do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Lore Pittacus Dziedzictwa planety Lorien Księga 1 Jestem Numerem Cztery
- Wirtemberska, księżna Maria Malwina, czyli domyślność serca
- Żuławski Jerzy Trylogia księżycowa 01. Na Srebrnym Globie
- Hawthorne Rachel Strażnik Nocy 04 Cień Księżyca
- Kruczy Dwór 03 Krwawy księżyc Geoffrey Huntington
- Około Kułak Doda Księga motyli
- pratchett terry Nomów Księga 3 Odlotu
- Rebecca Hagan Lee Księżniczka
- Czarny książę Michalak Katarzyna
- Graham Heather_Księżycowa zatoka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Byłaś rewelacyjna, ale mam jedno pytanie.
- Jakie?
Pocałował ją w nadgarstek.
- Co zrobisz teraz z tatuażem? Zmienisz nuty na inną melodię?
- Prawdopodobnie każę wytatuować na nim znak zakazu. Przecież to już nieaktualne!
Zaśmiał się. Zachwycała go ta kobieta. Bez zahamowań, bez ograniczeń, bez konsekwencji... Po
chwili jego uśmiech przygasł.
- Nie zapomnij, że jutro pierwszy raz mamy się stawić w sądzie.
- Pamiętam - burknęła niechętnie - ale obiecałeś mi, Krawaciku, znajomość na jedną noc, więc do
świtu jesteś mój.
Zmęczenie odeszło, ochota wróciła. Wsunął ją pod siebie.
- Koniec zakazu rzeczy niewinnych?
- Jeśli to miały być rzeczy niewinne, to strach pomyśleć, co będzie, jak się ośmielisz!
To, co nastąpiło potem, pogłębiło tylko jego obawy na przyszłość.
Następnego dnia Jax przechadzała się niepewnie po korytarzach sądu. Rankiem, gdy otworzyła
oczy, była sama, a na łóżku leżała karteczka od Blake'a, żeby nie zapomniała stawić się tam o
odpowiedniej porze.
Teraz snuła się po korytarzu, poprawiając w nieskończoność nową biało-czarną sukienkę. Nie tak
powinien wyglądać dla kobiety dzień po". Starała się nie rozglądać za Blake'em zbyt rozpaczliwie. Jeśli
się nie zjawi, to już po niej. Jak się zjawi, też łatwo nie będzie. Nie wiedziała nawet, czy zdarzyło się
między nimi coś więcej, czy była to tylko jedna obiecana noc.
Kiedy nareszcie go zauważyła, wyglądał tak samo nienagannie jak zwykle. Sparaliżowała ją
świadomość, że wie już dokładnie, co kryje się pod jego garniturem.
Gdy ją zobaczył, zwolnił. Kiedy znalezli się obok siebie, powiedział:
- Masz na sobie sukienkÄ™!
Chyba spodziewała się usłyszeć coś innego.
L R
T
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia po ostatniej nocy?
WestchnÄ…Å‚ zrezygnowany.
- To nie jest odpowiedni czas ani miejsce na tÄ™ dyskusjÄ™.
- Zgadzam się. Lepiej było pogadać o tym przy śniadaniu.
- Miałem pierwsze spotkanie o siódmej.
- W takim razie istotnie szósta to zbyt rano, że rozmawiać o takich rzeczach. Może trzeba było mnie
chociaż obudzić na pożegnanie.
- Próbowałem - roześmiał się nieoczekiwanie. - Spałaś jak zabita.
- To nie moja wina! - żachnęła się.
Oczy Blake'a błyszczały intrygującą kombinacją pożądania i ostrożności, co sprawiło, że Jax czuła
się jednocześnie podniecona i sfrustrowana. Z jego zachowania jasno wynikało, że daleko mu było do
statusu jej kochanka. Raczej okazał się dobrym nauczycielem i, mówiąc szczerze, od początku to on
stawiał warunki. Znów patrzyli sobie w oczy. Jego twarz pozostała niewzruszona.
- Czyli jedna noc to wszystko, czy tak?
Zakręcił się nerwowo na pięcie. Wyglądał, jakby już żałował tego, co za chwilę powie.
- Mało, że muszę się zająć twoimi sprawami w sądzie, to jeszcze jestem w trakcie największego w
życiu procesu. Muszę się skoncentrować.
Popatrzyła na niego dziwnie, nie mogąc tak od razu zapomnieć, do czego był zdolny w nocy.
- Blake - zawołał nagle jakiś poważny, męski głos z głębi korytarza.
Po chwili zobaczyli podążającego w ich stronę starszego, siwego dżentelmena o wyglądzie
prawnika.
- Jak dobrze cię widzieć, synu - powiedział, poklepując Benningtona po ramieniu.
Blake przedstawił ich sobie, a następnie przeszedł do tematów zawodowych. Na odchodnym starszy
mężczyzna rzucił z uśmiechem:
- Wszyscy donoszą, że proces Menendeza będzie trafiony! Mówi się, że twoje nazwisko otwiera
listę awansów. W najbliższej przyszłości... Ojciec byłby z ciebie dumny.
Jax starała się odczytać emocje, które ujawniły się na kamiennej zazwyczaj twarzy Blake'a. Duma?
Determinacja? Może coś zupełnie innego?
- Serdecznie dziękuję. - Blake mocno uścisnął dłoń leciwego dżentelmena.
Gdy zostali sami, dziewczyna nie umiała pohamować ciekawości.
- Kim był twój ojciec? - zapytała natychmiast.
Ujął ją delikatnie za łokieć i skierował w stronę Sali rozpraw. Jej przewrotne serce uradował fakt, że
znów poczuła jego dotyk, chociaż było to w zupełnie innych okolicznościach.
- Był prokuratorem okręgowym południowej Florydy, mianowanym przez prezydenta.
- Gruba ryba. Mierzysz aż tak wysoko?
L R
T
- Wszystko możliwe. - Ponownie ujął ją za łokieć i podeszli pod same drzwi. - Trochę popytałem.
Podobno sędzia Conner słynie z tego, że jest dość nieugięty, ale za to sprawiedliwy.
Najwyrazniej nie miał ochoty dalej dyskutować na temat swojej kariery ani stanowiska ojca. Zapach
jego perfum odciągał jej myśli od sprawy. Ciągle walczyła ze wspomnieniami z ostatniej nocy.
- Twoje dzisiejsze pojawienie się w sądzie ma na celu jedynie wysłuchanie zarzutów i
nieprzyznanie się do winy. Zajmę się wszystkim, ale jeśli zadadzą ci jakieś pytania, odpowiadaj szczerze,
bo we przeciwnym razie... - Zawahał się. - Albo lepiej, żebym tylko ja mówił. Wytrzymasz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]