do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- 230 DUO Marinelli Carol Rosyjski milioner
- Highsmith Patricia Carol
- 070. Linz Cathie Niebezpieczne flirty
- Creswell Jasmine Doskonała narzeczona
- Morawski Franciszek Dwaj cesarze.Tyberiusz i Hadrian
- BśÂ‚ć™kitna laguna Caitlin Crews
- Dzieje Pierwszej Krucjaty Anonim
- Celia Kyle Rock Bottom (pdf)
- Mercedes Lackey Bardic Voices 03 Eagle and the Nightingales(1)
- Webb Debra As
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pobrudził panią - zauważyła Sarah sennym, jakby nie całkiem
przytomnym głosem.
Frances odłożyła Freddiego do łóżeczka.
- Czy tak jest po każdym posiłku?
- 54 -
S
R
Odpowiedz była, tak jak podejrzewała, twierdząca. Frances zaczęła
rozbierać malca, który natychmiast znowu się rozpłakał, zaciskając maleńkie
piąstki. Gdy zdjęła pieluszkę i pomacała brzuszek, podniósł wrzask. Poczuła
pod palcami twardÄ… falÄ™ skurczu, przebiegajÄ…cego ukosem z lewej do prawej
strony. W tej chwili Freddie znów zwymiotował.
Sarah spoglądała na swoje dziecko nie widzącymi oczami. Frances wyjęła
niemowlę z łóżeczka i otarła z wymiocin. Położyła sobie na ramieniu pieluszkę,
a na niej malucha. Masowała szczupłe plecki, dopóki chłopczyk się nie
uspokoił.
- Myślę, że najlepiej będzie wezwać lekarza - powiedziała w końcu,
oddajÄ…c go matce.
- Ale dlaczego? Przecież to tylko ulewanie.
- Szczerze mówiąc, nie jestem taka pewna. Czy mogę zadzwonić do
przychodni?
- Jeśli pani uważa, że to konieczne...
Zadzwoniła, teraz już pewna, że i z matką, i z dzieckiem dzieje się coś
niedobrego. Sarah była wobec niego dziwnie obojętna. Może rzeczywiście, jak
sugerował Bruno, cierpi na depresję poporodową?
Gdy Bruno przyjechał, Sarah wycofała się do kuchni, by zrobić kawę.
Frances poprowadziła go do pokoju dziecinnego i wzięła Freddiego na ręce.
- Wymiotował dwa razy. Zostawiłam ręcznik, którym go wytarłam, żebyś
mógł zobaczyć, jak to wygląda. Niepokoi mnie jego brzuszek. Mam wrażenie,
że wyczułam palcami jakiś opór, jakby twardy pierścień przesuwający się pod
skórą.
- No dobrze. - Bruno pokiwał głową. - Teraz, młody człowieku, muszę cię
zbadać. Czy możemy to rozpiąć?
Dziesięć minut pózniej trzymał dziecko w ramionach i uważnie
wpatrywał się w drobne rysy. Jego czoło przecinała głęboka bruzda.
- 55 -
S
R
Sarah zatrzymała się niepewnie w drzwiach pokoju dziecinnego. Na tacy
niosła przygotowane napoje.
- Nic mu nie jest, prawda?
- Musimy sprawdzić, Sarah - odparł zatroskany. - Uważam, że Freddiego
powinien zbadać specjalista, a to da się zrobić szybko tylko w szpitalu.
- DziÅ›?
- Tak. I to jak najprędzej. Zaraz zadzwonię i załatwię przyjęcie.
- Ale moja córeczka... Muszę ją odebrać ze szkoły!
- A mąż nie może? Albo jakaś znajoma, która mogłaby się nią zająć przez
kilka godzin?
- Ale to ja zawsze jÄ… odbieram!
- Sarah - przerwał Bruno. - To bardzo ważna sprawa. Freddiego musi
zbadać pediatra.
- Czy to znaczy, że jest chory?
- Nie mogę, niestety odpowiedzieć, dopóki nie zrobimy badań. Proszę mi
wierzyć, że chodzi nam tylko o jego dobro.
Twarz Sarah przybrała popielaty odcień. Powoli skinęła głową.
Bruno zadzwonił do szpitala i uzgodnił przyjęcie, po czym zatelefonował
do pana Clarka do pracy.
Ojciec Freddiego zjawił się po dziesięciu minutach. Nie miał pojęcia, że
jego syn jest w tak złym stanie. Natychmiast zgodził się odebrać córkę ze
szkoły, a tymczasem chciał zostać z żoną i zaczekać na karetkę.
- Co podejrzewasz? - spytała Frances Bruna, gdy znalezli się na dworze.
- Sądzę, że ma wrodzone zwężenie odzwiernika.
- Tak myślałam. - Skinęła głową. - To się częściej zdarza u chłopców,
prawda?
W jego ciemnych oczach odbiło się uznanie.
- 56 -
S
R
- Zgadza się. Odzwiernik łączy żołądek z dwunastnicą, a więc przerost
jego ścian powoduje utrudnienie przechodzenia pokarmu. Mleko nie przechodzi
z żołądka do jelita cienkiego.
- Ale to nie wyjaśnia zachowania matki - westchnęła ciężko Frances.
- Nie, to osobny temat - zgodził się, zerkając na zegarek. - Załatwmy
najpierw sprawę dziecka, to będziemy mogli poświęcić więcej uwagi Sarah.
- Ale wtedy może już być za pózno - zaprotestowała. - Jak ona sobie
poradzi?
- Frances - rzekł, kładąc jej dłoń na ramieniu. - Nie załatwisz wszystkiego
naraz. Ona najwyrazniej nie życzy sobie przesłuchań. Jeśli zaczniesz ją teraz
wypytywać, pomyśli tylko, że się wtrącasz, i nie zyskasz nic, poza jej niechęcią.
Kiedy Freddie lepiej się poczuje, będziemy mieć większe szanse dotarcia do
zródła problemu.
- Ale co...?
- Słuchaj, w tej chwili nie potrafię myśleć o niczym poza kanapką z
szynką i czymś zimnym do picia. Przeklęty budzik dziś nie zadzwonił. Nie
miałem czasu nawet wypić kawy.
Nie wierzyła własnym uszom. Znowu od niej ucieka! Czy on nie rozumie,
że Sarah Clark potrzebuje pomocy? I to nie za pół roku, tylko teraz!
- Panie doktorze!
Zdążył już wsiąść do samochodu i właśnie ruszał, ale się zatrzymał.
- O co chodzi, Frances?
- Znowu się wykręcasz!
- Co to znaczy?
- Najwyrazniej kiedy ty chcesz poruszyć jakąś sporną kwestię, to ja muszę
słuchać, ale w sytuacji odwrotnej nigdy nie ma czasu na rozmowę!
- Jaką znowu sporną kwestię? - spytał z ironicznym uśmieszkiem.
- Na przykład Petty Bally - odparowała szybko.
- 57 -
S
R
- Dobrze, jedz za mnÄ… do Ferrymana. Zjemy coÅ› i pogadamy o tych
twoich spornych kwestiach.
- Nie jestem głodna!
- Trudno, ja jestem. Bądz tam za pięć minut.
Silnik ożył z pełną siłą. Odsunęła się i patrzyła, jak Bruno odjeżdża. Cóż,
zdaje się, że ma do wyboru pub albo nic. Niech już będzie pub.
- Wez coś, bo inaczej ja wybiorę za ciebie! - powiedział, gdy Frances
zignorowała podsuniętą jej kartę.
- Poproszę kanapkę z tuńczykiem - odparła słabym głosem. Bruno
zamówił więc kanapkę z tuńczykiem, dwie kanapki z dużą porcją szynki i
piklami i dwie wody sodowe.
- No dobrze, mów, co ci leży na sercu. Gabriel Bally?
- Chodzi o to, że nie dałeś mi szansy, żeby się wytłumaczyć - zaczęła.
Siedziała sztywno, zaciśnięte dłonie trzymała pod stolikiem. W swoim stroju
pielęgniarki czuła się niezręcznie, ale nikt nie zwracał na nią uwagi.
- Przecież o nic cię nie oskarżałem.
- Jak to! Powiedziałeś, że Petra Bally złożyła skargę i...
- I musiałem ją przyjąć. Inaczej znalazłaby inną drogę.
- Ale w jej oskarżeniu nie było słowa prawdy! Wzruszył ramionami.
- W takim razie nie ma się czym przejmować, nie?
- Ale powiedziałeś...
- Słuchaj, powiedziałem ci tylko, co się stało. Wolałabyś nie wiedzieć i
ściągnąć na siebie burzę?
Zamilkła. Miał trochę racji. Niechętnie pokręciła głową.
- Dobra. Co dalej? - ponaglił ją.
- Jeśli tak ci szkoda cennego czasu...
Oparł się na łokciach i nachylił ku niej.
- Co ty ciÄ…gle z tym moim czasem?
- 58 -
S
R
- Po prostu... gdybyś poświęcił mi go choć troszeczkę w tym pierwszym
tygodniu, miałabym więcej informacji o pacjentach. Wezmy na przykład Sarah.
Od początku była wobec mnie lodowata. Byłoby mi o wiele łatwiej, gdyby...
- Gdybym się bardziej przyłożył?
- Właśnie!
Zjadł resztki kanapki i popił wodą. Potem otarł usta serwetką i usiadł
wygodniej.
- Teraz lepiej. O czym to mówiliśmy?
- O Sarah Clark.
- Prawda, to twój sukces. Kiedy zaczęłaś podejrzewać, że coś jest nie tak?
Na chwilę zaniemówiła. Wytrącił jej broń z ręki.
- Cóż... - zająknęła się. - Miałam taki przypadek podczas szkolenia. Ta
fala skurczu na brzuszku dziecka przywołała skojarzenie. Przedtem myślałam,
że to problem psychologiczny między Sarah i Freddiem.
- To też może być. Ale nie mogę nic dla Sarah zrobić, dopóki nie wróci z
dzieckiem do domu. Wtedy z nią pogadam. Nie chcę niepotrzebnie dawać jej
leków, może wystarczy psychoterapia. Sama jednak dobrze wiesz, że tego się
nie da zrobić w pięć minut.
Frances uprzytomniła sobie, że znowu miał rację. Poczuła się trochę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]