do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Star Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowell
- Moorcock Michael Elryk 7 Kronika czarnego miecza
- Sean Michael Love in G Minor
- Moorcock Michael ...i ujrzeli człowieka
- Cunnigham Michae Godziny
- Lista życzeń Colfer Eoin
- 0603. Hudson Jan W poszukiwaniu utraconych chwil
- 02 MiśÂ‚ośÂ›ć‡ ponad miśÂ‚ośÂ›ć‡ (LOVE) Lynn Sandi
- Meg Cabot 1 800 JeśÂ›li W
- Federigo Tozzi Podere
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko w drodze do Nevady. Chyba potrafię& jak myślisz, Dolly, potrafię?
Potrafisz, i to z zamkniętymi oczami. To znaczy, masz na myśli prowadzenie ciężarówki,
tak?
To i wszystko inne. To już nie będzie film, lecz rzeczywistość.
Harry twierdzi, że jest dobrym agentem, ale ja uważam, że on jest jakiś dziwny. Nigdy nie
wiadomo do końca, co sobie tak naprawdę myśli. A ja myślałam, że agenci FBI są bez zarzutu.
Twierdzi, że wiele razy był wyróżniany. Pokazał mi nawet trochę zamazane zdjęcie, na którym
wymienia uścisk dłoni z Dannem Quale em. Agent Navaro o trzy miesiące dłużej pracuje w FBI.
Tworzą zgrany zespół, tak twierdzi Harry. Będą się nami opiekować. Czy bierzemy jakieś
suknie?
Po jednej. Nikt nie stroi się w Vegas. Lepiej mieć niekrępujące ubrania, kiedy się traci
pieniądze. Włożę luzne spodnie, koszulkę z krótkim rękawem. Wystarczy mała torba z
przyborami na noc. Przynieś jeszcze koc Snookie. Jest uprany, trzeba go tylko wyjąć z suszarki.
Zdajesz sobie sprawę, że będziemy musiały jadać w pokoju albo w samochodzie?
Zepsułaś ją, Ariel. Ona myśli, że jest człowiekiem. Spójrz tylko na jej pysk, dobrze wie, że
o niej mowa. Ach, Boże, wreszcie zaczęło się coś dziać w moim życiu.
Jaka ona szczęśliwa pomyślała Ariel, idąc na górę. Ale jest tego warta i życzę jej jak
najlepiej. Przez łzy patrzyła na kosmetyki i bieliznę, którą pakowała do torby. Snookie dreptała
przy niej, zdezorientowana.
Widzisz, Snookie, myślę, że Dolly się zakochała szepnęła do niej ze smutkiem Ariel.
To wspaniałe, tylko boję się, że będę za nią bardzo tęsknić, gdy się wyprowadzi. Zostaniemy
same, tylko ty i ja, maleńka. Damy sobie radę. Chyba wypada, abym urządziła jej huczne wesele.
Zaprosimy wszystkich moich znajomych, aby Dolly dostała mnóstwo prezentów. Musi być
bardzo uroczyście. A ty wystąpisz z białym gozdzikiem w obroży. Ach, Boże, naprawdę będzie
mi jej brakowało.
Snookie stanęła na tylnych łapach, przednimi opierając się o jej ramiona i zlizywała jej łzy
cieknące po policzkach. Ale Ariel rozpłakała się jeszcze bardziej Snookie doszła więc do
wniosku, że powinna zrobić coś niezwykłego, aby Ariel zapomniała o swoim nieszczęściu.
Przesunęła się ku plecom swej pani i zaczęła ją poklepywać, zupełnie jak matka usiłująca
pocieszyć swoje dziecko.
Ty naprawdę jesteś kimś więcej niż psem, wiesz o tym, prawda? zapytała Ariel z
uśmiechem.
* * *
Gdy tylko kobiety znalazły się na autostradzie między stanowej, Ariel zażądała:
A teraz opowiadaj, jak było. Wszystko, z najdrobniejszymi szczegółami, przysięgnij.
Przysięgam zachichotała Dolly. Znasz taką piosenkę zespołu Pointer Sisters: Pragnę
mężczyzny, któremu nie spieszy się zanadto&
* * *
Leks Sanders zamknął za sobą drzwi stajni. Przez ostatnie cztery godziny pracował tak ciężko,
że prawie padał z nóg. Usłyszał dziwny hałas dochodzący od mieszkań pracowniczych i
zaniepokojony odwrócił się w tamtą stronę.
Co u licha&
To nie żadne święta, nie ma żadnej fiesty, więc co się dzieje? Niedziele jego robotnicy,
zawsze posłuszni przykazaniu: Dzień święty święcić , zwykle spędzają wylegując się na tarasie
czy pod drzewami, czytając meksykańskie gazety i grając w karty. Kobiety donoszą im jedzenie
w wiklinowych koszach, a dzieci bawiÄ… siÄ™ cichutko. Dlaczego teraz zachowujÄ… siÄ™ jak stado
gęsi? Leks nie miał zwyczaju wtrącać się do prywatnego życia swoich pracowników, ale dziś
musiało się wydarzyć coś niezwykłego.
Kobiety mówiły, dzieci płakały, a mężczyzni pokrzykiwali na swoje żony, które wyraznie
ignorowały głośne, pełne grózb słowa. Odczekał jeszcze chwilę, starając się zrozumieć, o co
komu chodzi w tym zgiełku, i naraz serce zabiło mu gwałtownie: mężczyzni chcą odejść z jego
ranczo, a kobiety i dzieci siÄ™ temu sprzeciwiajÄ….
Leks gwizdnął głośno. Zapanowała cisza.
Co tu się dzieje? Dlaczego chcecie odejść? Za kilka dni rozpoczną się zbiory. Jak możecie
robić mi coś takiego? %7łądam wyjaśnień, natychmiast, do jasnej cholery!
Chodzi o pieniÄ…dze, señor Leks. Ranczo Marino, oprócz zwykÅ‚ego wynagrodzenia za
każdą godzinę, obiecuje każdemu pracownikowi tysiąc dolarów za podpisanie kontraktu na
sezon. Chcemy to zrobić, señor Leks.
Leksowi zakręciło się w głowie od tych słów. Tysiąc dolarów premii dla tych ludzi, to tak jak
sto tysięcy dolarów dla niego samego. Skąd ten Marino ma, do diabła, tyle pieniędzy? Jest nowy
na tym terenie, od pewnego czasu skupuje co pomniejsze rancza i Å‚Ä…czy je w jedno.
Gdzie będziecie mieszkać? A co ze szkołą dla waszych dzieci? Z godziwym
zakwaterowaniem dla waszych rodzin? Czy pomyśleliście o tym?
Pomyślały jedynie kobiety. Znowu zaczęły zawodzić.
Kto obiecał wam te pieniądze? Kiedy je dostaniecie? zapytał, z trudem rozpoznając
swój ochrypły głos.
Po zbiorze i sprzedaży zbiorów odezwał się jeden z mężczyzn. Tak nam obiecał
przedstawiciel señora Marino.
To tak! Pracowaliście dla mnie przez piętnaście lat, a niektórzy nawet dwadzieścia pięć. A
teraz, tuż przed sezonem, macie zamiar mnie zostawić? To jest owa wdzięczność za opiekę, za
wykształcenie, które umożliwiłem waszym dzieciom, i za troskę o ludzi starszych. Dostaliście
wygodne domy, dobre warunki pracy, zapewniłem wam lekarza, dentystę i okulistę, a wy robicie
mi coś takiego? Wynoście się z mojej własności i nie spodziewajcie się, że was przyjmę, gdy
Marino wam nie zapłaci. Będziecie mieli szczęście, jeśli w ogóle dostaniecie te swoje pensje, nie
wspominajÄ…c o premii.
Przerwał zdumiony, bo stało się coś, czego nigdy w życiu nie spodziewał się zobaczyć na
własne oczy: oto kobiety zaczęły wymyślać swoim własnym mężom! W każdych innych
okolicznościach pewnie uśmiałby się serdecznie, słuchając, jak w imieniu wszystkich zabrała
głos jedna kobieta.
Jeśli teraz odejdziecie, nie wracajcie więcej do naszych łóżek. Odtąd nasze dzieci nie będą
miały ojców ani dziadków. Psy zostają z nami, a wy jesteście głupcy. Czy my możemy zostać,
señor Leks? Pójdziemy do zbiorów, dzieci też pomogÄ….
Oczywiście, że możecie zostać. To jest wasz dom popatrzył groznie na mężczyzn,
czekając na ich decyzję. Do końca nie wierzył, że mogą go opuścić.
Ale oni to zrobili. Matki i żony zawodziły, dzieci krzyczały, jednak to nie miało wpływu na
decyzję mężczyzn, mimo że kobiety rzucały za nimi miotły i ścierki.
Niech pan zamknie bramy, señor Leks! Niech pan zamknie!
Ogromne żelazne wrota zamknęły się za mężczyznami. Leks objął wzrokiem grupkę kobiet i
dzieci zbitych w kółko. Niestety, tym razem nie zdoła zebrać awokado. Za mało rąk do pracy.
Zrezygnowany pokręcił głową.
Nie bardzo wiedział, co robić. Podniósł telefon i wykręcił numer do Ariel. Odezwała się
automatyczna sekretarka i wobec tego Leks odłożył słuchawkę. Powinien się pospieszyć, ma
jeszcze wziąć prysznic, a już trzeba jechać po Asę na lotnisko. Gdyby był przezorny,
zadzwoniłby na Hawaje, aby się dowiedzieć, czy i tym razem starszy pan nie odwołuje lotu, jak
robił to kolejno trzy razy. Ale gdyby był naprawdę przezorny, nie znalazłby się w takiej przykrej
sytuacji jak w tej chwili.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]