do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 02 Móri i Ludzie Lodu
- Margit Sandemo Cykl Saga o Królestwie Światła (14) Lilja i Goram
- Mortimer Carole Światowe Życie Extra 259 Przyjęcie w Paryżu
- Dziwisz_Stanisław_ _Świadectwo
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- Sandra Busch – Blood in mind
- Phillipson Sandra Dzikie róşe
- Harrison, Harry War with the Robots
- E book Odplyw Netpress Digital
- Edmund Niziurski Awantury Kosmiczne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpoznawszy, kto je trzyma.
Tymczasem różowe usteczka rozwarły się w szerokim ziewnięciu, odsłaniając maleńki język i
bezzębne dziąsła. Rozległy się trzy ciche bąki, słabo wyczuwalne przez pieluszkę. John ku
swemu zdziwieniu zachichotał.
- Miałam przeczucie, że wy dwaj natychmiast dojdziecie do porozumienia, jeśli ci go
kiedykolwiek zostawiÄ™.
Nawet nie zauważył, że wróciła, dopóki się nie odezwała.
Przeniósł na nią spojrzenie; obserwowała go znad parującej filiżanki, z której rozchodził się
zapach pomarańczy.
- Jest w porzÄ…dku.
- Nie udawaj. Jest cudowny. I lubi ciÄ™.
- SkÄ…d wiesz?
- Puszcza banieczki ze śliny. Zawsze tak robi, kiedy czuje się szczęśliwy.
Rzeczywiście malec rozpryskiwał drobinki śliny po podbródku Johna i wesoło wymachiwał
rączkami. Wyglądał na zadowolonego, jednak McGrath nie miał co do tego pewności.
- Lepiej go wez ode mnie.
Sprawiała wrażenie rozbawionej, ale nic nie powiedziała. Postawiła filiżankę na brzegu stołu,
zabrała dziecko i zaniosła do sypialni.
- Od razu znowu zasnął - stwierdziła po powrocie. - Dlaczego dorośli nie mają tego
szczęścia?
- Za dużo rzeczy nam chodzi po głowie.
- A tobie co chodzi po głowie?
Wsłuchiwał się w ton jej głosu, ale nie było w nim szyderstwa. Zadała pytanie najzupełniej
poważnie, więc odpowiedział tak samo poważnie: Coś mi chodzi. A raczej: utkwiło w
mózgownicy.
Nie musiał wyjaśniać; jej oczy się zamgliły, w głosie pojawiły się gardłowe nuty.
- Mnie to też często krąży po głowie.
Obawiał się, że go znów odepchnie, ale po tym, co usłyszał, musiał ją do siebie przyciągnąć.
Oparła się delikatnie o jego pierś; jej palce zwijały pierścionki z porastających ją włosów.
Uniosła do góry twarz. Puścił kulę, a gdy upadła, zanurzył palce w obciętych włosach,
podtrzymując jej głowę.
Spragnione wargi Kendall rozchyliły się ulegle. Wnętrze ust miała jeszcze gorące od herbaty.
Pieścił je zaborczo językiem, a kiedy wreszcie przestał, oparła policzek o jego pierś i
powiedziała: - Zwolnij, John, nie mogę złapać tchu.
- To dobrze - mruknÄ…Å‚ ochryple. - Oddychanie jest opcjonalne.
Roześmiała się cicho i przesunęła rękami po jego barkach. - Nie mogę uwierzyć! Dotykam
cię. Tyle razy tak straszliwie tego pragnęłam.
- Więc dotykaj do syta.
Miał nadzieję na jeden długi, niekończący się pocałunek.
Raz jej posmakować, żeby jakoś przeżyć tę noc. To, co mówiła, jak zareagowała,
przekroczyło jego oczekiwania. Rzeczywistość rozpaliła go bardziej niż wszelkie fantazje, jakie
snuł.
Kiedy się całowali, otoczyła ramionami jego szyję. Przesunął dłońmi po jej dołkach
pachowych, wzdłuż żeber i po bokach piersi, czując ich podniecającą jędrność. Pochylił głowę i
potarł kującym policzkiem blady wzgórek. Zaczął całować jej piersi przez cienki materiał nocnej
koszuli, niecierpliwie je oswobodził, pieścił wargami, wnętrzem ust, językiem.
Smakowały mlekiem i kobiecością, odurzyły go. Wziął brodawkę do ust i zaczął ją ssać.
- Boże! - jęknęła.
Jej przerywany głos, westchnienie; nie przypominał sobie, żeby słyszał bardziej pobudzające
dzwięki. Pocałował ją w szyję. Skubał delikatnie zębami kark tuż przy postrzępionej linii
obciętych włosów.
Powoli odwracała się do ściany, aż stanęła do niej twarzą i przycisnęła czoło do tapety w
różyczki. Uniosła ręce ponad głowę i oparła przedramiona o ścianę.
Schwycił materiał koszuli i zbierając go w garści, podciągnął do góry.
Wsunął dłoń za gumkę majteczek i zaczął ugniatać pośladki. Sięgnął jedną ręką do piersi,
drugą przesunął po brzuchu, potem po wzgórku łonowym między uda. Była wilgotna. Pożądanie
go oszołomiło. Pieścił ją dwoma palcami, a po chwili wsunął je w jej wnętrze. Doznał
zadziwiającego wrażenia pełnej intymności, jakby otuliła go sobą, i wiedział, że nie zapomni
tego do końca życia.
Przytulił się mocniej i przycisnął wyprężonego penisa do rowka między jej pośladkami.
Muskał jedną ręką stwardniałą brodawkę piersi, delikatnie poruszając palcami drugiej w jej
wnętrzu. Zaczęła napierać biodrami, dopóki jego dłoń nie znieruchomiała. Ręce na tapecie w
różyczki zacisnęły się w pięści, biodra poruszały się rytmicznie. W milczeniu przeżyła
gwałtowny orgazm. Kiedy przestała drżeć, wycofał dłoń, odwrócił ją do siebie i otoczył
ramionami. Oparła się o niego, wyciszona, osłabła, jeszcze niespokojnie oddychając i pojękując
na jego owłosionej piersi.
Uniósł palcami jej podbródek.
- Chciałbym cię zaprowadzić do łóżka, jeśli mogę. Zrozumiała. Podniosła kule, podała mu je
i poprowadziła holem do sypialni. Zsunął slipy i wszedł do łóżka.
Nieoczekiwanie się zawahała, nie pewna, czy zostać. Wyglądała przedziwnie dziewiczo, jakby
przed chwilÄ… nie dzielili niewiarygodnego seksualnego doznania.
Teraz rozumiał jej wahanie. Spędzili ze sobą niemal każdą chwilę ostatnich kilku tygodni, ale
w gruncie rzeczy pozostali sobie obcy. Nie był jej mężem. Był kochankiem, którego właśnie
poznawała.
Gdzieś w głębi duszy miał tego całkowitą świadomość już wtedy. Ale zignorował
niewygodny wewnętrzny głos. Zamknął ucho na budzącą poczucie wstydu świadomość.
Zlekceważył intuicję, podpowiadającą, że to, co robi, jest złe. Wziął ją za rękę i pociągnął ku
sobie.
- Połóż się.
- Możesz ... z tym gipsem ... ?
- %7Å‚aden problem.
Ułożył ją na plecach. Zdjął nocną koszulę i cisnął na podłogę. Pieścił piersi i brzuch, wciąż
pulsujący echami orgazmu. Uważnie śledząc twarz Kendall, poprowadził jej rękę ku swojemu
kroczu. Na ułamek sekundy zawahała się, a potem przesunęła dłoń. I znowu.
Rozdzielił jej uda i pochylił się nad nią. Bladoróżowa blizna po cesarskim cięciu biegła na
granicy włosów. Zmarszczył brwi i obwiódł ją palcami, jak pierwszej nocy, którą spędzili w
tym domu.
- Jesteś pewna, że nic się nie stanie, jeśli ...
- Nic. - Uśmiechnęła się.
Z powodu gipsu musiał opierać się wyłącznie na łokciach. Nie odrywając od niej oczu,
wszedł w nią zamierzenie powoli. Wniknął tak głęboko, jak to było możliwe. Objąwszy jej
głowę dłońmi, całował ją w usta. Kiedy wreszcie się od niej oderwał, wyszeptał: - Kłamałaś,
Kendall.
Posłała mu szybkie, przestraszone spojrzenie. Zaczął się poruszać; uderzał i wycofywał się w
rytm ruchów jej bioder.
- Nigdy z tobą przedtem nie byłem - mówił szybko, próbując jeszcze się powstrzymywać. -
Tego bym nie zapomniał.
- Tylko nie przestawaj. - Objęła go mocniej, falując pod nim.
- Pamiętałbym cię. To też bym pamiętał. Kim, na litość boską, jesteś? - wydyszał przez
zaciśnięte zęby.
- Proszę, nie przerywaj. - Wygięła plecy w łuk.
Nie mógłby. Wspięli się razem na szczyt, przeżyli burzliwy orgazm, ich ciała były tak zgodne
... Nigdy czegoś takiego nie zaznał.
Kiedy się z niej zsunął, zmieniła pozycję i przywarła do jego piersi.
- Obejmij mnie - szepnęła. - Mocno.
Posłuchał z przyjemnością; przez tyle tygodni snuł fantazje, że jej dotyka, a nie tylko patrzy.
Nasycona, wymamrotała sennym głosem: - Dlaczego nie czułam się onieśmielona?
- A dlaczego miałabyś być? Jestem twoim mężem.
Nie odpowiedziała, bo zasnęła. Zastanawiał się teraz, czy po prostu nieświadomie głośno nie
myślała. Dała upust swej zmysłowości z mężczyzną, z którym nigdy przedtem nie była, i chciała
zrozumieć dlaczego.
On sam też chciałby to wiedzieć.
Nie mógł sobie jednak pozwolić na zbyt osobiste rozważania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]