.
Był to zarzut nieprawdziwy i obydwoje o tym wiedzieli,
lecz Sheldon postanowił kontynuować grę.
- Oczywiście, gdyby mi się nie udało sprzedać cię za
dobrą cenę, mógłbym trochę opuścić lub nawet odstąpić od
interesu.
W odpowiedzi Cerissa cisnęła w niego poduszką.
Minęło południe, kiedy wjechali w bezludną okolicę. Jak
okiem sięgnąć, nie było widać ani zabudowań, ani trzód, ani
pastwisk, tylko pustkowie z nielicznymi drzewami.
Sheldonowi przyszło na myśl, że pejzaż przypomina raczej
północną Hiszpanię niż hrabstwo Somerset. Trudno wprost
było uwierzyć, że znajdują się zaledwie w odległości piętnastu
mil od Bath.
Zaczęło padać, więc zatrzymał powóz i Sheldon schował
się do środka, pozostawiając na kozle Chapmana oraz Boba.
Wiedział, że nieco dalej łagodny zjazd prowadzi do miejsca, z
którego można dojrzeć Kanał Bristolski. Gdy znalazł się w
powozie, Francine chciała wysiąść, lecz powstrzymał ją,
- Zaczyna padać, Francine - powiedział. - A na dodatek
jest bardzo zimno. Gdy zjedziemy w dolinÄ™, zrobi siÄ™ nieco
cieplej, lecz tutaj nie ma żadnej osłony od wiatru.
- Czy zbliżamy się już do celu? - zapytała Cerissa.
Ubrana w obramowany futerkiem płaszczyk i przykryta
dodatkowo futrzaną derką wyglądała jak myszka ukryta w
zimowej norce. Gdy jednak Sheldon usiadł obok niej,
przekonał się, że jest wesoła i ożywiona, a jej oczy błyszczą
niczym u łasiczki. Francine usiadła naprzeciw zwrócona
plecami do kierunku jazdy i szparko ruszyli z miejsca.
- Niewiele już nam drogi pozostało - powiedział Sheldon.
- Muszę przyznać, że zachowywałaś się wzorowo przez całą
podróż!
- Nie byłam mecząca? - zapytała Cerissa.
- Ani trochę - odparł Sheldon. - Twoje zachowanie było
wprawdzie nieco dziwaczne, a nawet zaskakujÄ…ce, ale nigdy
nie marudziłaś.
- Papa opowiadał często, jak wielkie utrapienie stanowiła
jego rodzina w podróży. Co krok ktoś chciał zatrzymywać
powóz, a gdy on ułożył się do snu, rozmawiano w najlepsze.
A księżna na dodatek cierpiała na chorobę lokomocyjną.
- Zawsze współczuję osobom narzekającym na tę
dolegliwość.
- Papa twierdził, że to była histeria.
- Twój ojciec nie był zbytnio wyrozumiały.
- Pan też by nie był, gdybym wciąż się skarżyła, że zle się
czuję, i swoim zachowaniem utrudniała podróż.
- Ale nic takiego nie miało miejsca - powiedział - i muszę
ci za to podziękować.
- Bardzo pragnęłam usłyszeć słowa uznania. Sheldon nic
nie odrzekł. Wyglądał przez okno i uświadomił sobie, że
mijają właśnie odludne miejsce i zaraz zacznie się zjazd na dół
w stronę doliny, w której płynie rzeka. Nagle poczuł, że
powóz gwałtownie zahamował i stanął w miejscu.
- Co się tam dzieje?! - zawołał Sheldon.
Po chwili drzwi powozu otworzyły się i pojawiła się w
nich głowa zamaskowanego mężczyzny z pistoletem w ręku.
Cerissa wydała okrzyk przerażenia, a Francine zamarła z
wrażenia, nie mogąc wydobyć z siebie głosu.
- Dawajcie wszystkie cenne przedmioty! - rozkazał
mężczyzna chrapliwym głosem.
Nie było czasu na zastanawianie się. Jedyne, co mógł
zrobić, to sięgnąć niepostrzeżenie do kieszeni, gdzie trzymał
naładowany pistolet. %7ładen rozsądny mężczyzna nie wybrałby
się w podróż bez broni, ponieważ jednak ich podróż
przebiegała bez zakłóceń, zapomniał niemal o pistolecie i
dopiero teraz namacał palcem spust i wystrzelił. Kula przebiła
płaszcz i utkwiła w ciele napastnika tuż obok serca. Napastnik
zaniemówił, otworzył usta i padając oddał strzał z pistoletu,
który trzymał w prawej ręce. Kula trafiła Sheldona w ramię, a
dym wystrzału napełnił cały powóz.
Stojący na zewnątrz mężczyzna, który trzymał
wycelowany w Chapmana pistolet i który wcześniej zmusił go
do zatrzymania powozu, na odgłos dwóch wystrzałów
odwrócił głowę i ten właśnie moment wykorzystał Bobo.
Długi ostry sztylet ugodził drugiego napastnika prosto w
szyję. Gdy upadł, Chapman poderwał konie i ruszyli z kopyta.
Francine udało się zamknąć drzwi powozu podczas
karkołomnego zjazdu w dół ku dolinie, następnie poczęli się
wspinać znów ku górze. Cerissa odrzuciła z głowy kapturek,
aby zająć się Sheldonem.
- Wielmożny pan jest ranny!
Sheldon nic nie odrzekł. Zciskał lewe ramię prawą dłonią,
zdając sobie sprawę, że krew przesiąka już przez ubranie.
- Musimy koniecznie powstrzymać krwotok! - zawołała
Cerissa.
- To nic groznego - odrzekł z trudem. - To tylko
powierzchowne zranienie.
- Nieprawda, rana jest poważna - upierała się Cerissa. -
Musimy się zatrzymać.
- Lepiej będzie, jeśli się szybko stąd oddalimy.
Zdawał sobie sprawę, że Chapman dokłada starań, aby
wydostać się jak najszybciej z niebezpiecznej doliny. Uważał,
że napastników było tylko dwóch, i miał do siebie pretensje,
że nie był dostatecznie czujny, gdy wjechali na odludne
tereny. Mógł przecież przewidzieć, że w pobliżu Bath mogą
się natknąć na grasujących rzezimieszków. W tej okolicy
napady na zamożnych podróżnych zdarzały się bardzo często.
Przyszło mu też do głowy, że mimo złej pogody powinien
był wytrwać na kozle obok Chapmana, dopóki nie wjadą na
tereny zamieszkane. Równina Salisbury i ziemie otaczające
Bath były uważane za szczególnie niebezpieczne dla
podróżnych, a on o tym wszystkim zapomniał przebywając od
tak dawna poza krajem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]