do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Antologia SF Stało się jutro 26 Nieostrość
- Antologia SF Fenix 2'90
- Adams Douglas Dlugi Mroczny Podwieczorek Dusz
- Forester Cecil Scott PowieśÂ›ci Hornblowerowskie 06 (cykl) Szcz晜›liwy Powrót
- D397. Wilks Eileen M晜źatka na niby
- Zatrute pioro
- Elsikkasztott boldogsag Hedwig Courths Mahler
- Gill_Judy_ _Niewinne_kśÂ‚amstwa
- Moorcock Michael Elryk 7 Kronika czarnego miecza
- Frank Jackson From Metaphysics to Ethics A Defence of Conceptual Analysis 2000
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Bon matin, Eva.
- Czego? - spytała Eva po chwili milczenia.
- Je dis bon matin - odpowiedział. Jej nocna koszula zaszeleściła gwałtownie, kiedy
odwróciła się, żeby na niego spojrzeć.
- Coś ty powiedział?
- Powiedziałem tylko dzień...
Fred Elderman spojrzał na żonę zdumiony.
- Co ja mówiłem? - spytał szeptem.
- Powiedziałeś bon matę czy coś takiego.
- Je dis bon matin. C est un bon matin, n estce pas? Gwałtownym ruchem zakrył dłonią
usta, a sponad dłoni patrzyły zdumione oczy.
- Fred, co się z tobą dzieje? Powoli odejmował rękę od ust.
- Nie wiem, Eva - powiedział ze strachem i bezwiednym gestem podrapał się w łysinę na
czubku głowy. - To chyba jakiś... jakiś zagraniczny język.
- Przecież ty nie znasz żadnego obcego języka.
- No właśnie.
Siedzieli tak patrząc na siebie osłupiali. Wreszcie Fred spojrzał na zegar.
- Lepiej się ubierajmy - powiedział.
Eva słyszała, jak śpiewał w łazience Elle fit un fromage, du lait de son mouton, ron, ron,
du lait de son mouton... ale nie chciała mu przeszkadzać przy goleniu.
Przy porannej kawie Fred znowu wymamrotał coś niezrozumiałego.
- Co? - spytała automatycznie.
- Je dis, que vous dire ceci?
Usłyszał, jak żona głośno przełknęła kawę.
- Chciałem powiedzieć: co to ma znaczyć?
- Właśnie, sama chciałabym wiedzieć, co to ma znaczyć. Nigdy przecież nie mówiłeś w
żadnym obcym języku.
- Wiem - powiedział trzymając w powietrzu kawałek chleba - jaki to może być język?
- WyglÄ…da mi na francuski.
- Francuski? Nie umiem po francusku. Eva wypiła kolejny łyk kawy.
- Umiesz - powiedziała słabym głosem. Fred wpatrywał się nieruchomo w obrus.
- Le diable s en mele - mruknął. Eva podniosła głos:
- Co ty mówisz, Fred?
Spojrzał na nią zawstydzony.
- Mówię, że to jakieś diabelskie sztuczki.
- Fred, jesteś... - Wyprostowała się na krześle i gwałtownie zaczerpnęła powietrza. -
Tylko nie bluznij, Fred - powiedziała. - Coś w tym musi być. - I nie słysząc odpowiedzi dodała: -
Prawda, Fred?
- Chyba tak. Ale...
- Tylko bez ale - ucięła pośpiesznie, jakby się bała przerwać. - Czy jest jakiś powód,
żebyś nagle, ni z tego ni z owego, zaczął mówić po francusku?
Zaprzeczył niezdecydowanym ruchem głowy.
- W takim razie - ciągnęła zastanawiając się, co teraz powiedzieć - musimy pomyśleć. -
Popatrzyli na siebie w milczeniu. - Powiedz coś - zdecydowała. - Zobaczymy... - przez chwilę
szukała słów - zobaczymy, co to właściwie jest - dokończyła cicho.
- Powiedzieć coś?
- Tak. Mów!
- Un gemissement se fit entendre. Les dogues se mettent a aboyer. Ces gants me vont
bien. Il va sur les quime ans...
- Fred?
- Il fit fabriquer une exacte representation du monstre.
- Fred, przestań! - krzyknęła przestraszona. Głos mu się załamał, wpatrywał się w żonę
mrugajÄ…c oczami.
- Co mówiłeś teraz, Fred? - spytała.
- Powiedziałem: Usłyszano jęk. Dogi zaczęły szczekać. Te rękawiczki pasują na mnie.
On ma prawie piętnaście lat i...
- I co dalej?
- Kazał zrobić dokładną kopię potwora. Sans meme 1 entamer.
- Co?
- Bez jednego zadraśnięcia - dodał złamanym głosem.
O tej porze na terenie uniwersytetu panował spokój. Tak wcześnie zaczynały się tylko
wykłady z ekonomii, ale odbywały się one w innym miejscu. Tu było zupełnie cicho. Za godzinę
chodniki zapełnią się rozgadaną, roześmianą zgrają studentów, ale na razie było cicho i
spokojnie.
Jednak Fred Elderman wcale nie był spokojny, kiedy wędrował w stronę budynku
administracyjnego. Zostawił osłupiałą Evę w domu i rozmyślał nad swoim problemem po drodze
do pracy.
Co to jest? Kiedy się to zaczęło? C est une heure - odpowiedział sobie w myśli.
Gniewnie potrząsnął głową. To okropne. Na próżno wytężał umysł, aby znalezć
odpowiedz na dręczące go pytania. Wszystko to było snem. Miał pięćdziesiąt dziewięć lat, był
woznym na uniwersytecie, nie miał żadnego wykształcenia i prowadził spokojne, zwyczajne
życie. I nagle pewnego dnia budzi się mówiąc płynnie po francusku.
Po francusku.
Zatrzymał się jak wryty i stał na przenikliwym pazdziernikowym wietrze, patrząc na
kopułę Pałacu Jeremy. Wczoraj wieczorem sprzątał sale seminarium francuskiego. Czy to może
mieć coś wspólnego...?
Nie, to śmieszne. Ruszył przed siebie mrucząc bezwiednie pod nosem:
- Je suis, tu es, U est, elle est, nous sommes, vous etes...
Dziesięć po ósmej wszedł do pomieszczeń wydziału historycznego, aby naprawić kran
przy umywalce. Pracował dokładnie godzinę i siedem minut, po czym spakował narzędzia i
skierował się do wyjścia.
- Dzień dobry - pozdrowił po drodze profesora.
- Dzień dobry, Fred - odpowiedział profesor.
Fred Elderman wyszedł do hallu, myśląc, jakie to niezwykłe, że dochody Ludwika XVI,
uzyskiwane z tych samych podatków, były o sto trzydzieści milionów luidorów wyższe od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]