do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- C.S. IGRZYSKA ŚMIERCI 01 IGRZYSKA ŚMIERCI
- McNish_Cliff_ _Tajemnica_zaklęcia_01_ _Tajemnica_zaklęcia
- Dragonlance Anthologies 01 The Dragons Of Krynn
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Brian Daley Coramonde 01 The Doomfarers of Coramonde (v4.2)
- Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 01 The Sex Gates
- Gabrielle Evans [Lawful Disorder 01] Lipstick and Handguns [Siren Classic] (pdf)
- Dana Marie Bell [The Gray Court 01] Dare to Believe (pdf)
- Crymsyn Hart [Devil's Tavern 01] Invitation [Aspen] (pdf)
- Henderson_Beth_Tydzien_do_slubu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie, nigdy. Aż do ostatniego roku, kiedy Thorvald Berner stał się jej
bliskim przyjacielem. On mi powiedział, że prosił mamę o rękę, ale nie zo-
stał przyjęty. Więc nie wiem...
- No tak, była przecież mężatką. Ale jesteś pewna, czy wcześniej nie
miała żadnego przyjaciela? Dwanaście lat to kawał czasu.
- Tak, ale ona z nikim się nie spotykała.
81
R
L
Emily wpatrywała się w talerz z zupą, ale nie była w stanie jeść. Pię-
trzyły się przed nią pytania, zarazem jednak bała się je zadawać, bała się
odpowiedzi. Uznała jednak, że mimo wszystko jedno z nich zadać musi.
- Ojciec pisze o dziecku, które miało się urodzić - zaczęła.
Twarz adwokata znowu pociemniała. Przytaknął.
- Ale, jak rozumiem, to dziecko nigdy się nie urodziło?
- Nie. Mama mówi, że straciła je w czasie katastrofy.
- To brzmi wiarygodnie. Posłuchaj mnie, Emily, proponuję, byśmy te-
raz przeszłość odłożyli na bok. Jest wiele spraw, które musisz przemyśleć,
wiele rzeczy, którymi musisz się zająć. Wszystko inne w końcu się wyjaśni,
prędzej czy pózniej, obawiam się natomiast, by nie spadło na ciebie zbyt
wiele naraz. Powinniśmy się koncentrować na tym, co dzieje się tutaj. Każ-
dy dzień przynosi swoje problemy.
Umilkł, najwyrazniej zadowolony z własnych słów.
- Jeszcze tylko jedna sprawa, moje dziecko. Gdyby ktoś mówił zle o
twojej matce, to nie powinnaś się tym przejmować. Każda sprawa ma wiele
różnych aspektów. A ludzie chętnie gadają, zwłaszcza o czymś, o czym nie
mają pojęcia. Zapamiętaj to sobie.
Znowu weszła gospodyni, spojrzała na wciąż pełne półmiski i pokręci-
ła głową. Emily patrzyła na duże okna w wykuszu. Znieg bez przerwy pa-
dał. Za szybami tańczyły białe śnieżynki.
Holst podążył za jej wzrokiem.
- Pogoda może się zmienić w każdej chwili - powiedział i uśmiechnął
się, jakby chciał jej dodać odwagi. - Zanim się obejrzymy, wiosna już tu
bÄ™dzie. WiosnÄ… Kragerø jest piÄ™knym miejscem. Jednym z najpiÄ™kniejszych
w kraju. Poczekaj, a sama zobaczysz.
Mecenas Holst podał jej ramię i poprowadził przez rynek, a potem
uliczkami, przy których stały drewniane domy w ogródkach. Kiedy ulica
rozszerzyła się, tworząc coś w rodzaju placu, i gdy zobaczyli morze, adwo-
kat wskazał ręką na duży drewniany dom po prawej stronie, trochę cofnięty
od ulicy i otoczony dużym ogrodem.
82
R
L
- Tutaj mieszka twoja stara niania, Nanna, i jej gospodyni, Dorthe. One
najlepiej się tobą zajmą. Jedyne co... otóż Nanna nie. zawsze, niestety, ma
jasny umysł. Współczesność miesza jej się ze wspomnieniami, zmienia
swoje opowieści tak, że człowiek nie wie, co jest fantazją, a co prawdą.
Cóż, żyje przeważnie we Własnym świecie, ale potem nagle znowu mówi
zdumiewająco przytomnie i wszystko pamięta. To naprawdę bardzo dziw-
ne. Ona uwielbiała ciebie i twojego brata. Mam nadzieję, że spotkanie z to-
bą nie będzie dla niej zbyt gwałtownym przeżyciem. Próbowałem ją na to
przygotować, ale w tej sytuacji nigdy nie wiadomo.
Emily rozejrzała się. Po drugiej stronie placu zobaczyła duży biały bu-
dynek. Po obu jego bokach wzniesiono wysoki płot z desek, który zasłaniał
widok na otoczenie. Dom pilnie potrzebował malowania, okna zaś kryły się
za okiennicami.
- Tak, to jest hotel - rzekł Holst cicho. - Na razie odprowadzę cię do
Nanny. Zostawię was same na jakiś czas. Za, powiedzmy, godzinę, wrócę z
kluczami. Wtedy otworzymy hotel i spróbujemy stwierdzić, w jakim stanie
znajduje siÄ™ budynek.
Emily weszła za nim do bramy. Stwierdziła, że w ogrodzie pozmiatano
śnieg z alejek, a na dużym drzewie w karmniku wesoło ćwierka gromadka
gili.
Holst znowu się odwrócił.
- Twój bagaż już tutaj jest - uśmiechnął się. - Jeśli moje polecenia zo-
stały spełnione. No dobrze, to teraz spotkasz swoją starą Nannę. - Nacisnął
dzwonek i czekał.
83
R
L
- To jest Amelia, Nahno. Pamiętasz, mówiłem ci, że ona będzie przez
jakiś czas u ciebie mieszkać? - powiedział Holst, pomagając równocześnie
Emily zdjąć płaszcz.
- Amelio, moje dziecko! Dziękuję Bogu, że mogę cię jeszcze oglądać
w tym życiu! Toż to cud, nic innego, tylko cud!
Szczuplutka, siwowłosa dama wyszła ją powitać, wspierając się na la-
sce. Miała na sobie suknię z czarnej tafty, a na głowie również czarny cze-
peczek z tego samego materiału. Sieć zmarszczek pokrywała twarz, która
rozjaśniła się teraz w promiennym uśmiechu.
Emily pozwalała się obejmować i raz jeszcze ogarnęło ją głębokie roz-
czarowanie. Rozczarowanie, że nic nie pamięta. Nic w tej kobiecie nie po-
budziło jej wspomnień. Azy piekły ją pod powiekami. Kątem oka zauważy-
ła, że Holst wyszedł, została sama ze swoją starą nianią.
- Pozwól, żebym się dokładniej przyjrzała twojej buzi, moje dziecko.
Bardzo zle widzę. Podejdz ze mną tam, do tego dużego okna!
Stara kobieta chwyciła ją za rękę i wspierając się na lasce, pokuśtykała
w stronę okna. Uścisk jej ręki był zdumiewająco silny, spojrzenie badaw-
cze.
- Jesteś podobna do Wilhelma Augusta. Masz jego oczy - mamrotała
pod nosem. - Czy on też przyjdzie? Poproszę Dorthę, by wyjęła butelkę je-
go ulubionego wina.
Emily zbierało się na płacz.
- Mój ojciec nie żyje -rzekła cicho.
- Naprawdę? Nie wierzę ci. Przecież on nie jest starszy ode mnie, a ja...
- umilkła. Oczy napełniły się łzami. - Taki sympatyczny człowiek! Pamię-
tam, jak przyszedł, żeby zaproponować mi posadę. Był taki... ach, a ja stoję
tu i gadam. Biedne dziecko, które straciło ojca! Pozwól, niech ci się lepiej
przyjrzę. Ale dlaczego ty nie jesteś w żałobie, dziecino? Biała bluzka i gra-
natowa spódnica... co na to powie starsza pani?
Emily skuliła się. Jak mogła zapomnieć o czymś tak ważnym? Powo-
dem mogło być tylko to, że jakoś trudno jej było uwierzyć, iż straciła ojca,
nie przyszło jej do głowy, żeby włożyć żałobę po człowieku, którego nie
znała. Musi poprosić matkę, żeby jej przysłała resztę rzeczy. Może zresztą
84
R
L
kupi sobie jakąś czarną bluzkę i spódnicę, żeby tymczasem mieć w czym
chodzić.
Nanna pogłaskała Emily po włosach. Przesunęła wolno palec po jej po-
liczku.
- Jesteś podobna do niej. Ty jesteś córką Agnes, co do tego nie ma
wątpliwości. Te same włosy i kości policzkowe, takie same usta. Ale
oczy...
- Moja mama ma na imię Alice. Agnes to była jej siostra, moja ciotka -
wtrąciła Emily, wzburzona tym, co powiedziała stara kobieta. Czy napraw-
dę musi mieszkać Z osobą, która do tego stopnia utraciła poczucie rzeczy-
wistości? I która myśli, że ojciec wciąż żyje?
- Naprawdę? - Nanna wytrzeszczyła oczy i nagle wyglądała najzupeł-
niej przytomnie. - Wybacz mi, moje dziecko, ale pamięć mnie ostatnio za-
wodzi. Adwokat Holst wciąż to powtarza. Musisz się wziąć w garść, Nan-
na - mówi. -Wilhelm August nie żyje, a jego córka przyjedzie i będzie u
[ Pobierz całość w formacie PDF ]