do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 03 Nocna aleja
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 4 Maskarada szaleńców
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 08 Pocałunek śmierci
- Pocałunek wampira Eden Cynthia
- 2. Pamiętniki Wampirów Walka
- M151. Barker Margaret Skć…d ja go znam
- 03 NASZE forever [Ever] Jasinda Wilder
- 1063. Hannay Barbara Taniec z druśźbć…
- Sundman Pre Olof Dwa dni, dwie noce
- Diana Palmer The Marist Sisters 03 Outs
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bardzo się śpieszyła, gdyż mr Bartelet dostał dzisiaj nowego ataku, a Joe gdzieś wyjechał.
Nie zauważył nawet jej nieobecności, pochłonięty rozważaniem stanu Wandzi. Nastrój za-
panował dręczący, niepokój mglił wszystkie spojrzenia. Ada co pewien czas zaglądała do
chorej, a Henryk, boleśnie zgryziony i osłabły, wzdychał tylko, wodząc wystraszonymi ocza-
mi po obojgu.
Wandzia opowiedziała mi wszystko, nawet i o szpicu! Nie mogę się w tym połapać! Jest
przytomna, mądra, świadoma swego stanu i z najgłębszą wiarą opowiada rzeczy niemożebne.
Jakby halucynowała na jawie... A może to jakaś autosugestia! Nic z tego nie rozumiem!
Dla mnie zupełnie jasne. Mówiłam panu.
Tak, ale ruda nieznajoma i jej złe, urokliwe oczy to nie fakt, ale tylko pani przypuszcze-
nia!
Być może! A jednak coś tajemniczego zaciążyło nad nami... czuję jej zły wpływ... Ale
skąd nadchodzi nieszczęście? Komu przeszkadzają nasze ciche egzystencje? To mnie strasz-
nie męczy.
Jeśli tak jest, jak pani myśli, to musi pozostać nieodgadnionym...
Przede wszystkim musi być przezwyciężona ta zła i nikczemna moc.
SprowadzÄ™ jutro doktora zajmujÄ…cego siÄ™ hipnotyzmem.
Najlepiej by Wandzi zrobił powrót do domu wtrącił nieśmiało Henryk.
I ja czuję się tutaj znacznie gorzej. Nie służy nam Londyn...
Doktor radził wyjazd na południe. Pisała mi wczoraj znajoma z Sorrento, że tam już zu-
pełna wiosna i ciepło. Co pan sądzi o tym?
Zenon zupełnie mimo woli powtórzył słowa Daisy niedawno zasłyszane.
,,I tak mi zapachniały pomarańczowe gaje, i zalśniły się morza błękitne .
Ada zdziwiła się obcym i tęsknym akcentem jego głosu.
Przypomniał mi się jakiś dawny wiersz! powiedział śpiesznie, widząc jej skupione w
podejrzliwości oczy, a przerzucając się w inny ton zaczął ich gorąco namawiać do wyjazdu na
południe.
Ale i pan pojedzie z nami! przyparła go do muru.
Obiecał bez wahania, gdyż w tej chwili pragnął tego całą mocą.
100
Betsy mówiła dzisiaj, że oni rezygnują zupełnie z wyjazdu na kontynent! Tłumaczyła
zmianę projektów chorobą ojca, ale tam coś u nich się stało! Jest co dzień smutniejsza! Bar-
dzo mi jej żal.
Ma ciężkie życie! Ciotki są wprost nie do zniesienia.
Trapi się teraz stanem brata. Domyślam się z jej niedomówień, iż obawiają się, aby nie
zwariował. Czy to możliwe? Pan go dobrze zna...
Trudno przewidywać, ale zajmuje się zagadnieniami, które dosyć często wiodą na drogi
szaleństwa...
Betsy wspomniała, że i pan bywa na spirytystycznych seansach.
Zaciekawia mnie ta forma obłędu! Byłem na paru posiedzeniach i widziałem tam nad-
zwyczajne objawy, na które mój rozum i moja wiedza zgodzić się nie mogą, lecz mimo to są
one faktem i prawdÄ…. Nie zaciekam siÄ™ zresztÄ… w badaniach, a te fantastyczne zjawy groma-
dzę jako materiał, który może mi się kiedyś przydać.
Ja bym się bała seansów i tych cudów, jakie się tam stają. Jestem przekonana, że w głębi
tych spraw nieczystych tai się szatan i kusi duszę człowieczą cudownościami, hipnotyzuje
obietnicą przekroczenia N i e z b a d a n e g o i ciągnie w przepaść...
Co pani przez to rozumie?
Chociażby tylko obłęd! Boję się tych ciemnych potęg! A może piekło nie jest tylko pro-
duktem zabobonów i strachu? Mnie się zdaje, że poza kręgiem naszej świadomości rozciąga
się straszliwa przepaść, w której kłębią się jakieś przerażające potwory, jakieś tajemnicze
byty i larwy zgoła niepojęte! A kto, raz uwiedziony ciekawością, zajrzy na to dno, musi być
zgubiony! Ja głęboko wierzę w Boga, kocham słońce i jasny dzień, kocham życie i bardzo się
lękam wszystkiego, co nie jest z tego świata!
I ma pani słuszność! potwierdził nie pragnąc dalszych dociekań.
Moi drodzy, ale to bardzo pózno! zauważył Henryk.
Druga godzina! Przepraszam i w tej chwili uciekam!
Więc już nie będziemy oczekiwali pana nadaremno?
Z pewnością! A doktora przywiozę po południu! zawołał z progu.
Przystanął przed hotelem, rozglądając się po pustej i zadeszczonej ulicy, gdy jakiś powóz
zajechał i z brzękiem opadła szyba.
Proszę prędzej, zimno! Głos wydał mu się bardzo zmajomy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]