do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Diana Palmer Long tall Texans series 35 Zimowe róşe
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- Sandra Busch – Blood in mind
- Sandra Brown Świadek
- Susan Elizabeth Phillips Hot Shot
- James Axler Deathlands 020 Cold Asylum
- Roberts Nora Czarny koral
- Alcott Louisa May MaśÂ‚e kobietki
- Anderson Joan Wester Anielskie drogi
- Kindred of Arkadia 4 Fated Forgiveness Alanea Alder
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zakochany. Był taki czuły...
Ale teraz wszystko się zmieniło. W chwili, gdy otworzyły się drzwi
zamku, zaszła w nim jakaś zmiana.
RS
61
A od momentu, kiedy usłyszała, jak śmiechem odpowiedział na pytanie
matki, zupełnie przestała go rozumieć.
Obudziwszy się następnego poranka, Ariane przymknęła oczy i spojrzała
w jasne światło słoneczne, padające przez okno na jej łóżko. Przetarła oczy i
przez chwilę musiała się zastanowić, gdzie się znajduje.
Musiało ją obudzić jaskrawe słońce. Ariane rzuciła okiem na zegarek i
stwierdziła, że jest dopiero wpół do siódmej. W tejże chwili przypomniała
sobie, gdzie jest: w Champs-de-Lys, w domu Jacques'a!
GdzieÅ› w zamku spali Jacques i jego matka. Matka prawdopodobnie
wciąż jeszcze się zastanawiała, kim jest ta obca amerykańska dziewczyna,
którą przywiózł jej syn.
Ariane wyskoczyła z łóżka i po raz pierwszy w pełni świadomie
rozejrzała się po tym wspaniałym pokoju. Umeblowanie było oszczędne.
Lecz każdy mebel był małym drogocennym dziełem sztuki.
Wnętrze rozjaśniał cudowny dywan-. Nawet Ariane, która nie znała się
na takich rzeczach, wiedziała, że musiał to być cenny stary okaz. Orientalny
dywan w gorÄ…cych barwach letniego dnia.
Zastanawiała się, czy i on, jak cedr, rosnący w ogrodzie, został
przywieziony z wyprawy krzyżowej przez wcześniejszego właściciela
zamku.
Ariane ubrała się szybko i złożyła koszulę nocną. Potem cicho otworzyła
drzwi i na palcach wyśliznęła się do hallu.
Nie miała konkretnego celu. Chciała tylko wyjść na zewnątrz, żeby uciec
przed osobliwą atmosferą zamku. Musiała uporządkować swoje chaotyczne
myśli i uczucia.
Schodząc po schodach nie słyszała żadnych odgłosów w domu. W
nozdrza uderzył ją tylko delikatny zapach świeżej kawy.
Przez chwilę wahała się pomiędzy chęcią wypicia filiżanki mocnej kawy
i potrzebą odetchnięcia świeżym powietrzem poranka. Ostatecznie
zdecydowała się na to drugie i otworzyła drzwi portalowe.
Zamek, otoczony zadbanymi trawnikami, stał skąpany w świetlistych
promieniach słońca. Ariane odetchnęła głęboko. Widok był wspaniały.
Jacques opisał wszystko nazbyt skromnie. A poprzedniego wieczoru nie
mogła zobaczyć nic prócz cieni. Teraz jednak wszystko leżało skąpane we
wspaniałym świetle.
W oddali zobaczyła szereg niskich zieleniejących wzgórz. Pomiędzy
nimi leżała wyraznie zarysowana dolina. Tam płynęła Loara. Wyglądała jak
szarobłękitna wstążka.
RS
62
Ariane długo stała pochłonięta tym widokiem. Zrozumiała, dlaczego
Jacques tak pokochał tę okolicę.
W końcu zbiegła po schodach. Na trawniku jej kroki stawały się coraz
szybsze. Czuła się tak, jakby musiała przed czymś uciec.
Pózniej jednak uświadomiła sobie, że skierowała się w stronę ogromnego
cedru. Drzewo to przyciągało ją niby magnes.
Przy świetle dziennym cedr wyglądał jeszcze potężniej. Ciemność
nadawała mu cechy tajemnicze, niemal upiorne.
Ariane obejrzała jego gruby pień i gałęzie o srebrnoszarych igiełkach.
Wspaniałe było to drzewo.
Westchnąwszy głęboko oparła się o pień. Przez cienką letnią sukienkę
czuła chropowatą korę.
Co miała zrobić? Jak miała się zachować? Dlaczego Jacques ją tu
przywiózł? Koniecznie musiała sobie odpowiedzieć na te pytania, zanim się
z nim spotka.
Lecz ilekroć próbowała zastanowić się nad tym spokojnie i rozsądnie,
widziała przed sobą wyrazny profil Jacques'a. A wtedy potrafiła myśleć już
tylko o podniecających uczuciach, jakie obudziły w niej jego pocałunki.
Zatraciła się w snach i pragnieniach. Och, jakże tęskniła za jego mocnymi
ramionami, jego namiętnymi pocałunkami, pieszczotą jego rąk.
Ariane zsunęła się po pniu na ziemię i usiadła na miękkim trawniku pod
wielkim cedrem.
Z brzęczeniem przeleciała obok niej pszczoła. Ariane przyglądała się, jak
ten pracowity owad osiada na niskim żywopłocie z kapryfolium. Ale zaraz
potem znów była myślami przy Jacques'u.
Oparła podbródek na podciągniętym kolanie i w zamyśleniu wpatrzyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]