do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Harrison Harry Stalowy szczur 04 Stalowy Szczur I Piata Kolumna
- McMahon_Barbara_ _Georgia_słodka_Georgia
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 156 Maska miłości
- Crews, Caitlin Die Krone der Santinas 04 Wie angelt man sich einen Earl
- John Ringo Council War 04 East of the Sun, West of the Moon v5.0
- Cole, Allan & Chris Bunch Die Sten Chroniken 04 Division Der Verlorene
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Krentz Jayne Ann Damy i awanturnicy 03 Kowboj
- Ahern Jerry Krucjata 19 Ostatni Deszcz
- 124. Webber Meredith Cud wigilijnej nocy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Reed! - Hanna spłonęła rumieńcem. - Ja tylko... Przepraszam - bąknęła zawstydzona.
- Nie przepraszaj. Jeśli mi obiecasz, że przekonasz moją żonę, to zaraz wyjdę.
- Nie przekonałaby mnie - oświadczyła Elizabeth. Nie chciała dłużej cierpieć. Nie chciała, by jej życie
tak wyglądało.
Reed dostrzegł na stoliku dwa kieliszki i butelkę wina. Z kredensu wyjął jeszcze jeden kieliszek, nalał
sobie do pełna i uniósł do góry.
- Wznoszę toast za moją piękną, cudowną, inteligentną żonę.
- Reed! - zganiła go Elizabeth. Nie życzyła sobie takich przedstawień.
- Muszę ci wyznać, że cię okłamałem. Powiedziałem ci, że wyjeżdżam do Chicago, a to była niepraw-
da.
Hanna zaczęła się podnosić z sofy, chcąc zostawić małżonków samych, ale Elizabeth złapała ją za
rękę.
- Byłem w Kalifornii - kontynuował. Elizabeth czekała na puentę.
148
- Za namową ojca pojechałem porozmawiać z Van-cesami.
Elizabeth zamarła. Co on wygaduje?
- Rozmawiając z nimi, zrozumiałem, moja kochana żono, że to ty miałaś rację, a ja byłem idiotą. Obie-
całem sobie, że już nigdy cię nie okłamię. Szczerość jest najważniejsza.
Elizabeth spojrzała na niego i zobaczyła w jego oczach ciepło i miłość. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Dziękuję - wyszeptała w końcu wzruszona. Reed podszedł do niej, wyciągnął ręce w jej stronę
i przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
- Kocham cię - wyszeptał jej do ucha. Hanna poderwała się z sofy.
- Na mnie już czas.
- Nie odchodz jeszcze, dopij wino - zawołał Reed. - Muszę się z wami podzielić najważniejszymi
nowinami.
Elizabeth popatrzyła na niego oszołomiona. To nie był Reed, jakiego znała. Ten nowy był
zrelaksowany, radosny i rozluzniony.
- Vancesowie już nie chcą odebrać nam Lucasa.
- Co takiego?
- Nie zabiorą nam synka - powtórzył rozradowany.
- Ale jak tego dokonałeś?
- Urok osobisty, inteligencja i... szczera rozmowa. Elizabeth zarzuciła Reedowi ręce na szyję i przytu-
liła się do niego mocno.
- Gratuluję, kochani, tak się cieszę - zaszczebiotała Hanna.
149
- Mam nadzieję - zwrócił się do niej Reed - że przekonasz moją żonę, że nie jestem taki najgorszy.
Hanna popatrzyła na Elizabeth i powtórzyła bezbłędnie:
- Nie jest taki najgorszy.
- Zdrajczyni! - mruknęła Elizabeth, ale wtuliła twarz w ramiona Reeda. Myślała, że o nią nie dba, że
nie rozumie jej potrzeb, a tymczasem poleciał do Kalifornii, dla niej, dla Lucasa.
-1 jeszcze jedno - powiedział, czule odgarniając bursztynowy kosmyk włosów z czoła żony. - Już ni-
gdy moja praca nie będzie ważniejsza od ciebie. Obiady i kolacje będę jadł z tobą i naszym synkiem. A
jeśli zechcesz, sprzedam przedsiębiorstwo i zamieszkamy razem gdzieś we Francji, nad brzegiem
morza.
- Co ty mówisz? - wyszeptała uszczęśliwiona. -Mówię, że kocham cię najbardziej na świecie
i wolałbym umrzeć, niż cię stracić.
ROZDZIAA DWUNASTY
Reed, trzymając Elizabeth za rękę, prowadził ją do sypialni. Tej nocy nie mogło już być mowy o kana-
pie.
- Tak bardzo cię pragnę - jęknął, zanurzając palce w jej włosy. Odchylił jej głowę do tyłu, po czym
przylgnął wargami do jej warg. Elizabeth natychmiast odpowiedziała na pocałunek, zsuwając z Reeda
koszulę. Jej dłonie pewnie, z namiętnością gładziły jego muskularne ciało. Reed przewrócił ją na
łóżko i zaczął niecierpliwie ściągać z niej bieliznę. Po chwili dotknął czubkiem języka piersi i
obrysował jej kontur.
- Uwielbiam twoje ciało - jęknął podniecony. - Nic ani nikt, żadne naukowe dyskursy ani opinie
lekarzy od płodności nie powstrzymają mnie, by się z tobą kochać teraz, zaraz.
Elizabeth oparła dłonie na jego klatce piersiowej i popatrzyła mu w oczy z miłością, z żarem.
- Za szybko? - spytał, oddychając ciężko.
- Nie, jest tak, jak marzyłam - odparła, przyciągając go mocno do siebie. Pieścił ją długo, nie
pomijając żadnego wrażliwego punktu na jej ciele. Elizabeth czuła, że pożądanie zaraz ją spali.
Ponaglała Reeda,
151
zachęcała, by ją wziął, by nie czekał dłużej. Całowała jego barki, szyję, wreszcie pocałowała go
mocno w usta. Jego język doprowadzał ją do takiego podniecenia, że nie mogła się powstrzymać od
krzyku, kiedy wreszcie Reed zawładnął jej ciałem. Zagłębiał się w nią powoli, głęboko, szepcąc jej
imię i całując ją zachłannie. Rozkosz sprawiła, że obydwoje mieli wrażenie, jakby szybowali ku
gwiazdom, które zza okna rzucały migotliwy blask na ciała kochanków splecione w miłosnej ekstazie.
Elizabeth obudziła się rano radosna i wypoczęta. Uniosła się lekko i poczuła na swoich brzuchu rękę
męża.
- Dzień dobry, moja śliczna - wymruczał, przytulając twarz do jej szyi.
- Witaj, przystojniaku - odparła, przypominając sobie namiętne chwile, które przeżywali zaledwie kil-
ka godzin wcześniej.
Reed zamierzał już obsypać twarz żony pocałunkami, ale Elizabeth ostudziła jego zapędy.
- Muszę zajrzeć do Lucasa - wyjaśniła przepraszająco, choć i ona pragnęła raz jeszcze poddać się
rozkosznej zabawie.
- Potrafisz mi się oprzeć? - spytał, drażniąc jej ucho językiem.
- Chyba nie - roześmiała się cicho.
- Dobra odpowiedz.
- Ale naprawdę muszę do niego zajrzeć.
- Ja się nim zajmę, a ty sobie polez - zdecydował.
152
- Ale spóznisz się do pracy.
- To się spóznię, kogo to obchodzi.
Elizabeth nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Jej mąż naprawdę postanowił się zmienić.
- Ale przecież... - próbowała oponować.
- Nie ma żadnego ale". Co ci obiecałem wczoraj wieczorem?
- %7łe będziesz wracał wcześniej do domu.
- I co jeszcze? - dopytywał.
- %7łe ja będę na pierwszym miejscu, ale nie sądziłam, że mówisz poważnie.
- Bardzo poważnie. Zajmę się dzieckiem i przygotuję śniadanie.
- To ja wskoczę pod prysznic - odparła Elizabeth skwapliwie.
W łazience przez dłuższą chwilę spoglądała w lustro na swe odbicie. Od dawna nie miała tak
radosnego spojrzenia. Ostatni raz we Francji, ale to było ponad miesiąc temu. Ponad miesiąc?! Eli-
zabeth momentalnie uświadomiła sobie, że pazdziernik minął, a ona nie miała jeszcze miesiączki.
Była tak zajęta Lucasem i nowymi obowiązkami, że zupełnie o tym zapomniała. Natychmiast
wyciągnęła z apteczki test ciążowy. Kiedy czekała na wynik, modliła się cicho: dwie kreski, dwie
kreski. Bała się spojrzeć, bała się, że jej szalona nadzieja jest bezpodstawna, że znowu czeka ją
rozczarowanie. Podjęła decyzję, zaczerpnęła powietrza i spojrzała.
-Dwie kreski! - krzyknęła ze łzami szczęścia
153
w oczach. Była w ciąży. Lucas będzie miał brata albo siostrę.
Ubrała się szybko i pobiegła do kuchni. Zastała tam nie tylko Reeda, ale także Hannę i Joe. Najwyraz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]