do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Chatfield Susan Wyspy Szczęścia 09 Narzeczona Lwa
- Moreland Peggy Milionerzy 01 Wyrachowany narzeczony
- 070. Wood Carol Lekarstwo doskonałe
- Alain Propos sur le bonheur
- Burnes Caroline Detektyw o kocim spojrzeniu
- Jedna noc w Carltonie Jerzy Edigey
- Cabot Meg Rawlings 02 Portret
- Heban (Ryszard KapuśÂ›ciśÂ„ski)
- Mortimer Carole śÂšwiatowe śąycie Extra 259 Przyjć™cie w Paryśźu
- Chance Sara MaśÂ‚e tygrysić…tko
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
namiętności.
Jednak Alec tańczył z taką mniej więcej pasją, jakby jego
partnerką była królowa Anglii. Co więcej, gdyby tańczył z
królową, czułby się zobowiązany do prowadzenia uprzejmej
rozmowy. Teraz nawet i to sobie darował. Frustracja
doprowadziła Caitlin do desperacji i w przypływie śmiałości,
która jeszcze kilka tygodni temu byłaby nie do pomyślenia,
zmniejszyła dzielący ich dystans. Pozwoliła swym dłoniom
dotykać pieszczotliwie jego karku; ośmielona drgnieniem, jakie
wyczuła w odpowiedzi, zacisnęła palce na szyi Aleca i
przyciągnęła jego policzek do swojego.
Zapach wody po goleniu wypełnił jej nozdrza; ciepło jego ciała
napełniło jej duszę otuchą. Pełne szczęścia pożądanie zdawało
się wraz z krwią przepływać przez całe jej ciało. Zastanawiała
się, jak to możliwe, że przez tyle lat nie dopuszczała do siebie
tych uczuć. Jak mogła wmawiać sobie, że traktuje Aleca jak
przyjaciela, skoro całym swym istnieniem pragnęła go jak
kochanka? Jak męża... Światła przygasły i zamknęła oczy,
miękko pocierając jego twarz swoją.
Odpowiedź Aleca spełniła jej nadzieje. Pomylił się i przez
dobrych kilka sekund nie mógł chwycić zagubionego rytmu.
Kiedy znów dopasowali krok, powiódł ją do najciemniejszego
125
krańca parkietu i przycisnął do siebie, przywierając udami do jej
nóg i pokazując, jak bardzo jej pragnie. Jego dłonie nie były już
chłodne i powściągliwe, ale gorące i pospieszne, tak jak tego
chciała. Potem pochylił głowę i przez kilka cudownych chwil
czuła na swej szyi grad namiętnych pocałunków. Jej skóra
naprężyła się, a ciało pulsowało pożądaniem. Zapominając o
otaczających ich ludziach, odwróciła się do niego i unosząc
głowę czekała na pocałunek, o jakim marzyła.
Przez chwilę zatrzymał się nad jej ustami. Zauważyła, jak jego
oczy ciemnieją z pożądania i stają się niemal granatowe; ujrzała
napięcie w zaciśniętej linii jego warg i wiedziała, że pragnął
tego pocałunku tak samo jak ona. Nagle podniósł głowę,
odsuwając się od niej gwałtownie. A kiedy znów na nią spojrzał,
wyraz jego twarzy był zupełnie inny.
- Powiedz mi coś więcej o Helen - powiedział tak, jakby dwie
sekundy temu nie był o krok od zatracenia się. - Naprawdę
chciałbym się czegoś o niej dowiedzieć. Żądna przygód,
aktywna, pewna siebie, dokładnie w moim typie.
Caitlin poczuła się jak Alicja z Krainy Czarów na herbatce u
Szalonego Kapelusznika. Czemu mieliby nagle rozmawiać o
Helen? Dlaczego Alec tak zdecydowanie prowadzi ją z
powrotem do oświetlonej części sali? Mrugnęła oczami,
próbując zrzucić z siebie aurę pożądania, która przylgnęła do
niej jak druga skóra. Nie mogła wyobrazić sobie osoby, o której
chciałaby rozmawiać mniej niż o przeklętej, nie istniejącej
Helen. Potrząsnęła głową, rozpaczliwie próbując pozbierać
myśli.
Dobrze się czujesz? - spytał Alec. - Możemy posiedzieć przez
resztę tego tańca, jeśli chcesz.
Tak będzie lepiej. Myślę, że to ta ostatnia szklaneczka szampana
tak mnie załatwiła.
Właściwie jest już wpół do dwunastej. - Alec spojrzał na
126
zegarek. - Może się wymkniemy, zanim nie zrobi się naprawdę
późno? Z pewnością, podobnie jak ja, masz jutro wiele do
zrobienia, więc oboje moglibyśmy się wcześniej położyć.
Caitlin patrzyła na niego w bezradnym milczeniu, które odebrał
jako zgodę. Kiedy w pośpiechu prowadził ją do wyjścia, miała
niesamowite wrażenie, że w jednym mgnieniu oka ktoś obcy
wstąpił w jego ciało i wziął je w posiadanie. Nie wydawało się
możliwe, aby mężczyzna, który drżał w jej ramionach, dwie
minuty później rozmawiał z nią z uprzejmą obojętnością.
- Alec... Powinniśmy porozmawiać. O Helen... O nas...
Posłuchaj, Caitlin, nie musisz nic wyjaśniać. Nie ma nas.
Doskonale to rozumiem. - Uśmiechnął się uprzejmie.
To, co się stało na parkiecie...
Przepraszam - powiedział z rozbrajającym wzruszeniem ramion.
- Cóż mogę powiedzieć? Mam słabość do nastrojowej muzyki.
Wywiera zwariowany wpływ na moje libido, ale nie martw się,
Caity, przysięgam, że to nie miało żadnego znaczenia. - Zanim
zdążyła odpowiedzieć, mówił dalej: - Wiesz, myślałem o Helen.
Nie wiem, czy powinnaś organizować nasze spotkanie. Im
więcej o tym myślę, tym większe mam wątpliwości, czy nasze
małżeństwo byłoby udane. Oboje mamy tyle zajęć. Poza tym,
Jodie to idealna kandydatka. Nie rozpoczęła jeszcze kariery
zawodowej, więc jej tryb życia jest bardziej elastyczny. Będzie
nam łatwiej dostosować nasze wzajemne potrzeby.
Rozpoczynanie z nową kobietą byłoby niepotrzebnym
komplikowaniem sytuacji.
-
W porządku - powiedziała Caitlin. - Helen należy do
historii.
Była wdzięczna, że nie będzie musiała więcej kłamać. Nie
ryzykowała już więc wypominania Alecowi, iż to on pragnął
poznać kolejną kandydatkę. Gdyby nie czuła się tak zraniona i
rozczarowana, może poświęciłaby parę chwil, by wytknąć mu
127
jego męski szowinizm i powiedzieć, że Jodie zasługuje sobie na
coś więcej, niż bycie jego żoną tylko z powodu swego młodego
wieku i nieustabilizowanej kariery.
Alec odebrał ubrania z szatni i z uprzejmą galanterią pomógł
Caitlin włożyć płaszcz.
Potraktujmy więc sprawę Helen za rozwiązaną - zaproponował.
Znakomicie. Helen nigdy nie istniała. - Zaczerwieniła się
mocno. - To znaczy, jeśli chodzi o ciebie.
Tak, jeśli chodzi o mnie, była ona tylko wymysłem twojej
wyobraźni. - Alec zagwizdał niefrasobliwie, szukając w kieszeni
drobnych dla kierowcy, który właśnie przyprowadził ich
samochód. - No cóż, nie pozostało mi już nic innego, jak tylko
wypić za zdrowie Jodie, a tobie, Caity, pogratulować niesły-
chanego talentu swatki. Dzięki tobie, Jodie i ja tworzymy zgraną
parę!
128
Caitlin stwierdziła z przerażeniem, że walczy ze strumieniem
łez. Dotarł do niej ogrom straty. Odrzuciła szansę poślubienia
człowieka, którego kochała od czasu swych szesnastych
urodzin...
Jutro zobaczę się z Jodie - powiedział Alec, otwierając drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]