do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Hawthorne Rachel Strażnik Nocy 04 Cień Księżyca
- 124. Webber Meredith Cud wigilijnej nocy
- 11. Ross JoAnn Trzydzieści nocy
- CÄ‚Å‚ry nocy Pisano Isabel
- świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
- 33 Demon nocy
- 0810.Gold Kristi Nocne fantazje
- Kristina Douglas Fallen 01 Raziel
- Gold Kristi Noc z szejkiem
- Krentz Jayne Ann Dom luster
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Afrodytę. I pobiegłam prosto do Neferet.
- Neferet! Musisz tu przyjść! Proszę! To straszne! załkałam, rzucając jej się w ramiona. Mój umysł wiedział, że robiła
straszliwe rzeczy, ale miesiąc temu Neferet była dla mnie jak matka.
- Zoey? Afrodyta?
Afrodyta osunęła się koło nas i słychać było jej łkanie. Zauważyłam że zaczęłam się trząść tak mocno że jeśli nie stała
bym w silnych ramionach Neferet prawdopodobnie nie mogła bym stać. Kapłanka trzymała mnie pewnie ale mogła spojrzeć mi
w oczy.
- Powiedz mi Zoey co się stało?
Moje drżenie się wzmogło. Pochyliłam głowę i zazgrzytałam zębami, próbując ponownie znalezć w sobie siłę i zacząć
mówić.
- Słyszałam coś i... - Rozpoznałam naszą profesor, Lenobie, czysty mocny głos zbliżał się do nas korytarzem. - Na
Boginię! - Kątem oka widziałam jak zbliża się do Afrodyty i próbuje wesprzeć jej ciało.
- Neferet ? Co się stało?
Podniosłam głowę kiedy usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam Loren, włosy potargane jak by przed chwilą spał,
wychodził z klatki schodowej która prowadziła do jego pokoju.
Spojrzałam na niego i jakoś udało mi się mówić.
- To profesor Nolan. - powiedziałam, dziwiąc się, że mój głos brzmi tak czysto, choć ciało zdawało się rozpadać na
strzępy. Przy furtce we wschodnim murze. Ktoś ja zabił.
Rozdział piętnasty
Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, ale wydawało mi się, jakby przydarzyło się to komu innemu, kto
tymczasowo zamieszkał w moim ciele. Neferet natychmiast przejęła dowodzenie. Oceniła stan mój i Afrodyty i zdecydowała
(niestety), że jedynie ja z nas dwóch jestem wstanie wrócić z nimi po ciało. Wezwała Dragona Lankforda, który pojawił się
uzbrojony. Słyszałam Neferet i Dragona sprawdzających ilu strażników wróciło już z przerwy zimowej. Wydawało się, jakby te
dwa szczupłe, silne wampiry pojawiły się zaledwie kilka sekund pózniej. Niejasno je rozpoznawałam. Zawsze była jakaś grupa
dorosłych wampirów przychodzących i wychodzących ze szkoły. Wcześnie nauczyłam się, że społeczeństwo wampirów było
bardzo matriarchalne, co znaczyło, że po prostu uruchamiały interes. Mimo wszystko nie znaczyło to, że wampiry płci męskiej
nie były szanowane. Były. Po prostu znaczyło to, że zazwyczaj ich dary dotyczyły sfery fizycznej, a dary kobiet intelektualnej i
intuicyjnej. Co by nie mówić, wampiry płci męskiej były niesamowitymi strażnikami i ochroniarzami. Tych dwóch plus Dragon i
Loren sprawiali, że czułam się jakiś milion razy bezpieczniejsza.
Nie oznacza to, że byłam zachwycona na myśl o powrocie do miejsca, w którym znajdowało się ciało Nolan. Cóż.
Wsiedliśmy do jednego ze szkolnych samochodów kombi i pojechaliśmy. Drżąca ręką wskazałam punkt, w którym poprzednio
się zatrzymałam. Smok zaparkował
- Przejeżdżałam tędy i właśnie tutaj Afrodyta powiedziała, że czuje, że coś jest nie tak. zapoczątkowałam nasze
Wielkie Kłamstwo. Niewiele mogłyśmy stąd zobaczyć.
Moje spojrzenie biegło ku ciemnym miejscu koło klapy w murze.
- Też dziwnie się czułam, więc zdecydowałyśmy się sprawdzić, co jest nie tak. niepewnie zaczerpnęłam powietrza.
Sądzę, że myślałam, że to jakiś dzieciak, który chciał zakraść się z powrotem do akademika, ale nie może znalezć klapy.
Przełknęłam, żeby pozbyć się guli z mojego gardła.
- Kiedy podeszłyśmy bliżej do muru, mogłyśmy stwierdzić, że coś tam się stało. Coś strasznego. I poczułam zapach
krwi. Kiedy zdałyśmy sobie sprawę, co to było że to była profesor Nolan udałyśmy się prosto do ciebie.
- Jesteś w stanie tam pójść czy wolisz zostać tutaj i poczekać na nas? głos Neferet był miły i współczujący i wszystko
we mnie marzyło, że wciąż jest jedną z dobrych.
- Nie chcę być sama. powiedziałam.
- W takim razie pójdziesz ze mną. powiedziała. Strażnicy będą nas ochraniać. Teraz nie masz się czego bać, Zoey.
Skinęłam głową i wysiadłam z auta. Dwaj strażnicy, Dragon i Loren, znajdowali się po obu stronach mnie i Neferet.
Wydawało się, że to tylko kilka sekund zabrało przejście przez trawiasty teren i wejście w obszar zapachu i zobaczenie
odległości od ukrzyżowanego ciała. Poczułam, jak moje kolana zaczynają się całe trząść, jak świeży horror tego,co zostało jej
zrobione dotarł do mojego dopiero co zszokowanego umysłu.
- O, łaskawa bogini! wykrztusiła Neferet. Ruszyła wolno do przodu, aż dosięgła potwornej, nadzianej głowy.
Patrzyłam, jak odgarnia do tyłu włosy profesor Nolan, a wtedy jej ręka spoczęła na czole martwej kobiety.
- Znajdz pokój, moja przyjaciółko. Odpocznij na zielonych łąkach naszej bogini. To właśnie tam pragniemy spotkać cię
kiedyś znów.
W momencie, kiedy poczułam, że moje kolana się poddają, silna dłoń znalazła się pod moim łokciem i utrzymała mnie
na stojÄ…co.
- Wszystko w porzÄ…dku.
Spojrzałam na Lorena i musiałam zamrugać, żeby skupić na nim wzrok. Nie rozluzniał chwytu, ale wyciągnął ze swojej
kieszeni jedną z tych starodawnych, płóciennych chusteczek do nosa. Dopiero wtedy zorientowałam się, że płakałam.
- Loren, wez Zoey z powrotem do akademika. Nie ma już nic, co mogłaby tu zrobić. Dopóki jesteśmy właściwie
chronieni, mogę zawiadomić ludzką policję. powiedziała Neferet i zwróciła swoje stanowcze spojrzenie na Dragona.
Sprowadz tu teraz innych strażników.
Dragon szarpnięciem otworzył swój telefon komórkowy i zaczął dzwonić. Wtedy Neferet zwróciła się do mnie.
- Wiem, że okropny był dla ciebie ten widok, ale jestem dumna, że byłaś na tyle silna, żeby przez to przejść.
Nie mogłam wydobyć z siebie głosu, więc po prostu pokiwałam głową.
- Pozwól się odwiezć do domu, Zoey. szepnął Loren.
Gdy Loren pomógł mi wrócić do samochodu, zimny deszcz zaczął delikatnie padać wokół nas. Odwróciłam się przez
ramię i zobaczyłam, że zmywa krew z ciała profesor Nolan, jak gdyby sama bogini opłakiwała jej klęskę.
Loren nie przestawał do mnie mówić całą drogę powrotną do szkoły. Nie bardzo pamiętam, o czym mówił. Po prostu
wiedziałam, że mówił mi tym swoim głębokim, pięknym głosem, że wszystko będzie dobrze. Czułam, ze mnie otula i stara się
utrzymać w cieple. Zaparkował i zaprowadził mnie do szkoły, wciąż trzymając w silnym uścisku moje ramię. Kiedy skręcił i
doprowadził na nie do akademika, ale do jadalni, spojrzałam na niego pytająco.
- Potrzebujesz czegoś do jedzenia i do picia. A następnie snu. Zamierzam upewnić się, że dostałaś pierwsze dwie rzeczy
przed tą drugą. przerwał i uśmiechnął się smutno. Jeśli tylko jesteś gotowa, żeby poruszać się o własnych siłach.
- Nie jestem zbyt głodna. powiedziałam.
- Wiem, ale jedzenie sprawi, że poczujesz się lepiej. Jego ręka przesunęła się na dół, aby znów chwycić mój łokieć.
Pozwól mi ugotować coś dla ciebie, Zoey.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]