do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Gill Sanderson Przyjaciel rodziny
- 335. Harlequin Romance Campbell Bethany Diamentowa pułapka
- Bardsley Michele Jezioro Miller 2 Przez ciebie Âścigana (rozdział 1)
- Fielding Helen El Diario De Br
- Castle Jayne śÂ›w. Helena 02 Gardenia
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Goldberg Lee Detektyw Monk jedzie na Hawaje
- Barrie Abelard The Baker's Man [DaD] (pdf)
- Darkness_Embraced_Winter_Pennington
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sabrina wzruszyła ramionami.
- Dla dobra Molly.
- Niestety nie jestem w stanie odwrócić tego, co się stało, a przynajmniej na razie.
Zasługujesz na coś znacznie lepszego.
Podciągnęła kolana pod brodę.
- Chyba nie rozumiem, o czym mówisz.
Spojrzał jej prosto w oczy.
- Dlaczego pozwoliłaś mi się dzisiaj z tobą kochać? - zapytał.
- Nie jestem pewna. - Ponownie przygryzła wargę.
- To się nie może powtórzyć. Rozumiesz, prawda?
Sabrina wolała się nie zastanawiać, dlaczego poczuła nagłe ściskanie w piersi.
- Skoro tego właśnie chcesz.
ZaklÄ…Å‚ pod nosem.
- To, czego chcÄ™ ja, jest nieistotne. Molly potrzebuje nas obojga i na jakiÅ› czas
będziemy musieli pozostać małżeństwem. W przeciwnym razie Knowlesowie na pewno
wyciÄ…gnÄ… po niÄ… Å‚apska.
R
L
T
Dla Sabriny jego słowa miały sens, mimo że część niej - ta kobieca i romantyczna -
zaczęła już odgrywać w myślach scenariusz z zakochanym w niej Mariem w roli
głównej.
Zganiła się w duchu za tak niemądre myśli. To jasne, że przestała go pociągać,
kiedy się przekonał, jak bardzo jest niedoświadczona. Niektórzy mężczyzni już tacy byli.
Nie mieli ochoty marnować czasu na udzielanie lekcji nowicjuszce; zdecydowanie
preferowali bardziej doświadczone kochanki.
- Nic nie mówisz. Zgadzasz się ze mną, że powinniśmy pozostać małżeństwem?
Spojrzała na niego beznamiętnie.
- ChcÄ™ po prostu tego, co najlepsze dla Molly.
- To dobrze - odparł i głośno odetchnął. - No to jedną sprawę mamy załatwioną.
I znowu zapadła cisza.
Sabrina wstrzymała oddech, gdy Mario zbliżył się do łóżka. Jej żołądek fiknął
koziołka, kiedy musnął dłonią jej policzek, patrząc na nią uważnie.
Miała nadzieję, że nie dostrzegł tego, co tak desperacko próbowała ukryć. Gdyby
wypowiedziała na głos, co do niego czuje, jakby to zinterpretował? Na samym początku
oświadczył jej, że nie będzie brał poważnie żadnych zapewnień o miłości. Z jakąż kpiną
zareagowała wtedy na jego słowa. Czy naprawdę od tamtego czasu minął zaledwie jeden
dzień? Cóż za ironia, że teraz była w nim tak mocno zakochana. Jak do tego doszło?
- Przepraszam, że sprawiłem ci ból - powiedział cicho. - Zrobię wszystko, aby ci to
wynagrodzić.
Sabrina odchrząknęła.
- Niczego nie musisz robić, Mario. - Tylko mnie kochaj, ponieważ myślę, że ja się
w tobie zakochałam, dodała w myślach.
Nachylił się i złożył delikatny, niewinny pocałunek na jej czole, przez co poczuła
się, jakby miała trzy lata.
- Buonanotte, Sabrino - powiedział łagodnie.
Zaczekała, aż zamkną się za nim drzwi, po czym wypuściła długo wstrzymywane
powietrze. GÅ‚upia. GÅ‚upia. GÅ‚upia.
R
L
T
W ciągu kilku kolejnych dni Sabrina zaobserwowała pozytywną zmianę w nasta-
wieniu gospodyni. Mogła jedynie założyć, że Mario z nią porozmawiał, jako że
Giovanna przestała być opryskliwa i nawet zaproponowała, że pomoże Sabrinie w nauce
włoskiego.
Mało widywała jednak Maria, jedynie krótko z rana, kiedy wstawała, aby zająć się
Molly, i póznym wieczorem, kiedy wracał z pracy, dawno po kolacji. Zachowywał się
uprzejmie, ale chłodno, pytając o to, jak minął dzień i co porabiała Molly, w ogóle nie
poruszając tematów osobistych. Było tak, jakby budował wokół siebie mur. Sabrina
zaczęła się zastanawiać, czy do jego życia nie wróciła przypadkiem ta jasnowłosa
modelka. Wszystko na to wskazywało: pózne powroty do domu, lekko zmięte ubrania i
formalne zachowanie w stosunku do niej.
W piątek po południu, kiedy Molly spała, Giovanna poinformowała Sabrinę, że
zjawił się kurier.
- To od pana Marcolini - powiedziała. - Myślę, że bardzo się pani spodoba to, co
dla pani kupił.
Sabrina stała i patrzyła, jak kurier wnosi torbę za torbą. Znajdowały się w nich
same markowe ubrania i dodatki: suknie wieczorowe, buty, torebki, a nawet cienka jak
pajęczyna bielizna. Po wyjściu kuriera dotykała materiałów, zachwycając się ich
doskonałą jakością i zastanawiając, kogo Mario poprosił o pomoc w wybraniu tak
oszałamiającej garderoby. Choć wdzięczna była za jego hojność, nie mogła się oprzeć
uczuciu, że chciał ją przemienić w olśniewającą żonę, jakiej oczekują od niego inni
ludzie.
- Signore Marcolini dziś wróci wcześniej - oświadczyła Giovanna, kiedy jakiś czas
pózniej Sabrina zeszła do salonu, niosąc na rękach Molly. - Właśnie dzwonił, żeby
powiedzieć, że zjawi się na kolacji.
- To miło. Może coś pomóc w kuchni?
Giovanna wyglądała na zaszokowaną takim pomysłem.
- No, no, no! To ja jestem gospodynią, pani jest jego żoną, si?
Sabrina położyła Molly na puszystym dywanie, żeby mała mogła pokopać
swobodnie nóżkami.
R
L
T
- Doskonale pani wie, że tak naprawdę nie jestem jego żoną - powiedziała ze smut-
nym uśmiechem. - Jedynie na papierze. Nie dzielimy nawet sypialni.
Giovanna kucnęła obok niej, aby połaskotać Molly pod bródką.
- Jest pani jego żoną - rzekła, patrząc na dziecko. - On tylko sobie jeszcze tego nie
uświadamia.
Sabrina spojrzała na nią.
- Myślę, że ma kochankę - wyrzuciła z siebie.
Gospodyni wstała z podłogi.
- Bogaci Włosi często miewają kochanki - powiedziała rzeczowym tonem. - To nic
nie znaczy.
- Dla mnie owszem - zaprotestowała Sabrina. - Nie chcę się nim z nikim dzielić.
- Być może, nie dzieliłaby się nim pani, gdyby sama zaspokajała jego potrzeby -
stwierdziła otwarcie gospodyni.
Policzki Sabriny oblały się rumieńcem.
- Nasz zwiÄ…zek nie jest taki. On tego nie chce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]