do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Jackson Lilian Braun Kot, który...16 Kot, który przyszedł na śniadanie
- Jackson Braun Lilian Kot, który...20 Kot, który przedrzeźniał ptaki
- Braun Lilian Jackson Kot, który... 09 Kot, który zszedł pod podłogę
- Frank Jackson From Metaphysics to Ethics A Defence of Conceptual Analysis 2000
- Jackson Lisa Teraz juz nie zapomnę
- Sundman Pre Olof Dwa dni, dwie noce
- 05. Dni Mroku
- Dni Mroku 5
- 241. Mather Anne Niegasnć…cy pśÂ‚omieśÂ„
- Gwiezdne Wojny 061 Mroczne Gry
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pończochy, płaskie sznurowane skórzane buty i torebkę z materiału imitującego
wężową skórę.
Simón wyglądał jak prawdziwy kowboj: włożył białą koszulę, dżinsy i
kapelusz z brązowej skóry, który zakrył jego kręcone włosy. Miał czarny pasek ze
srebrną sprzączką w kształcie czaszki, ciemnobrązowe buty ze szpiczastymi
czubkami i motywem czaszki na każdej kostce. Na kimś innym mogłoby to wyglądać
śmiesznie, ale Simón był typem faceta, który ubierał się z taką pewnością siebie, że
nikt nie kwestionował jego gustu.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził na miejsca. Zeszliśmy schodami w kierunku
siedzeń znajdujących się kilka rzędów od sceny, skąd mieliśmy idealny widok na
pokaz. Połowa tłumu miała na sobie przynajmniej kowbojskie kapelusze, a większość
kobiet włożyła koszule w niebiesko-czerwoną kratkę i dżinsy. Tylko ja wystąpiłam w
sukience. Stadion był rozgrzany tłumem, jasnymi światłami i oczekiwaniem na
początek pokazu. Czułam brud podłoża, na którym wkrótce jezdzcy będą próbowali
utrzymać się na bykach; miedziany zapach kurzu przypominał mi północną Australię,
gdzie przez krótki czas pracowałam, zanim wyjechałam do Anglii.
Wytłumacz mi zasady poprosiłam. Nie mam pojęcia o ujeżdżaniu
byków.
Zapomnij o zasadach, po prostu oglądaj. Ujeżdżanie będzie trwało
maksymalnie osiem sekund i to pod warunkiem, że jezdziec jest dobry, więc nie ma
czasu na tłumaczenie.
Simón miał rację: niektórzy jezdzcy utrzymywali się na byku trzy, cztery
sekundy. Chociaż domyślałam się, że na grzbiecie takiego zwierzęcia kilka sekund
musiało trwać całą wieczność. Byk nigdy nie stał czterema kopytami na ziemi. Jeden
nawet wyskoczył razem z jezdzcem na metr w górę, a gdy opadł, nawet na chwilę nie
przestał wierzgać. Zwierzęta zachowywały się, jakby ziemia była pod prądem
elektrycznym. Prychały i skakały niczym tona wołowiny na środkach pobudzających.
Zaskoczył mnie widok jezdzców. W większości byli niscy, ale niezwykle
wygimnastykowani. Reagowali na każdy ruch byka identycznym ruchem, tyle że w
przeciwnym kierunku. Poruszali się w przód i tył, w lewo i prawo z idealną
szybkością i precyzją; bardziej przypominali nakręcane zabawki niż mężczyzn. Kilka
razy jezdziec został zrzucony i w ostatniej sekundzie wyciągnięty z zasięgu kopyt
byka. Włos dzielił go od zadeptania na śmierć.
Simón oglądał pokaz z lśniącymi oczami, krzycząc i wstając, gdy jezdzcowi
udało się utrzymać na grzbiecie dzikiej bestii dłużej niż kilka sekund.
Wyobraz sobie mieć takie zwierzę między nogami westchnął.
Mm mruknęłam, wciągając ostatni łyk coli przez słomkę.
W Wenezueli jezdzcy na koniach gnają za bykami i ściągają się, kto
pierwszy zatrzyma zwierzÄ™, ciÄ…gnÄ…c je za ogon. Nazywamy to coleo.
Wydaje się łatwiejsze niż ujeżdżanie.
Niebezpiecznie tak mówić do Wenezuelczyka.
Małe niebezpieczeństwo mnie pociąga. Inaczej nie byłoby mnie tutaj.
Tak się domyślałem. Nie każdą dziewczynę można zaprosić na pokaz
ujeżdżania byków. Nachylił się, gdy mówił, a ja znów chwyciłam ustami słomkę.
Mogę się napić? zapytał.
Przykro mi... właśnie się skończyła.
Nie szkodzi. Pokaz dobiega końca. Możemy się napić czegoś gdzieś
indziej.
Poszliśmy do Caracas Arepa Bar przy Siódmej ulicy w East Village. Mimo
wczesnej pory kolejka ciągnęła się aż za drzwi.
Obiecuję, że warto.
Nie przejmuj się. Umiem być cierpliwa, jeśli trzeba.
Jestem tego pewien. Wiesz, tak sobie myślałem...
Niebezpieczny nawyk. Uśmiechnął się.
Ostatnio byłem dosyć wymagający, ale sądzę, że powinnaś zdecydować się
na solowy występ. Jesteś wystarczająco dobra. Mogę porozmawiać z kilkoma ludzmi.
Sądzę, że uda się wypełnić salę.
Powiedziałeś, że gram umysłem.
Daj spokój: zawsze można się poprawić. Co ty na to? Sala prób to nora.
Proponuję, żebyś skorzystała z mojej piwnicy. Jest dzwiękoszczelna. Jak się
wprowadziłem, odnowiłem wszystko, więc jest bardzo przyjemnie. Udzielę ci kilku
dodatkowych lekcji.
To miło z twojej strony, ale...
%7ładnych ale. Masz talent. Zaufaj sobie. To może być duży przełom w
twojej karierze. Dopilnuję, żeby kilku agentów znalazło się na liście gości.
Okej.
Okej?
Tak.
W porzÄ…dku.
Złapał mnie, uniósł i złożył wilgotne pocałunki na obu policzkach. Kowbojski
kapelusz spadł mu na ziemię.
Hm i tak powinienem go zdjąć powiedział z uśmiechem, gdy się schylił,
żeby go podnieść.
Wcisnęliśmy się na koniec stołu, przy którym siedziały cztery osoby. Już
jadły, a sądząc po ich twarzach, dania musiały być boskie.
Zacznijmy od guacamole i chipsów zaproponował Simon. I
margarity. W końcu świętujemy.
Zamów, co chcesz. Większości potraw nie znam. Zdaję się na ciebie.
Możesz tego pożałować.
WÄ…tpiÄ™.
Jedliśmy, dopóki nie poczułam, że przydałby się ktoś, kto by mnie wytoczył
do domu.
Zamówiłeś wszystko, co było w menu? spytałam, patrząc na ostatnie
tajadas, smażone słodkie banany ze słonym serem, i ze smutkiem masując swój
brzuch. Nie ma wątpliwości, że randki nie wpływają dobrze na linię.
Zgadza się przyznał ze śmiechem.
Odprowadził mnie do mieszkania. Oboje wypiliśmy cztery czy pięć margarit,
więc byliśmy wstawieni. Ja, prawdę mówiąc, byłam nawet bardziej pijana niż
wstawiona. Miło dla odmiany nie być jedyną pijącą osobą.
Oparłam się o ścianę i zaczęłam szukać w torebce kluczy.
Nie mogę ich znalezć powiedziałam. Chyba nie wejdziemy.
Daj, ja spróbuję.
Przytrzymałam otwartą torebkę, a on niepewnie włożył rękę do środka.
Naprawdę musisz nosić tyle rzeczy? spytał.
Nigdy nie wiadomo, kiedy przydadzÄ… siÄ™ zapasowe buty.
Wyciągnął linę, którą Cherry dała mi po pokazie. Była ukryta na dnie torebki.
Planowałaś mnie porwać? Zaczął mi wymachiwać liną przed twarzą.
Jestem harcerką odpowiedziałam beztrosko.
Z pewnością jesteś pełna niespodzianek. Delikatnie założył linę dookoła
mojej talii i trzymając ją za końce, przyciągnął mnie do siebie. Mam cię!
zawołał triumfalnie.
A po chwili mnie pocałował.
Jego pocałunek był ciepły, intensywniejszy niż pocałunki Dominika, pewnie
dlatego, że był pijany. Smakował tequilą, a kiedy nabrałam powietrza, poczułam
zapach przypraw i jego perfum, przypominajÄ…cy kuchenne aromaty po pieczeniu
imbirowych ciasteczek.
Puścił linę i zanurzył ręce w moich włosach, zdecydowanie przytrzymując mi
głowę.
Wstrzymałam oddech w nadziei, że pociągnie mnie za włosy tak jak Dominik,
i znów pocałuje. Zaczęło mnie ogarniać znajome ciepło i przez chwilę kusiło mnie,
żeby zaprosić swojego dyrygenta do środka. Ale on cofnął się i sztywno trzymał ręce
przy bokach.
Przepraszam, nie powinienem.
Nic się nie stało.
To był zły pomysł.
Zdecydowanie.
Podniosłam linę i wrzuciłam ją do torebki. Moje klucze lśniły w bocznej
kieszeni, dokładnie tam, gdzie je zawsze noszę.
Jestem pewna, że widziałam, jak tam wkładasz rękę powiedziałam
oskarżycielsko.
Masz rację. Po prostu starałem się zyskać na czasie.
Dziękuję za kolację i ujeżdżanie byków.
Dziękuję za towarzystwo.
Znów był taki jak zawsze: miły, rzeczowy... i flirtujący, ale jakby na żarty.
Chociaż sądząc po jego pocałunku, nie żartował.
Idę do domu. Muszę się wyspać. Jutro próby. Możemy zacząć planować
twój solowy występ.
Dobranoc.
Dobranoc.
Zostawiłam go na schodach i zamknęłam drzwi. Nadal nie miałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]