do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 156 Maska miłości
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyższch sferach 04 Prawdziwe szczęście
- Dunlop_Barbara_ __Marchand_10_ _Podwojne_zycie
- 096. Delinsky Barbara Kamienna róşa
- 1063. Hannay Barbara Taniec z drużbą
- Barbara Frale Templariusze i całun turyński
- Dunlop Barbara Przystanek Las Vegas
- 1996.07 Szkoła konstruktorów
- Wieczorynki z żółwiem Antosiem
- 241. Mather Anne Niegasnć…cy pśÂ‚omieśÂ„
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czyżby powiedział coś niewłaściwego?
- Oczywiście możesz przyjeżdżać, kiedy tylko chcesz - dodał szybko.
Uśmiechnęła się z przymusem.
- Daj spokój. To jest twój dom. Przygotuję dla ciebie kopię listy, którą spo-
rządziłam. Mam dużo obowiązków. Nie miałabym czasu przyjeżdżać tu w każdy
weekend. - Dopisała w notatniku jeszcze jedno zdanie.
Tray zastanawiał się, o czym ona może myśleć. Czy naprawdę ma ochotę tu
przyjeżdżać? Im szybciej skończy się remont, tym prędzej będzie mógł wynająć
dom i problem zostanie rozwiÄ…zany.
Czy to możliwe, żeby Lianne już była w ciąży? Czy przestaną się spotykać,
gdy zyskają pewność? Spojrzał na Lianne. Nigdy nie był tak blisko związany z
żadną kobietą. I nigdy z żadną nie mieszkał. Suzanne i wszystkie inne kobiety były
tylko jego przyjaciółkami, a nie kandydatkami na żonę.
Czy chciał, by Lianne została z nim na zawsze?
Jeśli zajdzie w ciążę i urodzi jego dziecko, dla dobra tego dziecka powinni
stanowić rodzinę. A dla jego dobra? Po ukończeniu szkoły średniej nie mieszkał już
z wujem. Najpierw było wojsko, potem studia i praca w firmie. Czy nie byłby
S
R
szczęśliwszy, gdyby miał rodzinę?
Nie potrafił wyobrazić sobie, że jest ojcem. Mimo to bardzo pragnął, by ma-
rzenie Lianne się ziściło.
Lianne wstała i wyszła z salonu, zasłaniając się notatnikiem.
- Zaraz wrócę - powiedziała.
Coś się naprawdę stało. Nie lubił, gdy kobiety mają problemy, ale nie wyja-
śniają, o co chodzi. Jak można im w tej sytuacji pomóc?
Lianne wyszła na werandę z tyłu domu. Było już ciemno i trochę chłodno.
Zamrugała powiekami, starając się powstrzymać łzy. Tray przypomniał jej, że nie
sÄ… prawdziwÄ… parÄ…, tylko spotykajÄ… siÄ™ z powodu dziecka. Tray wcale jej nie kocha.
Jak mogła wyobrażać sobie, że ich historia może mieć szczęśliwe zakończenie?
Wzięła głęboki oddech. Tray bardzo ją zranił. Jest mu potrzebna tylko po to,
by urodzić dziecko.
Wszystko przez nią, bo to był jej pomysł. Jaką cenę będzie musiała jeszcze
zapłacić? Jak wytrzyma to, że spotykają się tylko z tego jednego powodu? Czy
Tray wezmie rozwód i ożeni się potem z inną?
Ona na pewno już nikogo nie znajdzie. Mając dwadzieścia osiem lat nie zna-
lazła odpowiedniego człowieka. Bo obecny układ to rzecz zupełnie inna.
Chciała wrócić do domu. Nie zgodzi się na przeprowadzkę do mieszkania
Traya. Postanowiła zmienić plan. Jeśli nie zajdzie w ciążę do następnego okresu, to
zastanowi się, czy jest sens to przedsięwzięcie kontynuować.
Myśl o rezygnacji sprawiła jej ból. Tak samo bolesna była jednak możliwość,
że ona coraz bardziej będzie kochać mężczyznę, który nie chce zabrać jej z sobą na
weekend, bo wtedy kochanie się z nią może być nieproduktywne.
- Lianne, co się stało? - zawołał za jej plecami.
- Nic. Zastanawiałam się, co trzeba zrobić w ogrodzie.
Tray nie może dowiedzieć się, jak ogromny sprawił jej ból.
- Ale jest już ciemno. Przecież nic nie widzisz.
S
R
- Pamiętam, jak wygląda. Mam je w oczach.
- To nie musisz stać na dworze. Jest bardzo zimno.
Wzięła jeszcze jeden głęboki oddech. Już się nie rozpłacze. Powoli odwróciła
siÄ™ do Traya.
- Masz rację, zmarzłam. Jestem zmęczona. Chodzmy do hotelu.
Kiedy położyli się do łóżka, pomyślała, że mimo wszystko zostaną jej piękne
wspomnienia.
ROZDZIAA DZIESITY
Dwa tygodnie pózniej Lianne zbudziła się, czując się niedobrze. Od kilku dni
starała się unikać Traya, tak by nie wzbudziło to podejrzeń. Zgodnie z obietnicą po
powrocie z Richmond dała mu plan prac związanych z remontem domu. Jednak
gdy poprosił ją o pomoc w znalezieniu malarzy i stolarzy, wymówiła się nawałem
zajęć i zaproponowała, żeby zwrócił się z tym do Emily.
Nie miała zamiaru angażować się w realizację projektu, którego efektów nie
zobaczy.
Tak jest najrozsądniej. Przygnębiona wstała, zastanawiając się, czy ma iść do
pracy. Jutro powinna dostać okres, ale już teraz odczuwała skurcze zapowiadające
comiesięczne przypadłości. Nie jest w ciąży.
I nie będzie więcej się na próżno starać.
Lekarka ją uprzedziła, że to nie będzie proste. Trzeba się poddać i zdecydo-
wać na operację. Inaczej bóle nigdy nie przeminą.
Musi powiedzieć o tym Trayowi. Na pewno będzie protestował. Wiedziała,
jak bardzo jest uparty w dążeniu do celu. I jak cierpiał po stracie nienarodzonego
dziecka. On potrzebuje kobiety, która będzie go kochać i da mu dużo dzieci. To jest
najważniejsze.
Początkowo będzie ją namawiał do zmiany tej decyzji, ale ona nie da się
S
R
przekonać. Tray nigdy nie był długo związany z żadną kobietą, więc szybko znaj-
dzie sobie kogoÅ› innego.
Całe szczęście, że tylko Annalise i Dominic o wszystkim wiedzą. Prawdę
mówiąc, Lianne domyślała się takiego właśnie końca, i dlatego upierała się, żeby
nie zawiadamiać nikogo o ich ślubie. Kiedy przestaną się spotykać, wszystko bę-
dzie tak jak dawniej. A jeśli oglądanie Traya w towarzystwie innej kobiety stanie
siÄ™ zbyt przykre, Lianne poszuka pracy w innej agencji.
Szkoda tylko, że tak naprawdę nie chciała niczego zmieniać. Pragnęła mieć
dziecko z Trayem i patrzeć, jak ono rozwija się i rośnie. Jej rodzice mieliby kolej-
nego wnuka, a siostry i bracia jeszcze jedną siostrzenicę lub siostrzeńca.
Kiedy skończyła pić czekoladę, decyzja była już podjęta. Wezmie zaległy
urlop i uda siÄ™ nad ocean. Tam znajdzie pocieszenie.
Zadzwoniła do siostry, by zawiadomić ją o wyjezdzie.
- Coś takiego! Zimą bywasz tam częściej niż w lecie - zauważyła Annalise.
- Bo zimą tam jest pusto i cicho. Chcę być trochę sama.
- Jesteś przemęczona?
- Nie. Muszę coś przemyśleć.
- Co? - spytała ostrożnie Annalise.
- Czy mam zakończyć tę farsę z małżeństwem i zdecydować się na operację!
- Co ty mówisz? Dopiero od niedawna starasz się zajść w ciążę.
- To skomplikowane.
Annalise nie odzywała się przez chwilę.
- Zakochałaś się w Trayu, prawda? On jest ślepy. Nie ukrywaj tego przed nim,
- Tray by tego nie chciał. Zgodził się być ze mną tylko dlatego, że chciał mi
pomóc. - Poza tym umarł jego wuj, no i stracił dziecko.
Ale Lianne nie chciała opowiadać o problemach osobistych Traya nawet sio-
strze.
- PojadÄ™ z tobÄ….
S
R
- Nie trzeba. - Chociaż właściwie to świetny pomysł. Będzie mogła porozma-
wiać z siostrą.
- Wpadnij po mnie po drodze - poprosiła Annalise.
- Dobrze. Będę o dziesiątej.
Perspektywa wspólnego wyjazdu podniosła ją na duchu. Szybko się spakowa-
ła, a potem zadzwoniła do biura z wiadomością, że bierze kilka dni urlopu. Nie
chciała dzwonić do Traya, ale bała się, że będzie próbował jej szukać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]