do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Krentz Jayne Ann Damy i awanturnicy 03 Kowboj
- Montgomery Lucy Maud BśÂćÂkitny zamek
- 062 śÂupieśźca
- Kruczy Dwór 03 Krwawy ksićÂśźyc Geoffrey Huntington
- Faye Kellerman [Decker & Lazarus 01] The Ritual Bath (pdf)
- Banks_Cliff_ _Szczury_tunelowe_02_ _BćąĂ˘ÂÂoto_i_krew
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyśźszch sferach 04 Prawdziwe szczćÂśÂcie
- Jerry Pournelle Falkenberg 3 Go Tell the Spartans
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- London Julia Siostry Cabot 01 Plan uwodzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szkolenia PCK, a reszta niech czyści stoliki. . .
Zajmiesz się tym powiedział Chrząszcz do Brunhildy Przypory ty i
twoje dziewczęta. . .
My? Dlaczego my? oburzyła się Przypora.
Bo ja wam zlecam!
A wy? Co wy będziecie robić?
Będziemy ryć!
Ryć?
W ziemi. Zgodnie z planem.
Będziemy kopać dołki pod drzewa i krzewy dodał Pulpaszyniec bę-
dziemy ziemię czyścić z gruzu.
Cały czas? zapytała Przypora nieufnie.
228
Cały czas, uczciwie powiedział Pulpaszyniec.
Ty też będziesz rył, Pulpa?
Jasne.
Już ja cię widzę ryjącego!
Zobaczysz. Oko ci wyjdzie ze zdumienia. . .
Zwalą na nas te bachory i dadzą nogę wyraziła swoje niepokoje Ela.
Na pewno dadzą nogę zgodziła się Przypora.
No to ja się z wami założę powiedział Chrząszcz założę się z wami,
że będą kopać aż do siódmych potów.
Dlaczego?
Bo są. . . jakby ci to powiedzieć. . . Chrząszcz urwał i oglądał sobie z
zagadkowym uśmiechem paznokcie są zainteresowani tym kopaniem.
Pulpa też?
O, Pulpa chyba najwięcej.
Co ty wygadujesz. . . niby skąd takie zainteresowanie?
Dużo jeszcze rzeczy nie rozumiesz w szkole, Bruniu, chociaż zdaje ci się,
że jesteś bardzo mądra. . .
No to powiedz!
Ale Chrząszcz potrząsnął głową.
Nie musisz zaraz wszystkiego wiedzieć. . . Ale jak chcesz, mogę skierować
Pulpę do fąfli, a wy będziecie ryć zamiast niego.
O rany przestraszył się Pulpaszyniec nie zrobisz tego.
Zrobię powiedział Chrząszcz. No więc co wolicie? zapytał Brunię
i Elę.
Wolimy z dziećmi odpowiedziały.
No to jazda! zatarł ręce zadowolony Chrząszcz i wybiegł ze swoimi
ludzmi z klasy.
Odprowadziliśmy go niespokojnym wzrokiem.
Chrząszcz coś knuje mruknął Zyzio.
Skąd u nich taki zapał do roboty? zmarszczył brwi Kwękacz. Nigdy
nie uwierzę, że taki Pulpa rwie się do rycia. . .
Trzeba ich mieć na oku powiedział Zyzio.
Ich i Bambosza przypomniał Kleksik.
Idziemy skinął na nas Zyzio. Na nas też czas!
Co będziemy robić?
Układać płyty chodnikowe. Od chutoru do szkoły.
Dlaczego akurat płyty? skrzywił się Kwękacz. Płyty diablo ciężkie.
Ale za to będziemy w samym środku terenu. . . Będziemy widzieć wszyst-
ko.
I kontrolować sytuację! pisnął Kleksik.
Otóż to! powiedział zamyślony Gnat.
229
Kontrolowaliśmy sytuację w pocie czoła przez całe pół godziny. Na razie nic
jeszcze nie zwiastowało dramatycznych wydarzeń, które miały nastąpić nieba-
wem. Słonko błyszczało na prawie bezchmurnym niebie wesoło, ciepło, chciało-
by się rzec: optymistycznie. Z daleka dochodziło swojskie ujadanie Rozpylacza
i nie mniej sympatyczne terkotanie spychacza, który równał teren z drugiej stro-
ny szkoły za nowo wzniesionym gmachem B. Bliżej, z otwartych okien Operetki
na pierwszym piętrze sączyły się słodkie łkania skrzypiec pana Rosińskiego, któ-
ry prowadził właśnie lekcję umuzykalniania. W sąsiednich oknach natomiast co
pewien czas pojawiały się łebki nieszczęsnych drugoklasistów, lecz zaraz znika-
ły odciągane brutalnie przez nasze dziewczyny ze Straży. Niekiedy w powietrzu
zabłyszczał papierowy gołąb albo strzały wypuszczone przez jakiegoś fąfla. Jed-
nym słowem wszystko było w najlepszej normie. Nawet te wrzaski. . . Trzeba
przyznać, że ci malcy nie żałowali gardła. Wrzeszczeli jak obdzierani ze skóry.
Zapewne te czupiradła Brunhildy zbyt intensywnie wdrażały ich do prac porząd-
kowych. . . Ale nawet te wrzaski działały na nas kojąco, powiedziałbym nasen-
nie. Były swojskie, świadczyły, że życie szkolne toczy się zwykłym, bezpiecznym
torem.
Dopiero, gdy przenieśliśmy wzrok na obrzeża nowego boiska, tam gdzie
Chrząszcz i jego chłopcy sprzątali gruz i kopali doły pod drzewa, nasz spokój
pryskał i znów ogarniało lekkie zdenerwowanie. . . To bowiem, co robili chłopcy
Chrząszcza, nie było w żaden sposób ani zwykłe, ani normalne. Już to, że machali
łopatami, mogło zadziwić każdego, kto ich znał. Ale w najwyższym stopniu był
niepokojący sposób, w jaki to robili. Kopali bowiem z niezrozumiałym, podejrza-
nym, chciałoby się rzec, zapałem, w milczeniu, w skupieniu, zawzięcie, by nie
powiedzieć zachłannie.
Co im się stało zamruczał Kwękacz opierając się na łopacie wciąż
myślę, co im się stało? Aż przykro patrzeć. . .
Przykro? Skądże znowu wycedził Gnat żując gumę dla mnie to duża
frajda widzieć Chrząszcza przy pracach społecznych.
Uważasz to za normalne? zapytałem.
Co?
%7łe tak kopią. Naprawdę to cię nie dziwi?
No jasne, że mnie dziwi Gnat wypluł gumę byłem przekonany, że
knują jakiś skok i chcą wykiwać dziewczyny. . . A oni kopią. . . Naprawdę kopią!
Ale jak kopią! Przyjrzyj im się dokładnie!
Kopią jak szatany powiedział Gnat.
Właśnie. Ale dlaczego? zapytałem. Skąd u nich nagle taki napęd?
Można by pomyśleć, że wszyscy oszaleli zapiszczał Kleksik.
My najbardziej stwierdził ponuro Kwękacz, wyciągnął z kieszeni bułkę
z salcesonem i zaczął zajadać powoli. Tamtych Chrząszcz mógł czymś pod-
230
bechtać, ale co mnie skusiło, żeby tak tyrać. . . to obłęd. Już trzeci dzień tu tyram
i co z tego mam?
Jak to co? Poprawił ci się apetyt!
Wolałbym, żeby tobie poprawił się dowcip zasapał Kękuś ja mówię
poważnie, panowie. . . to wszystko nie ma sensu. Marnujemy talent i siły. . .
Cicho bądz, nie szemrz zgasiłem go chyba wiesz, co robimy. Osa-
czamy Bambosza.
Osaczamy?! Kwękacz omal nie zakrztusił się salcesonem. To był
pomysł do bani! Ja nie widzę wyników.
Wyniki są. Ułożyłeś dziesięć metrów chodnika.
Gnat, powiedz mu coś zdenerwował się Kwękacz on się umyślnie
drażni ze mną. . . Zobaczysz, Tomciu, że cię strzelę. I to nawet od razu. Nie będę
odkładał na potem. . . natarł na mnie ze złością.
Na szczęście w tym momencie wyrósł przed nami Chrząszcz.
Szukam Bambosza zadyszał nigdzie go nie ma. . . Nie wiecie, gdzie
może być?
Gnat udał obojętność.
My nie mamy styku z Bamboszem powiedział. On nas nie lubi.
Muszę go znalezć, bo robota stanie.
A to czemu ma stanąć?
Potrzebujemy taczek do wywiezienia gruzu oświadczył Chrząszcz
jak nie wywieziemy, to znów wszystko będzie rozgrzebane. . . I musimy mieć te
sadzonki. . . Nie możemy tak zostawić dołów, bo ludzie powpadają. . . Trzeba sa-
dzić drzewka i zaraz zasypywać. . . Ale drzewka są zamknięte w szklarni. I taczki
też. Bambosz zamknął wszystko i ulotnił się na cały dzień. . .
Przejmujesz się? zapytałem.
Jasne. Bardzo nie lubię, jak praca idzie na marne. Nie po to tak tyraliśmy. . .
Już ty nie wmawiaj, że tyraliście dla tych drzewek powiedział Gnat
mieliście inny powód.
Myśleliśmy, że Chrząszcz będzie się wypierał i wstawiał kity, ale on przyznał
od razu.
To fakt mrugnął okiem tyraliśmy nie tylko z powodu tych drzewek. . .
Jest jeszcze drugi powód. . .
Jaki?
Ech, wy, redakcja! Naprawdę nie wiecie?
Nie.
Chrząszcz zaśmiał się.
Myślałem, że jesteście bardziej domyślni. Znaczy, że wiecie tyle, co Brun-
hilda Przypora.
Mów, do licha, nie znęcaj się. . . Powiedz, jaki mieliście powód!
231
Mogą być różne powody. . . Chrząszcz przymrużył oczy na przy-
kład. . . na przykład ciekawość.
Ciekawość?
Myślicie, że to nie jest wystarczający powód? Chrząszcz patrzył na nas
z uśmiechem. Bawił się wyraznie naszą niewiedzą. Z ciekawości można robić
różne rzeczy, nawet bardzo dziwne, na przykład uczyć się z zapałem albo wspinać
na najwyższe góry, albo urządzać najbardziej trudne wyprawy. . . a także można
[ Pobierz całość w formacie PDF ]