do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Hitchcock_Alfred_ _PTD_14_ _Tajemnica_šmiertelnej_Pułapki
- 335. Harlequin Romance Campbell Bethany Diamentowa pułapka
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 02 Móri i Ludzie Lodu
- Margit Sandemo Cykl Saga o Królestwie Światła (14) Lilja i Goram
- Sandemo_Margit_14_Las_ma_wiele_oczu
- Ahol a szel megpihenhet Margit Sandemo
- Livingstone Georgette Mister Casanova (Lata namić™tnośÂ›ci)
- Foster Obcy 3 Trzy
- Candice Gilmer [Moonlight and Shadows 03] Broken Shine (pdf)
- Fern Michaels Lista śźycześÂ„
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
natychmiast do siebie. - Ty jesteś przecież Rikard. Chodziło mi o młodych chłopców,
których nie mogłam pokochać.
Z przykrością uświadomił sobie, że Jennifer uważa go za starszego pana.
- Mała kochana Jennifer - odezwał się, głaszcząc ją po karku. - Musisz mieć teraz
dziewiętnaście albo dwadzieścia lat, prawda? A ja nie mam jeszcze dwudziestu
dziewięciu. Czy sądzisz, że dzieli nas taka ogromna różnica wieku?
W jej zamglonych temperaturą oczach pojawiło się zdziwienie.
- Nie jesteś starszy? Nie, oczywiście, że nie, ale zawsze sprawiałeś wrażenie takiego
dorosłego i poważnego! Nieważne. Ty nigdy byś nie wpadł na pomysł, żeby mnie tknąć.
Oparła głowę na jego ramieniu, wyczerpana, ale szczęśliwa.
- Mogę cię zarazić - wymamrotała.
- Nie poddajÄ™ siÄ™ tak Å‚atwo zarazkom.
Westchnęła.
- Ach, czuję się tak wspaniale! Wiesz, jeszcze nigdy nikomu nie wyjaśniłam, dlaczego to
zrobiłam. Nawet mamie ani tacie, chociaż dostali histerii i strasznie mnie zwymyślali. Nie
mogli zrozumieć mojego postępku, bo, jak mówili spełniali moje wszystkie życzenia. A
rzeczywiście miałam ich dużo.
- Musiałaś być bardzo samotna.
Jennifer zadrżała.
- Człowiek jest samotny, jeśli jest inny niż wszyscy - kontynuował. - Samotne biedactwo...
Pomyślał w tym momencie o roli, jaką odgrywał w jej życiu, i o tym, jak tchórzliwie
cichaczem się ulotnił.
Po dłuższym milczeniu odezwała się przytłumionym głosem:
- Dlaczego to powiedziałeś? Nie mam ochoty użalać się nad sobą właśnie teraz, kiedy
było nam tak dobrze!
97
- To nie jest kwestia użalania się nad sobą - rzekł łagodnie i zwrócił jej twarz do siebie. -
Można by to nazwać bardzo opóznioną reakcją. Zbyt długo walczyłaś samotnie o to,
żeby z podniesioną głową kroczyć przez życie. Teraz już wiem, dlaczego podświadomie
próbujesz pozostać w niewinnym świecie swojego dzieciństwa. Ale na dłuższą metę to
się nie powiedzie. Nie jesteś już dzieckiem.
Twarz Jennifer się ściągnęła. Do oczu napłynęły łzy. Rikard przytulił ją mocno do siebie i
czuł, jak wstrząsa nią płacz. Gdy tak otaczał ją ramionami, sam poczuł wzruszenie.
Kiedy trochę się uspokoiła, odezwał się łagodnie:
- Fizyczna miłość nie musi być taka okrutna i odrażająca. Może być czymś niezwykle
pięknym.
- Nie jest chyba dla mnie, skoro odczuwam wstręt, zaledwie ktoś mnie dotknie - wtrąciła.
- Nie chcę już o tym więcej mówić. Jestem zmęczona.
- Masz rację. Połóż się teraz wygodnie, a ja cię porządnie przykryję!
Posłuchała go. Rikard lekko potargał jej włosy i pożegnał się.
Tej nocy wiele się wokół niej działo, a ona nie wiedziała, czy rozgrywa się to we śnie, czy
na jawie. Widziała dziwne rzeczy, ruszające się klamki, słyszała dziwaczne odgłosy, coś
w rodzaju człapania albo skradania się na palcach, które poznała już wcześniej. I ten
wstrętny typ, który ją zgwałcił wiele lat temu, też tam był... w labiryncie ciemnych
korytarzy, które przypominaÅ‚y te na piÄ™trze hotelu Trollstølen. WłóczyÅ‚ siÄ™ po nich również
Børre, a wszystko byÅ‚o jednÄ… wielkÄ… gmatwaninÄ…. ObudziÅ‚ jÄ… w koÅ„cu wÅ‚asny krzyk.
Przywoływała Rikarda, ale jego tu nie było.
W pokoju panowało przejmujące zimno. W dolnej części szyby mróz wymalował kwiaty.
Był wczesny ranek, ale Jennifer bała się znowu zasnąć. Wzięła swoją kołdrę, otuliła się
nią i usiadła na dużym krześle w oczekiwaniu na nadejście poranka.
Rikard znalazł ją śpiącą na siedząco, prawie nieprzytomną z gorączki. Zsunęło się z niej
okrycie, więc siedziała w samej koszuli nocnej w lodowatym pokoju.
Rikard ponownie przygotował dziewczynie łóżko i zmusił ją do zażycia wszystkich leków,
które udało mu się zdobyć. Przyniósł też dodatkowe koce, żeby zapewnić jej ciepło.
Tego dnia siedział przy Jennifer prawie cały czas. Przyglądał się jej wymizerowanej
twarzy i cieniom pod oczami, z całego serca pragnąc, żeby wyzdrowiała, a wtedy
wynagrodzi jej to, co nazywał zdradą w stosunku do niej. To milczenie przez te wszystkie
lata.
98
[ Pobierz całość w formacie PDF ]