do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- McMahon_Barbara_ _Georgia_słodka_Georgia
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 156 Maska miłości
- 096. Delinsky Barbara Kamienna róşa
- 1063. Hannay Barbara Taniec z drużbą
- Barbara Frale Templariusze i całun turyński
- 1036. McMahon Barbara Weekend nad oceanem
- McMahon_Barbara_ _Zakochany_porucznik
- Alan Dean Foster Sagramanda
- Bratny Roman SzalećąĂ˘Â€Âźstwo Rewizora
- 250. Lee Miranda Weekend w Sydney
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Owszem, wszystko pokrywała warstwa kurzu, ale pod
łoga była ładnie polakierowana, ściany lśniły bielą,
a bawełniane pokrowce ochraniały meble. Ktokolwiek
był tu ostatni, przed wyjazdem starannie posprzątał cha
tę. Na pewno nikt nie opuszczał tego miejsca w po
śpiechu.
Samuel odsłonił okna, by wpuścić do środka trochę
światła, następnie zdjął z mebli pokrowce. Oczom ze
branych ukazała się nieduża kapana obita tkaniną
w kwiaty oraz fotel na biegunach. W jednym rogu chaty
stał zakurzony stół kuchenny z trzema krzesłami, w prze
ciwległym zaś dwa łóżka.
- Ubikacja jest na dworze. - Wskazał kciukiem za
Niebie, po czym wybuchnął śmiechem na widok znie-
Nmaczonej miny Heather. - Bez obaw. Zanim ruszymy
z Anthonym na zwiedzanie, sprawdzę, czy w pobliżu nie
zadomowiły się jakieś węże.
Tym razem jęknęła Joan. Anthony posłał jej współ
czujące spojrzenie. Sam też nie przepadał za tak prymity
wnymi warunkami, ale jako mężczyznie nie wypadało
mu narzekać.
- PrzyniosÄ™ z Å‚odzi wodÄ™.
Chciało mu się pić. Na szczęście Luc, bo sami o tym
Anula & Irena
scandalous
nie pomyśleli, zapakował im na drogę plecak zjedzeniem
i napojami.
Heather zerknęła na stos pism leżących na szafce pod
ścianą.
- No proszę, Good Housekeeping". - Uśmiechnęła
się do siostry. - Może zdobędziemy jakąś pożyteczną
wiedzÄ™.
- Mów za siebie - odparowała Joan. - Jesteś roz
pieszczoną córeczką tatusia...
Heather otworzyła pismo.
- Czy rozpieszczonÄ… to nie wiem, ale z wychodka
faktycznie nigdy nie musiałam korzystać.
- Skromne życie uczy pokory - stwierdził Samuel.
Pomost znajdował się cieniu. Anthony zadarł głowę.
Pomiędzy poskręcanymi gałęziami dębów widział gro
madzące się na niebie chmury. Miał nadzieję, że tem
peratura spadnie o kilka stopni. Jeżeli jesień jest tak
parna i gorąca, to wyobrażał sobie, jaki skwar panuje
latem!
Słysząc chlupot wody, obejrzał się za siebie. Wydawa
ło mu się, że widzi łuskowaty, zielony ogon znikający
w gąszczu po drugiej stronie bagna. I pomyśleć, że żyją tu
ludzie! Jak oni wytrzymujÄ…? Z jednej strony chmary
komarów, z drugiej aligatory, z trzeciej węże...
On już wolał szczury, kieszonkowców i gangi uliczne.
Przynajmniej wie, co robić, by ich unikać.
Wskoczył do lodzi i chwycił leżący na tylnej ławce
plecak. Znów poczuł lekki powiew wiatru. Co za roz-
kosz! Wydostawszy się z powrotem na pomost, ruszył
schodkami do chaty Kane'ów.
- Niczego więcej nie potrzebujecie? - spytał Samuel,
zwracajÄ…c siÄ™ do kobiet.
Anula & Irena
scandalous
- Anthony! - zawołała uradowana Heather. - Mój ty
bohaterze!
- To ja przegoniłem z wychodka mokasyna - oburzył
siÄ™ Samuel.
- Ale mnie się chce pić, a nie sikać.
Anthony uśmiechnął się: można było przyzwyczaić
się do Heather, a nawet ją polubić. Otworzył plecak,
wyjął butelki, wręczył każdemu po jednej. Swoją w mig
opróżnił do połowy.
- No dobra, to od czego zaczynamy?
- Ze dwa kilometry stąd, na północ, mieszkał stary
Barns - odparł Samuel. - Staruszek pewnie wyzionął już
ducha, ale chałupa po nim została. A kilometr na połu
dnie stała opuszczona chata, do której zjeżdżali różni
hipisi. Do obu tych miejsc prowadzą ścieżki...
- Wolisz iść pieszo?
- Silnik jest za głośny. Po co mamy się dekonspi-
rować?
- Myślisz, że ktoś się tam ukrywa? - spytała Joan.
- Facet, który dokonał drugiego włamania, zniknął
bez śladu. Jakby rozpłynął się w powietrzu - odparł
Anthony.
Zrobione przez Samuela nocne zdjęcia wyszły nie
najgorzej, ale nikt w miasteczku nie widział sfotografo
wanego mężczyzny.
Joan była wyraznie przybita. I wyraznie potrzebowała
pocieszenia. Korciło ją, by przytulić się do Anthony'ego,
ale wstrzymywała się ze względu na siostrę i Samuela,
którzy jeszcze nie wiedzieli o tym, co ich łączy. Właś
ciwie to sama też za bardzo nie wiedziała.
Patrząc na nią, Anthony również miał ochotę przytulić
ją do piersi. Zamiast tego zacisnął rękę na jej ramieniu.
Anula & Irena
scandalous
- No dobra, idziemy z Samuelem rozejrzeć się po
okolicy - rzekł. - Jeśli zauważymy coś podejrzanego,
zawiadomimy policjÄ™.
Joan skinęła głową.
- Dobrze.
- Ruszamy, Samuel?
- Ruszamy.
Bez trudu odnalezli chałupę hipisów. Była pusta; wy
glądała tak, jakby od lat nikt do niej nie zaglądał. Potem
ruszyli na poszukiwanie chaty starego Barnsa. Szli ostro
żnie, usiłując wypatrzyć w lesie ślady ludzkiej obecności.
%7ładnych nie dostrzegli, chociaż ścieżka, którą wędrowa
li, nie była całkiem zarośnięta.
Anthony ociekał potem. Powietrze było duszne, nie
ruchome, za to temperatura skoczyła o kilka stopni.
Brnęli przez gąszcz, co rusz odgarniając zwisające
gałęzie, kiedy nagle Samuel położył dłoń na ramieniu
swojego towarzysza. Anthony stanął w pół kroku i zmar
szczył czoło. Samuel przytknął rękę do ucha, a potem
wskazał na ukryty za kępą drzew domek.
Anthony wytężył słuch. Przez kilka sekund tkwił nie
ruchomo, wsłuchując się w ciszę. Raptem usłyszał łoskot.
Ktoś jest w chacie Barnsa. Po chwili rozległo się szura
nie, jakby ktoś coś ciągnął po podłodze.
Anthony poczuł, jak serce mu wali. Strugi potu spły
wały mu po plecach. Popatrzył na Samuela, który na migi
dał mu znać, że powinni zajść od tyłu. Skinął głową na
znak zgody.
Cofnęli się parę metrów ścieżką, po czym przedziera
jąc się przez zarośla, szerokim łukiem dotarli na tyły
chaty. Twarze mieli pogryzione przez komary, podrapa-
Anula & Irena
scandalous
ne przez liście i gałęzie. Może to wszystko jest bez sensu,
pomyślał Anthony. Ale miał świadomość, że nie może
zawrócić. Musi odkryć, kto i dlaczego zagraża bezpie
czeństwu Joan.
Zatrzymali siÄ™ trzy metry od domu. ZwisajÄ…ce z drzew
kłęby mchu czyniły ich niewidocznymi. Z chaty wciąż
dochodziły hałasy. Ktokolwiek był w środku, nie wie
dział, że został namierzony.
Anthony skinÄ…Å‚ w prawo.
- Spotkamy siÄ™ przy drzwiach?
- Tak. Sprawdzmy, czy gość jest uzbrojony.
Rozdzielili się. Po drodze Anthony minął nieduże,
lepkie od brudu okienko, ale nic nie było przez nie widać.
Chwilę pózniej zza rogu po drugiej stronie chaty wyłonił
się Samuel. Olbrzym usiłował zerknąć przez okno od
frontu. Wzruszył ramionami; też nic nie widział.
Powoli, na palcach zbliżali się do drzwi. Były uchylo
ne; ledwo trzymały się na zawiasach. Szuranie stało się
głośniejsze.
Anthony wyciągnął rękę i pchnął drzwi. Obaj z Samu
elem przywarli do ściany.
Dochodzący ze środka hałas ucichł. Nie padły żadne
strzały.
- Jest tam kto?! - zawołał Anthony. Może w środku
jest jakiÅ› niewinny turysta albo dziki lokator pozbawiony
złych zamiarów?
Odpowiedziała mu cisza.
- Wyłaz stamtąd! - rozkazał groznym tonem Samuel,
przycupnÄ…wszy na wypadek, gdyby intruz nagle zaczÄ…Å‚
strzelać.
Zero reakcji.
Anthony podszedł krok bliżej. Samuel ruszył w jego
Anula & Irena
scandalous
ślady. Ostrożnie, gotów w każdej chwili czmychnąć, An-
thony zajrzał do środka. Zamrugał raz, zamrugał drugi
raz. Był pewien, że widzi kości.
- I co? - zapytał Samuel.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]