do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Sundman Pre Olof Dwa dni, dwie noce
- Liu Marjorie M. Maxime Kiss Tom 2 Wołanie z Mroku
- Jackson Vina Osiemdziesiat dni niebieskich
- 05. Dni Mroku
- Carole Mortimer Opć™tana
- Carmack Cora Tracć…c to
- Wieza jaskolki (2 z 2) Andrzej Sapkowski
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 08 PocaśÂ‚unek śÂ›mierci
- Highmore Julie UśÂ›pione sekrety
- Chatfield Susan MaśÂ‚śźeśÂ„stwo na niby
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Clarion pozwolił mi się uchwycić dzięki kuli.
Prawdę mówiąc nie byłam pewna czy mamy zabić Clarion. Będziemy próbować
go zatrzymać wrazie gdyby próbował uciec, ale nie byłam pewna czy Valerio i Stefan
będą w stanie go śledzic jeśli to zrobi. Nie jestem pewna co potrafi czarodziej ale mam
wrażenie że może rzucić niektóre z podstawowych zaklęć taczy, blokującej naszą broń i
ataki. Mam tylko nadzieję że nie wie jak kontrolować ogień, choć nie za bardzo na to
liczyłam. Jeśli Clarion zamierzał przetrwać tę próbę, miałby czas by dowiedzieć się jak
manipulować ogniem.
Zatrzymałam się na krawędzi terenu Veyrona i wypuściałam moc z ciała, by
przeskanować starożytną budowlę. Pojedyncza świeca paliła się w frontowym oknie,
natomiast reszta domu pogrążona była w ciemności. Wewnątrz wyczuwałam kilkunastu
nocnych wędrowców i kilku ludzi. Ludzie napewno będą uzbrojeni w karabiny, które z
łatwością mogą wysadzić mózg. To był jedyny sposób by zabić nocnego wędrowca z
pistoletu- całkowicie niszcząc mózg lub serce, tak by nie mogło odrosnąć. Musiałam
pozbyć się tych ludzi zanim Danaus i pozostali postawią stopę w tym budynku.
W środku był jeden potężny użytkownik magii. Był to Clarion, który już na nas
czekał. Wyczułam go nim wogóle zauważyłam Veyronem i jego towarzyszkę Odelię.
Clarion był prawdziwym niebezpieczeństwem, a nie nocni wędrowcy, czy ludzie z
bronią. Niestety nie miałam pojęcia jak go unieszkodliwić.
Uniosłam na boki obie ręce. Wezwałam swoje moce i skierowalam je w kierunku
posiadłości, próbując postawić dom w płomieniach. To byłoby łatwe gdybym mogła
spalić całą strukturę i wszystkich wewnątrz ruchem dłoni. Wszystko mogłoby być
zakończone za jednym zamachem i z łatwością, tak bym nie musiała stawiac moich
towarzyszy w niebezpieczeństwie. Ale to nie moglo być takie proste.
Naelektryzowana energia wypełniała powietrze w domu, skiercząc jak piorun
szukający biegunu metalu. Energia stłumiła moje moce, powstrzymując mnie przed
zrównaniem domu z ziemią. Nie byłam w szczególności zaskoczona. To było proste
zaklęcie, które znałam od wielu wieków, oraz było stosowane w Peru, by ochronić nas
przed naturi gdy spaliśmy u podnóża ruin Machu Picchu. Wiedzialam że Clarion nie
pozwoli by było to dla mnie tak łatwe, ale musiałam chociaż spróbować.
Z powrotem opuszczając ręce, mogłam wyczuć jak Valerio chichocze gdzieś
głęboko w moim umyśle, kiedy zaczęłam zbliżać się do domu. Mógł słuchać moich mysli
więc pewnie usłyszał jak przeklinam czarodzieja za uczynienie tego zadania trudniejszym
niż mogło być. Ale mimo wszystko szczątki jego śmiechu ucichły gdy podeszłam pod
drzwi i pchnęłam, z łatwością je otwierając.
Ciemność powitała mnie gdy tylko przekroczyłam próg. Liście i śnieg wpadły
przez otwarte drzwi, tak jak gdyby dom został opuszczony na rok, a nie kilka godzin.
Stojąc na ganku, podniosłam prawą rękę wysyłając moc w poszukiwaniu świec, ale
rzadna z nich nie powróciła do życia. Z niskim sykiem, przyzwałam swoje moce tym
razem próbując z małą kulą ognia. Ponownie nic sie nie stalo. Clarion nie tylko rzucił
zaklęcie na dom, ale też znalazł sposób na to by zapobiec ogniu. Dopóki czarnoksiężnik
żyje, moje moce są bezużyteczne.
Opuściłam rękę, zacisnęłam zęby, nadal idąc przez dom. Meble zostały
poprzewracane, a cenne przedmioty i zabytki znikneły. Dom został splądrowany w
oczekiwaniu na moje przyjście. Zgaduję że Veyron spodziewał się że przeżyje tę walkę,
ale nie wierzył że jego rezydencja przetrawa. Zaplanował większość wcześniej, ale nie
wszystko. Gdyby naprawde był tak sprytny, uciekłby i niegdy więcej nie pokazywał
swojej twarzy w Europie.
Skręciłam, by prześć przez coś co zdawało się być jadalnią, gdy rozpoczęła się
strzelanina. Przebiegając przez pokój, rzuciłam się na kolana przesuwając się po
podłodze tak by wyjąc kilka noży z boku. Pomimo uciążliwej ciemności w pokoju,
namierzyłam dwóch moich napastników i rzuciłam w nich moje noże. Jeden krzyknął
gdy ostrze wbiło się w jego ramie, a drugi czlowiek po prostu zachrypiał, gdy sztylet
odnalazł jego gardło. Padł do tyłu, dławiąc się własną krwią, a drugi mężczyzna zrobił
krok do tyłu. Przycisnął zranioną rękę do brzucha, niezdarnie próbując wystrzelić z lewej
ręki. Wystrzelił kilka razy z broni automatycznej, posylając dwie kule wprost we mnie,
nim w końcu dotarłam do niego i skręciłam mu kark.
Wszystko w porządku? Zapytał natychmiast Danaus, kiedy ból rozbłysnął w moim
ramieniu.
W porządku. Warknęłam w odpowiedzi. Moje ramie i noga paliły, ale już czułam
jak rany się zamykają. Nie chciałam stracić dużo krwi, a ból tylko delikatnie mnie
rozpraszał. Schylilam się, wyciągnęłam noże z moich dwóch ofiar i przed wlożeniem ich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]