do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Beaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i śmierć łajdaka
- Montgomery Lucy Maud Pat ze srebrnego gaju 02 Pani na srebrnym gaju
- 02 Miłość ponad miłość (LOVE) Lynn Sandi
- Zelazny, Roger The Second Chronicles of Amber 02 Blood of Amber
- 2006.02 Qt ISO Maker–moja pierwsza aplikacja w Qt [Programowanie]
- Star Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowell
- 2007 02. Randka w walentynki 1. Thompson Vicki Lewis Niebiańskie zapachy
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 02 Móri i Ludzie Lodu
- Bots, Dennis Hotel 13 02 Das Raetsel der Zeitmaschine
- pratchett terry Nomów Ksić™ga 3 Odlotu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Układała w myślach scenariusze, jak się zachowa, co mu powie...
Nie wyobrażała sobie jednak, że w dwadzieścia cztery godziny po jego
powrocie będzie leżeć w jego ramionach i pozwalać całować się za uchem.
A to nie było wszystko. Jeremy uwolnił już jej ręce i obie dłonie położył na jej
piersiach. Ciało Maggie instynktownie wygięło się pod dotykiem jego szorstkich
palców na jej jedwabistej skórze. Objęła go za szyję, szukając warg. Kiedy odnalazła
jego usta, instynktownie rozchyliła wargi. Nie mogła również powstrzymać
westchnienia, kiedy spotkały się ich języki. I cóż z tego, że to westchnienie ośmieliło
go, tak że zacisnął palce na jej sutkach, stwardniałych zarówno z pożądania, jak i
panujÄ…cego w pokoju zimna?
To Jeremy, myślała. To Jeremy.
I właśnie dlatego wszystko wydawało się właściwe.
I nie było tak samo jak przedtem. Teraz wszystko było inne.
Wtedy była dziewczynką. Nic rozumiała, co się z nią działo. Teraz rozumiała
trochę lepiej chociaż była nadal pozbawiona doświadczenia - ale przynajmniej
wiedziała od Berangere, że to ściskanie, która odczuwała między nogami, było
zupełnie naturalnym odczuciem. Kiedy Jeremy zbliżył usta do jej piersi, Maggie
wiedziała, dlaczego czuje tam nagły przypływ wilgoci. Nie była również tak głupia,
aby myśleć, że ten twardy przedmiot, który uciskał jej brzuch, był rękojeścią noża.
Teraz wiedziała doskonale, czym on był, i cieszyło ją, że jest taki za jej sprawą. To
uczucie było tak silnie, że nie mogła się powstrzymać, aby nie przesunąć po nim
palcami, i wtedy stwierdziła, że nadal jest w erekcji... dla niej.
Była zdziwiona, kiedy Jeremy, który głęboko wciągnął powietrze, kiedy go
tylko dotknęła, poszedł za jej przykładem i jego ręka znalazła się nagle między jej
nogami.
Po raz pierwszy Maggie doceniła jego doświadczenie. Nic nie mogło się
równać z uczuciem przyjemności, jaką sprawiły jej palce Jeremy'ego, który zaczął
delikatnie ją pieścić. Maggie nawet się nie zaczerwieniła pod jego uważnym
wzrokiem, kiedy jego palec dotarł do jej najbardziej intymnego miejsca. Szybko
złapała oddech - to było tak dziwne uczucie ale nie zaczerwieniła się. Nie zrobiła tego
nawet wtedy, kiedy Jeremy położył dłoń na jej łonie i zaczął głaskać jeszcze inne
miejsce, wygięła się tylko jeszcze bardziej i przylgnęła do niego.
Nie wiedząc o tym, udzieliła odpowiedzi na pytanie, które gnębiło Jeremy'ego
od momentu, kiedy dostał list Pegeen z wiadomością o zaręczynach Maggie.
Bezustannie dręczyła go myśl, że jakiś inny mężczyzna mógł przywłaszczyć sobie
terytorium, które on uznał za własne pięć lat wcześniej. Już samo westchnienie, które
wydała Maggie, kiedy jej tam dotknął, utwierdziło go w przekonaniu, że nadal jest
dziewicą. A jednocześnie była bardziej namiętna, więcej dawała z siebie niż
jakakolwiek kobieta. Z którą miał do czynienia.
- Dotknij mnie - szepnÄ…Å‚.
Maggie natychmiast go zrozumiała. I nic wahała się ani chwili. Drżącymi
palcami rozpięła mu spodnie i już po chwili jego męskość znalazła się w jej dłoni,
sztywna i pulsująca. Ręka Jeremy'ego coraz bardziej intensywnie badała jej intymne
obszary, a Maggie czuła, że tylko on może zaspokoić jej nagłe pragnienie czegoś
więcej...
W tej właśnie chwili ktoś gwałtownie otworzył drzwi biblioteki, gdzie
natychmiast wdarły się dzwięki orkiestry i śmiech kobiet.
- Marguerethe? Est - ce que etes vous ici? - rozległ się męski głos.
Maggie zerwała się tak szybko, że Jeremy zobaczył tylko białą mgławicę.
Przed sekundą drżała pod nim, bliska orgazmu, i ściskała dłonią jego męskość, a w
następnej stała już w odległości ponad metra, w stroju całkiem uporządkowanym,
jedynie jej pierś unosiła się w szybkim oddechu.
- Och, Augustin powiedziała, a jej ton nie zdradzał żadnych emocji. - Tak,
jestem tutaj. Szukał mnie pan?
Jeremy nadal leżał na kanapie. Czuł dziwny ucisk w klatce piersiowej. Znał,
niestety, to uczucie. Nawiedzało go zawsze, kiedy miał ochotę kogoś zabić.
Patrzył przez oparcie kanapy na stojącego w otwartych drzwiach mężczyznę,
którego sylwetka była dobrze widoczna na tle oświetlonej sali balowej. Zobaczył, że
jest wysoki, słyszał też, że nie wymawia imienia Maggie zbyt poprawnie.
- Ale dlaczego chowa siÄ™ pani, ma cherie, w tym zimnym, ciemnym pokoju? -
pytał de Veygoux łagodnie karcącym tonem. Jest tu markiza Lynne. Chce u pani
zamówić portrety swoich wnuków... - Wreszcie zobaczył Jeremy'ego, który wstał z
kanapy. - A kto tu jest z tobÄ…, cherie?
Maggie zerknęła przez ramię, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z
obecności Jeremy'ego.
- On? - spytała. Chciała zyskać na czasie, miała nadzieję, że to tylko sen, a ona
zaraz siÄ™ obudzi. - Hm... to jest...
Jeremy zorientował się, że Maggie zrobi wszystko, aby ukryć prawdę, więc
ujął sprawę w swoje ręce.
- Moje nazwisko Rawlings. Podpułkownik Rawlings. Konna Brygada Jej
Królewskiej Mości.
- Naprawdę? Augustin wszedł do pokoju, przymykając lekko drzwi. - To
ciekawe! Marguerethe, czy pani ojciec nie jest notariuszem księcia Rawlings?
Maggie skinęła głową. Nie mogła wydobyć głosu.
- Proszę mi powiedzieć, pułkowniku - mówił dalej Augustin czy jest pan
krewnym księcia. Poznałem jego ciotkę i stryja, ale nie miałem przyjemności poznać
księcia... Trzeba będzie to naprawić, prawda?
Kiedy de Veygoux wszedł do pokoju, Jeremy zobaczył, że narzeczony Maggie
jest prawie tak wysoki jak on i że są mniej więcej w tym samym wieku. Był jednak
rudy. Miał prawie czerwone włosy. Był to ten sam rudzielec, który przypatrywał mu
się natarczywie na sali balowej kolejny powód, aby nie czuć do niego sympatii.
- Mogę przedstawić pana księciu - powiedział Jeremy.
- Ach, to wspaniale! - wykrzyknął de Veygoux. Podszedł do Jeremy'ego z
wyciągniętą ręką.
- Pan pozwoli, że się przedstawię, pułkowniku. Jestem Augustin de Veygoux,
narzeczony panny Herbert.
Nic nie mogło bardziej ucieszyć Jeremy'ego niż słowa Augustina. Obrócił się
szybko do Maggie, jakby wiadomość ta uderzyła w niego jak piorun.
- Co?! - krzyknął. - Ty jesteś zaręczona, Maggie?
Maggie zamknęła oczy z nadzieją, że obudzi się za chwilę w swoim łóżku w
Herbert Park i że to wszystko okaże się tylko koszmarnym snem. Niestety. Kiedy
otworzyła oczy. Augustin i Jeremy wpatrywali się w nią nadal, jej narzeczony był
zmieszany, a Jeremy wściekły.
- Jeny... - Maggie westchnęła. - Chciałam ci powiedzieć, ale...
- Jerry - przerwał jej Augustin, rzucając Jeremy'emu podejrzliwe spojrzenie.
Czy tak nie nazywa się twój piesek, ma...
- Ona nie jest - przerwał mu nagle Jeremy - twoja cherie, ty francuski
bękarcie.
Bez żadnego ostrzeżenia pięść Jeremy'ego dosięgła twarzy Augustina de
Veygoux.
19
- Jak sądzę - powiedział stłumionym głosem Augustin, trzymając przy twarzy
zakrwawioną chusteczkę Maggie - to był książę Rawlings.
- Oczywiście. Maggie z wściekłości ledwie mogła usiedzieć w powozie. - Nikt
inny nie byłby tak bezczelny, aby uderzyć w twarz mojego narzeczonego.
Augustin patrzył ze smutkiem na okryte mgłą ulice w słabym blasku latarni
gazowych.
- Nie wiedziałem, że stosunki, jakie łączyły panią z księciem Rawlingsem,
miały taki charakter, że nie mógł się pohamować, aby nie uderzyć w twarz pani
narzeczonego odparł Augustin, którego angielski akcent był jeszcze gorszy niż
zazwyczaj z powodu złamanego nosa.
Maggie gwałtownie potrząsnęła głową, aż zakołysały się brylantowe kolczyki,
które odziedziczyła po matce. %7łal jej było Augustina - biedny człowiek miał złamany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]