do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- w Joanna D'Arc Boża wojowniczka PEŁNA WERSJA
- Joanna Chmielewska Zbrodnia w efekcie
- Meg Cabot 1 800 JeśÂli W
- Holly Lisle Secret Texts 2 Courage of Falcons
- W krainie ortografii zeszyt 2
- CZERWCOWE TORNADO Browning Dixie
- Christie Agatha Przeznaczenie
- Schoolgirl's First Date
- Farrarella Marie Róśźa z Teksasu
- Draconian Vampyrism 101
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tych dokumentów, albo że, przeciwnie, ten wyśmieje jego łatwowierność.
Połączenie pobożnych życzeń, braku gotówki i zbyt bujnej wyobrazni tak
definiował swoją nadzieję, że sensacje z teczek Aużyckiego zawierają jakiś aktualny
jeszcze trop. Kiedy jednak po kilku dniach Kundel zadzwonił z propozycją
spotkania, wszystkie obawy fiknęły koziołka. Nonszalancja w tonie wytrawnego
gracza oznaczała duże pieniądze. %7łeby coś z nich uszczknąć, musiał się sprężyć.
Kundel, który przejął dowodzenie bez żadnego oporu ze strony Henia, uważał
za obiecujące , jak to określił, listy dotyczące kradzieży i ukrycia ikon. Wyłożył
znalazcy swoją teorię na temat papierów nieżyjącego naukowca: pomiędzy błahymi
tematami ukryto w tej korespondencji tropy wskazujące na istnienie
zorganizowanego przemytu dzieł sztuki i antyków ze Związku Radzieckiego
do Polski, a stąd oczywiście na Zachód, gdzie dobra owe, szczególnie w tamtych
czasach, nabierały innej zgoła wartości. Kundel uważał, że profesor łączył
naukową pasję ze zmysłem wytrawnego marszanda. Potwierdzeniem tego był, jego
zdaniem, znaczny majątek Aużyckiego, pozostawiony w spadku żonie. Henio
wiedział od Krysi o kamienicach i parcelach, które pozwalały jej ciotce,
a właściwie ciotecznej babce, żyć na sympatycznym europejskim poziomie.
Z chęcią wierzył, że dzięki informacjom odkrytym w uczelnianym kantorku i on
stanie się człowiekiem zamożnym, wolnym od trosk, podróżującym po świecie.
Kundel nie odkrył jeszcze , jak to określił, dowodów na to, że ikony, o których
kradzieży i ukryciu donosił Aużyckiemu jego radziecki korespondent, nie zostały
wydobyte i wywiezione, ale był pewien, że cała historia jest prawdziwa. Zbadałem
sprawę szczegółowo relacjonował starszemu koledze i nie mam wątpliwości,
że rzeczywiście doszło do kradzieży ikon po zamknięciu wystawy w Muzeum
Narodowym. Pisała o tym prasa. Dotarłem też do dokumentów, z których wynikało,
że sprawców schwytano, ikon nie odnaleziono. Proces toczył się w naszym mieście.
I niespodzianka! biegłym sądowym w tej sprawie był Aużycki. Wartość kolekcji
od tego czasu wzrosła jakieś trzysta razy .
Henio prawie zaczął być dumny ze znalezienia tak obiecujących dokumentów.
Kundel jednak nie zamierzał go pozostawić w stanie takiej błogości. Niestety,
wiele rzeczy w tych papierach budzi moje wątpliwości. Na przykład informacja
o miejscu ukrycia ikon. Po pierwsze, skąd rosyjski korespondent profesora,
poważny naukowiec, jeśli sądzić na podstawie listów, wiedział, gdzie
je zamurowano? Raczej Aużycki jako biegły sądowy mógłby wykryć coś na ten
temat w czasie śledztwa. W takim wypadku wydobyto by skarb i zwrócono, unikając
poważnych problemów dyplomatycznych. Jeśli dostaje wiadomość, że skarb czeka
na wydobycie, to musiało zajść coś, o czym panowie nie pisali do siebie. Albo nie
znalazłeś kompletu korespondencji. Byłoby więc dobrze, żebyś przeszukał jeszcze
raz mieszkanie Aużyckiej. Po drugie jaki złodziej przy zdrowych zmysłach
ukryłby skrzynię z ikonami w Małej Wadze, w podziemiach rynku? Tak się złożyło,
że przed zamknięciem wystawy ikon akurat archeolodzy ryli przy Małej Wadze
przekopałem się przez mikrofilmy gazet z tamtego czasu i wiem, że to się zgadza.
Prace archeologiczne trwały niecały miesiąc, potem dziurę zasypano. Normalnie
miejsce jest skrajnie niedostępne, a przy tym bezustannie na widoku. Można tam
schować coś, jeśli zależy nam na tym, żeby nigdy nie zostało wydobyte. Jeśli
rzeczywiście tam ukryto ikony, to musiał być jakiś nieznany nam powód wyboru
takiego miejsca. Na przykład w przestępstwie uczestniczył ktoś, kto mógł, nie
zwracając niczyjej uwagi, poruszać się po wykopalisku. I miał nadzieję wydobyć
skarb przed zakończeniem wykopków. Być może nasz profesorek nie był taki
szlachetny, jak nam się wydaje. Przynajmniej na część tych pytań musimy sobie
odpowiedzieć. No i trzeba sprawdzić, jak to wygląda w terenie .
Jednym słowem, Kundel zlecił Heniowi wejście do podziemi i obejrzenie Małej
Wagi z bliska, pod kątem prawdopodobieństwa zamurowania w niej czegoś.
Dedukcyjne rozmyślania na temat powodów takiego, a nie innego ulokowania
depozytu niezbyt interesowały Henia, ponieważ nie bardzo wyobrażał sobie, żeby
coś mógł w tej sprawie wymyślić. Może profesor dowiedział się, gdzie leży skarb,
dopiero po zakończeniu remontu płyty i nie miał jak się do niego dostać? No bo kto
normalny zrezygnowałby bez ważnego powodu z wydobycia czegoś takiego? Może
chronił kogoś, kto popełnił przestępstwo? A może po prostu ikony wydobył,
sprzedał na Zachodzie, a gotówkę ulokował w nieruchomościach, kto to wie? .
Henio nie był zbyt dobry w takich dociekaniach, wolał konkretne fakty
od mglistych przypuszczeń. Tego wszystkiego pewnie nigdy się nie dowiemy,
bo niby kto miałby to wiedzieć? A logiki w tym nie ma żadnej .
Powtórnego wejścia do mieszkania wdowy po Aużyckim Henio odmówił dość
stanowczo. To nie na jego nerwy, mało nie dostał zawału za pierwszym razem,
mimo pewności, że starsza pani nie wróci w czasie jego tam myszkowania. Drugi
raz nie zdoła zaaranżować takiej sytuacji, gdyż Krysia go unika. Poza tym uważał,
że nie warto się narażać informacje pewnie byłyby raczej w listach pisanych przez
profesora, trudno się spodziewać, że jego korespondent odwrotną pocztą
potwierdzał każdą wiadomość.
Kompletnie skołowany wywodami Kundla i własnymi niekończącymi się
wątpliwościami dość bezradnie kręcił się wokół wykopu i zaglądał doń
ze wszystkich stron przez ogrodzenie. Chciał się wykazać jakąś aktywnością, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]