do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Hsin Hsin Ming The Book Of Nothing
- Cyberpunk 2020 Reference Book 5.0
- Faye Kellerman [Decker & Lazarus 01] The Ritual Bath (pdf)
- James Oliver Curwood Kwiat dalekiej póśÂ‚nocy
- Goldrick Emma Panna Latimore
- Deborah Siegel Sisterhood, Interrupted From Radical Women to Girls Gone Wild (pdf)
- Schlink Bernhard Lektor
- Tom Easton Silicon Karma
- PS36 Pan Samochodzik i Zaginione Miasto Olszakowski Tomasz
- Griffin G. Edward, The Future is Calling (2008)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jowcy! Ale nawet krajowcy, mówił sobie, potrafią
68/257
skrytykować nowicjusza takiego jak on! Mogą za-
uważyć odstępstwo od tej suchej, brutalnej angiel-
szczyzny, jaka obowiązuje na okręcie, może nawet
nie rozumieją innej... Natężył myśl starając się
przypomnieć sobie wyrażenia z książek po-
dróżniczych, które kiedyś czytał.
Na pokład wszyscy! zawołał. Prędko! Czuj
duch! Zbili siÄ™ w gromadkÄ™ jak owce.
Już są, sir! rzekł Herrick.
Przez chwilę kapitan patrzył badawczo na mata,
po czym zwrócił się surowo do załogi, jak gdyby
ciesząc się, że budzi w niej postrach.
No powiedział żując w ustach cygaro i bawiąc
się szprychami koła sterowego. Jestem kapitan
Brown. To jest pan Hay, pierwszy oficer. Drugi biały
człowiek jest stewardem, ale będzie jak wy odby-
wał wachtę. Rozkazy moje muszą być wypełniane
w mig. Wiecie, co znaczy w mig? %7Å‚adnego do-
magania się o kai-kai, które będzie wydzielane
bez niczyjej krzywdy. Macie zapamiętać, jak się
nazywa mat, i mówić do mnie: sir. Jeżeli będziecie
posłuszni i pracowici, uczynię pobyt na okręcie
łatwy i przyjemny. Wyjął cygaro z ust. Jeżeli
jednak będzie inaczej dodał głosem jeszcze
69/257
surowszym potrafię zrobić wam pływające
piekło! Teraz, panie Hay, ustal pan wachty, jeśli
Å‚aska!
BÄ…dz pan Å‚askaw zwracajÄ…c siÄ™ do mnie, do-
dawać: sir, panie Hay! z naciskiem rzekł kapi-
tan. BiorÄ™ do siebie damÄ™. Marsz na prawo, Sal-
ly! po czym półgłosem wez sobie starego,
Hay!
Macie iść za mną! powiedział Herrick.
Jak się nazywasz? spytał kapitan. Jakeś
powiedział? O, to nie po angielsku! Nie chcę tu
mieć waszej murzyńskiej paplaniny na pokładzie!
Będziesz się nazywał wujek Ned, bo nie masz
wełny na czubku głowy, tam gdzie wełna powinna
rosnąć! Nie słyszałeś, że pan Hay cię wołał? Teraz
ty, Biały! Biały, marsz na prawo! Który z was
dwóch jest kucharzem? Ty? Więc pan Hay wezmie
twego przyjaciela Dungaree. Marsz do składu,
Dungaree. Teraz wiemy, z kim mamy do czynienia:
Dungaree, wujek Ned, Sally Day, Biały i kucharz.
Wszyscy F. F. S. mam wrażenie. A teraz, panie Hay,
podnieÅ› pan kotwicÄ™ z Å‚aski swojej!
Na miłość Boga, podaj mi słowa komendy!
szepnÄ…Å‚ Herrick.
70/257
W godzinę potem Farallone była już pod pełnymi
żaglami, wesoły chrzęst łańcuchów mówił, że
kotwica spoczęła na swoim miejscu.
Gotowe, sir! zawołał Herrick.
Kapitan położył dłoń na sterze, a Farallone zer-
wała się do lotu, drżąc i kołysząc się. Aódz
strażnicza posłała ostatnie pozdrowienie, horyzont
rozszerzył się, zbielał. Farallone gotowała się do
wypłynięcia.
Zakotwiczona była u samego ujścia portu. Davis
prowadził ją między filarami portowymi. Przez
wąską błękitną wstęgę pomknęła ku otwartemu
morzu. Serce zabiło kapitanowi, gdy poczuł, że
pokład drży mu pod stopami, i (obejrzawszy się
przez ramię) wzrokiem objął dachy Papeete, które
zdawały się zmieniać pozycję na brzegu, oraz góry
rosnÄ…ce w oczach.
Ale nie skończyli jeszcze z brzegiem ani ze zgrozą
żółtej flagi. Mniej więcej w połowie przesmyku ro-
zległ się krzyk, odgłos szamotania, człowiek jakiś
skoczył za burtę i, odrzuciwszy szeroko ramiona,
popłynął ku miastu.
71/257
Nie zmieniaj szybkości! rzucił kapitan, dając
koło sterowe Huishowi.
W następnej już chwili stał między Kanakami trzy-
mając w ręku pistolet.
Może jeszcze kto chce wrócić na brzeg? za-
wołał. Ziejący gniewem głos, zarówno jak broń w
ręku, strachem przejęły krajowców. Głupowato pa-
trzyli za swoim zbiegłym towarzyszem, którego
czarna głowa wyglądała z wody, w drodze do up-
ragnionego lądu. Szkuner jak strzała przemknął
przez przesmyk i wypłynął na otwarty ocean,
dziobem prujÄ…c fale.
Głupiec ze mnie, że pistolet nie był nabity!
zawołał Davis. Ha, trudno! Wyruszamy na
morze zle. wyekwipowani, ale nic na to nie poradz-
imy! Pańska strata panie Hay!
Jakże my teraz damy sobie radę? spytał Her-
rick.
Jakoś to będzie! rzekł kapitan.
Skończyliśmy z Tahiti!
Obaj odwrócili się instynktownie i spojrzeli wstecz.
72/257
Daleki horyzont zdawał się poryty piętrzącymi się
nad sobą górami. Eimeo, w głębi portu, strzelała
ku niebu wysmukłymi szczytami. A szkuner mknął
ku otwartemu morzu.
Pomyśl! zawołał kapitan z szerokim gestem.
Jeszcze wczorajszego ranka tańczyłem jak
pudel, chcąc wybłagać śniadanie!
ROZDZIAA 5
AADUNEK SZAMPANA
Dziób okrętu zwrócony ku północy. Gdy Farallone
opłynęła Eimeo, kapitan usiadł w kajucie z mapą,
kÄ…tomierzem i epitomami.
Pół stopnia na zachód! powiedział podnosząc
głowę.
Panie Hay! będzie pan musiał dokładnie
prowadzić zapiski w dzienniku okrętowym. Chcę
mieć zanotowany każdy jard, każde odchylenie,
choćby na jeden włos. Mam zamiar prześliznąć się
między wyspami Paumotu, a to znaczy, niemal za-
haczyć o nie! Gdyby południowo-wschodni wiatr
dÄ…Å‚ w tych okolicach ale nie oma tego zwyczaju!
to bylibyśmy ó pół punktu od naszego kursu.
Powiedzmy, będziemy o cały punkt. To znaczy,
o jeden włos od Fakarava. Tak, sir, tak będzie,
jeśli urzeczywistnimy swój plan. Pomiędzy małymi
wyspami prześlizniemy się na czyste wody, rozu-
miesz? Tu wskazał miejsce, w którym kątomierz
74/257
przecinał szeroko rozpostarty Archipelag Wysp
Niebezpiecznych.
%7łałuję, że to jeszcze nie noc i że nie mogę
wziąć właściwego kursu! Tracimy czas płynąc na
wschód. Cóż, robimy, co można. Jeżeli nie
dopłyniemy do Peru, to natkniemy się na Ekwador.
Wszystko jedno, sądzę! Spuścić zdewaluowane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]