do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Domińczak Andrzej Bez miłosierdzia. Jana Pawła II wojna z ludźmi
- Żuławski Andrzej Zaułek pokory
- Wieza jaskolki (2 z 2) Andrzej Sapkowski
- Gromek Illg Joanna Skarby
- Dumas Aleksander Dama kameliowa
- Kulonleges utas John J. Nance
- 023 Gill Griffith Judy Jak osiagnac pewnosc siebie
- 314DUO.Milburne Melanie Rodzinne diamenty
- Barrie Abelard The Baker's Man [DaD] (pdf)
- Morawski Franciszek Dwaj cesarze.Tyberiusz i Hadrian
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaraz, zaraz! krzyknął nagle Michał.
O co znowu chodzi?
Czy liczył ktoś p.k.? % Jakie @5:0"? spytała ze śmiechem Ola. " Już jak
ty coś wymyślisz...
- Bez tego plan nic jest niewart. Muszą być odległości, 1 no nie? Przecież nie mamy żadnej
metrówki, więc liczą się pary kroków o znanej długości.
On ma rację powiedział Krzysiek takim głosem, jakby oskarżał siebie o największą głupotę.
Nie mogłeś wcześniej o tym powiedzieć?!
" Ty jesteś starszy i zawsze wszystko wiesz z sarka-1 zmem odpalił Michał. " Wielki
topograf! Wystarczy zwrócić uwagę, a zaraz się obraża...
- Hej! ~- zawołała Asia. Bądzcie eleganccy przy kobie-i
78
tach, prawda, Olka? Narysujemy teraz na oko, a potem będziemy liczyć tak, jak powiedział
Michał. Dawajcie papier.
Zaczęli ciągnąć linię wzdłuż obserwowanego wybrzeża. Pokłócili się kilkakrotnie o różne wygięcia,
wcięcia i zakola. Ostatecznie jednak wspólnym wysiłkiem udało się nanieść na kartkę zarys brzegu,
który zadowolił- wszystkich wędrowców.
. No! - Krzysztof spojrzał na trzymany w dłoni papier. Całkiem niezle.
e Zaznaczmy jeszcze, jakie drzewa znajdują się przy brzegu. Mapa będzie bardziej
dokładna.
Słusznie. Iglaste na pewno, trochę liściastych też.
Napiszemy, jakie?
% Ależ, Oleńko, na mapie nie trzeba pisać takich szczegółów. To nie zwiad terenoznawczy.
Mamy narysować jezioro i koniec.
" Proponuję, żebyśmy naszkicowali stąd dalszy odcinek brzegu, tak jak go widzimy. A kiedy
dopełzniemy do tamtych drzew, porównamy szkic z terenem. Co?
" Odpoczęliśmy, a* teraz w drogę. Krzysztof podał hasło do odmarszu. " Za jakąś godzinę
zrobimy przerwę na posiłek i pójdziemy dalej.
Do wzgórza jest niesamowicie daleko.
Za dnia trzeba przygotować szałasy, bo po ciemku nic nie będzie widać,
Chodzmy.
Na trasie zrobili obiad, na który złożyła się zupa w proszku popychana chlebem. Ułożyli z kamieni
palenisko, garnek napełnili wodą i ugotowali ją razem z koncentratem.
Przed wieczorem znalezli się w rejonie wzgórza. Spędzoną tutaj noc mieli jednak długo pamiętać...
Rozdział XI
Operacja lina". Bagno czatuje na samotnych...
Już nie mogę powiedziała Ola. Padnę gdzieś pod drzewem i zostanę tu na wieki.
Przeszliśmy chyba z tysiąc kilometrów. Czy czasem nie zwariowaliśmy?
Jeszcze trochę powiedział Krzysiek. Myślisz, że my czujemy się wypoczęci?
Olka, dawaj plecak zaofiarował się Michał, z trudem przełykając ślinę.
No i proszę, rycerz się jednak znalazł powiedziała Asia.
Nie gadaj. Przecież ona ledwo zipie...
Na górę nie jest daleko. Widać ścieżkę, choć prawdopodobnie dawno nikt nią nie szedł, taka
zarośnięta. A tam spróbujemy zbudować sobie chatkę. Rano znowu musimy pędzić dalej.
Krzysztof z Michałem dzwigali plecak Oli. Ona zaś ciężko brnęła po stoku, chwytając się krzewów
i trawy, a niekiedy gałązek drzew.
Spójrzcie, tam jest o wiele łagodniejsze podejście. Aąka prowadzi do samego lasu.
Skąd mogliśmy wiedzieć?' Aatwiej nam będzie iść na zwiady lub na jagody.
Dojdzmy najpierw do szczytu.
Na samej górze była polana, otoczona drzewami i bujną roślinnością. Otwierał się z niej widok na
całe jezioro. Po przeciwnej jego stronie majaczył niewielki kształt domu Maszopów.
Nasz szef miał rację mówiąc, żeby zatrzymać się tu na
BO
biwak. Zna ten teren jak własną kieszeń powiedział Michał. Wspaniałe miejsce. Gdzie stanie
szałas?
% Właśnie rzekł Krzysiek. % Przede wszystkim zbudujemy wigwam. Zostawcie tu plecaki,
mam nadzieję, że nic im się nie stanie. Idziemy do lasu. Zbieramy najpierw długie żerdzie, z
których wykonamy szkielet.
% A na wierzch zarzucimy peleryny. Będzie ciepłej.
Doskonały pomysł - powiedziała Ola. Gdyby zaczęło padać...
Wypluj to słowo rzekł Krzysiek. Na razie nic nie zapowiada deszczu. Niebo jest czyste,
słońce zachodzi pomarańczowo, a nie czerwono, a po zachodniej stronie brak jest chmur. Wszystko
w porzÄ…dku.
Racja przytaknęła Asia. A na ziemi rozłożymy mech. Siana pewnie nigdzie nie
znajdziemy.
% Kiedyś na obóz każdy harcerz przywoził siennik i pchał do niego słomę. Prycze też budowało
się samemu. Musiały mieć dziewięćdziesiąt centymetrów wysokości. Krzysztof recytował jak
harcerski weteran.
Potrzebne były deski...
I duże namioty.
Musimy wystawić warty zmieniła temat Ola.
Na skraju polany rosła samotna sosna. Doskonale nadawała się do tego, aby właśnie pod nią
zbudować szałas. Miała rozłożyste gałęzie.
Asia przyglądała się jej przez chwilę i wreszcie wypaliła:
Słuchajcie, a może on by wisiał? Na tej wystającej gałęzi?
Kto ma wisieć? Michał otworzył usta ze zdumienia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]