do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Mortimer Carole Światowe Życie Extra 259 Przyjęcie w Paryżu
- 189. Mortimer Carole Popołudnie na Majorce
- 13 Carole Mortimer Zamek na wrzosowisku
- 259. Mortimer Carole Przyjęcie w Paryżu
- Linwood Barclay Bez śÂ›ladu
- 482duo.Cleary Anna Spacery nad Sekwanć…
- Cyborgs 4 Aramus Eve Langlais
- Antonin Arsan Emmanuelle
- Catherine Stang Sweet Serenity (pdf)
- 087. Metcalfe Josie To co najwaśźniejsze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
67
anula
ous
l
a
and
c
s
- To bardzo uprzejmie z pana strony - powiedziała, odpinając
pasy - ale chyba rozumie pan, że w tej sytuacji ja i Chris mamy
jeszcze sobie dużo do powiedzenia.
Sądząc z jego miny, Reece w tym momencie nie różnił się
niczym od kapitana, który nagle na pełnym morzu dowiaduje się, że
załoga chce opuścić statek.
- Myślałem, że mam zawiezć panią do domu - wybąkał.
Obdarzyła go olśniewającym uśmiechem.
- No cóż, dotrę tam nieco pózniej. - Wysiadła z samochodu i
stanęła obok czekającego na chodniku Chrisa. - Miło było pana znowu
spotkać.
- Nie wątpię, że na tym spotkaniu nasza znajomość się nie
skończy - rzucił, włączając bieg.
- Doprawdy? - Jej brwi upodobniły się do dwóch odlatujących
ptaków. - Przyznaję, że trudno mi teraz wyobrazić sobie powody jej
kontynuowania.
Zacisnął dłonie na kierownicy tak mocno, że aż zbielały mu
knykcie.
- Mając powody czy nie, spotkamy się wcześniej, niż mogłaby
pani w tej chwili przypuszczać - odparł chrapliwym głosem, po czym
ruszył z piskiem opon.
Kiedy zniknÄ…Å‚ za rogiem, Diana i Chris poczuli ogromnÄ… ulgÄ™, a
młody mężczyzna wydawał się wręcz uskrzydlony.
- Boże! - wykrzyknął na całą ulicę. - To był prawdziwy horror.
Była pod urokiem jego naiwności. Ironicznie się uśmiechnęła.
68
anula
ous
l
a
and
c
s
-A czego, jeśli można wiedzieć, oczekiwałeś po swoim ojcu? %7łe
z czułością pogładzi cię po twojej jasnej główce i pochwali za to, że
chcesz się żenić z jedna kobietą, będąc zaręczony z drugą? Trudno się
dziwić jego wściekłości.
Zresztą odgrywały tu rolę jeszcze inne względy. Reece Falcon
związany był z matką Madeleine i decyzja Chrisa bez wątpienia
zagrażała temu związkowi na którym, wszystko na to wskazywało,
Falconowi bardzo zależało.
- A ty? - zapytał Chris z niepokojem w głosie. - Czy ty również
jesteś na mnie wściekła?
Gdyby kochała Chrisa i na serio myślała o nim jako o swoim
przyszłym mężu, byłaby więcej niż wściekła. Byłaby w tej chwili
wręcz uosobieniem furii, nawałnicą, chmurą gradową z piorunami.
- Sądzę, że zachowałeś się bardzo głupio. Bo jak w ogóle mogłeś
wyobrażać sobie, że sprawa twoich zaręczyn nie wypłynie w
rozmowie?
-Myślałem po prostu, że nie zrobi mi tego. Poznawszy ciebie,
machnie na tamto ręką.
Co za naiwny chłopak! Uważał, że stawiając ojca przed faktem
dokonanym, wymusi na nim upragnionÄ… decyzjÄ™. Tymczasem to
Falcon był tym manipulatorem, który sprawiał, że inni tańczyli, jak on
im zagrał.
-No i cóż? Poznał mnie, lecz chyba się mu nie spodobałam -
zauważyła żartobliwie.
Chris patrzył na nią z cierpieniem w oczach.
69
anula
ous
l
a
and
c
s
- Czy tamte twoje słowa, pamiętasz które, miały oznaczać, że nie
zamierzasz wyjść za mnie? - zapytał cichym głosem.
Pogładziła go po policzku.
- Chris, nie masz prawa nawet wspominać o naszym
małżeństwie.
- Czy to z powodu Maddy?
- Oczywiście, że z powodu Maddy! - potwierdziła niecierpliwie.
- Byłeś wspaniałym kompanem, ale teraz musisz wreszcie zrozumieć,
że masz narzeczoną i że ja...
- Czy będąc w Paryżu poznałaś kogoś? Czy o to chodzi?
- Chris! - Nie wierzyła własnym uszom.
- Pytam, bo po powrocie wydajesz mi siÄ™ jakaÅ› inna, bardziej
zdystansowana, mniej czuła.
Coś tu się nie zgadzało! Nie mogła być mniej czuła, skoro o
całej czułości w przeciągu tych kilku tygodni świadczyło parę
pocałunków, na które mu pozwoliła. Najwidoczniej Chris podniósł w
wyobrazni ich przyjacielski związek do rangi namiętnego romansu.
- Nie ma w moim życiu nikogo, Chris - odparła zgodnie z
prawdą. - Mimo to nie będę twoją żoną, nigdy zresztą nie zamierzałam
nią zostać. I oczywiście nie poszłabym na to dzisiejsze spotkanie,
gdybym wiedziała o istnieniu Madeleine.
Raczej jednak poszłaby. Potrzebowała Chrisa wyłącznie po to,
by za jego pośrednictwem nawiązać kontakt z Falconem. Obecnie
Chris stanowił już tylko zbędny balast. Zresztą jego egoizm nie
70
anula
ous
l
a
and
c
s
odbiegał daleko od egoizmu ojca. Jedyną osobą, która z całego
towarzystwa zasługiwała na współczucie, była Madeleine.
- Ale dlaczego? Przecież wiedziałaś, że cię kocham. Nic do mnie
nie czując, kazałaś mi wierzyć...
- W cokolwiek wierzyłeś, wierzyłeś w to na swój własny
rachunek. Nigdy nie zapewniałam cię o swojej miłości. To twoje
bezmierne samouwielbienie kazało ci zamieniać złudne nadzieje w
pewność.
Chris nie mógł wyjść ze zdumienia. Oto na jego oczach ta
pogodna dziewczyna zmieniła się w jednej chwili w fukającą kotkę.
- O jakim samouwielbieniu mówisz? - zapytał prawie szeptem.
- Mówię o czymś, co stanowi kręgosłup Falconów. Po spotkaniu
z twoim ojcem jest to dla mnie więcej niż pewne. - Przerwała,
uświadamiając sobie, że istniała jednak zasadnicza różnica między
aroganckim i bezwzględnym egoizmem ojca a sentymentalnym
egoizmem syna. Uśmiechnęła się. - Tak czy inaczej, mam nadzieję, że
pozostaniemy przyjaciółmi, Chris?
Zabrzmiało to jak najprawdziwsze pożegnanie. Przeraził się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]