do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Harris Charlaine Harper 1 Grobowy zmysł
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- 125. Wilkins Gina Scenariusz dla dwojga
- Sandemo_Margit_34_W_śÂšnieśźnej_puśÂ‚apce
- 22 razy Szymborska T.Nyczek
- Delpard Raphael Zeznania sekretarki. 12 lat u boku Hitlera(1)
- 39
- Clive Barker We wlasnym ciele
- Cyberpunk 2020 Reference Book 5.0
- Morawski Franciszek Dwaj cesarze.Tyberiusz i Hadrian
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trumnie. Ma trochę powietrza, bo trumna nie jest szczelna. Drewniana. Będzie umierał powoli.
Kiedy umrze, rozpocznÄ™ post.
- Skąd będziesz wiedzieć?
Zawahała się znowu, zmieszana.
- Będę. Ja... Moi Władcy mi powiedzą.
- Rozumiem. Gdzie jest grób?
- W Podgrobiu. Kazałam Mananowi wykopać go pod Gładkim Kamieniem. - Nie wolno jej
odpowiadać tak pospiesznie, tym głupim, uniżonym tonem. Rozmawiając z Kossil musi
okazywać godność.
- %7ływy, w drewnianej trumnie. To ryzykowne posunięcie, gdy ma się do czynienia z
czarownikiem. Czy jesteś pewna, że jego usta zostały zakneblowane, by nie mógł wypowiadać
zaklęć? Czy ma związane ręce? Oni potrafią rzucać czary ruchem palca, nawet gdy wyrwie się
im języki.
- Ta jego magia to zwykłe sztuczki - odparła podnosząc głos. - Został pogrzebany i moi Władcy
czekają na jego duszę. A reszta cię nie dotyczy, kapłanko!
Tym razem posunęła się za daleko. Inni słyszeli: Penthe i kilka dziewcząt. Duby i kapłanka
Mebbeth, wszyscy byli w zasięgu głosu. Dziewczęta zmieniły się w słuch, a Kossil wiedziała o
tym doskonale.
- Wszystko, co siÄ™ tu dzieje, jest mojÄ… sprawÄ…, pani. Wszystko, co zdarza siÄ™ w jego dziedzinie,
jest sprawą Boga-Króla, Człowieka Nieśmiertelnego, którego jestem sługą. Nawet do miejsc
podziemnych i do serc ludzkich wkracza i zagląda, a nikt nie broni mu wejścia.
- Ja bronię. Nikt nie wchodzi do Grobowców, jeśli Bezimienni tego zakazują. Istnieli przed
twoim Bogiem-Królem i będą istnieć, gdy on odejdzie. Mów o nich cicho, kapłanko. Nie ściągaj
na siebie ich zemsty. Wejdą w twoje sny, wkroczą w mroczne zakamarki twego umysłu.
Sprowadzą na ciebie obłęd.
Oczy dziewczyny płonęły. Czarny kaptur osłaniał twarz Kossil. Penthe i inne patrzyły,
przestraszone i zasłuchane.
- Są starzy - odezwał się głos Kossil, cicha, świszcząca nić dzwięku z głębi kaptura. - Bardzo
starzy. Wiara w nich przetrwała tylko w tym miejscu. Ich potęga się rozwiała. Są tylko cieniami.
Nie mają żadnej mocy. Nie próbuj mnie zastraszyć. Pożarta. Jesteś Pierwszą Kapłanką, czy nie
oznacza to również, że jesteś ostatnią? Nie oszukasz mnie. Ciemność nie ma przede mną
tajemnic. Strzeż się, Arho!
Odwróciła się i odeszła ciężkim, równym krokiem. Obute w sandały stopy zgniatały oszronione
zdzbła trawy na drodze do otoczonej białymi kolumnami świątyni Boga-Króla.
Szczupła, ciemna postać dziewczyny pozostała jak wmarznięta w ziemię na dziedzińcu
Wielkiego Domu. Wszyscy zamarli. Nic się nie poruszało aż do krańców widnokręgu, na
podwórcu i koło świątyń, na wzgórzach, w pustyni i w górach.
Jedynie Kossil.
- Niech Mroczne Bóstwa pożrą twoją duszę, Kossil! - zawołała głosem jak krzyk jastrzębia i
podniósłszy wyprostowaną sztywno rękę cisnęła klątwę ku szerokim plecom kapłanki, gdy ta
stawiała nogę na stopniach swej świątyni. Kossil zachwiała się, ale nie zatrzymała ani nie
odwróciła. Szła dalej, przez bramę Boga-Króla.
Arha spędziła resztę dnia siedząc na najniższym stopniu Pustego Tronu. Nie śmiała wracać do
Labiryntu, nie miała ochoty na towarzystwo innych kapłanek. Dziwna ociężałość ogarnęła ją i nie
pozwalała ruszyć się z miejsca. Godzina za godziną mijały w chłodnym półmroku wielkiej sali.
Arha patrzyła na szeregi podwójnych, potężnych, jasnych kolumn, znikające w cieniu na końcu
sali, na skośne promienie światła wpadające przez dziury w dachu, na pasma gęstego dymu z
brązowego trójnogu, na którym płonął węgiel drzewny. Na marmurowym stopniu układała wzory
z mysich kości. Siedziała z pochyloną głową. Jej umysł pracował, choć w stanie jakby
oszołomienia.
Kim jestem? zapytywała samą siebie i nie otrzymywała odpowiedzi.
Nadszedł Manan. Powłócząc nogami zbliżał się między podwójnymi szeregami kolumn. Zwiatło
dnia nie rozjaśniało już mroku Sali, a chłód stawał się coraz bardziej przenikliwy. Krągła twarz
eunucha wyrażała głęboki smutek. Stanął przed nią zwieszając swe wielkie dłonie. Oddarty skraj
rdzawego płaszcza zwisał mu do stóp.
- Panienko...
- O co chodzi, Manan? - spojrzała na niego z sympatią.
- Maleńka, pozwól mi zrobić to, o czym mówiłaś... co powiedziałaś, że się stało. On musi
zginąć, maleńka. Zaczarował cię. Ona się zemści. Jest stara i okrutna, a ty zbyt młoda. Nie masz
dość siły.
- Nic mi nie może zrobić.
- Gdyby cię zabiła, nawet otwarcie, na oczach wszystkich, nikt w Imperium nie ośmieliłby się jej
ukarać. Jest przecież Najwyższą Kapłanką Boga-Króla, a Bóg-Król włada Kargadem. Ale ona nie
zabije cię otwarcie. Zrobi to ukradkiem, trucizną, pod osłoną nocy.
- Wtedy odrodzÄ™ siÄ™ na nowo.
Manan zacisnął dłonie.
- Może cię nie zabijać - szepnął.
- Co to znaczy?
- Może cię zamknąć w komnacie w... na dole. Jak ty zamknęłaś jego. Będziesz tam żyła, nawet
całe lata. Lata... I nie urodzi się nowa Kapłanka, bo ty nie umrzesz. Ale nie będzie już Kapłanki
Grobowców i nikt nie odtańczy tańców o nowiu księżyca, nikt nie złoży ofiary, nie wyleje krwi.
Wiara Mrocznych Bóstw zostanie zapomniana na zawsze. Ona i jej Pan chcieliby, żeby tak się
stało.
- Bogowie mnie uwolniÄ…, Manan.
- Nie, jeśli będą się gniewać, panienko - szepnął Manan.
- Gniewać?
- Przez niego... Nie pomszczone świętokradztwo. Och, maleńka, maleńka! Oni nie wybaczają!
Siedziała z pochyloną głową w kurzu pokrywającym najniższy stopień. Patrzyła na mały
przedmiot, trzymany w dłoni - na maleńką czaszkę myszy. Wśród krokwi ponad Tronem
zaczynały się budzić sowy - nadchodziła noc.
- Nie schodz dziś do Labiryntu - odezwał się Manan bardzo cicho. - Wracaj do domu i śpij.
Rankiem idz do Kossil i powiedz, że odwołujesz klątwę. To wszystko. Nie musisz się martwić.
Pokażę jej dowód.
- Dowód?
- %7łe czarownik nie żyje.
Siedziała nieruchomo. Wolno zacisnęła palce, a krucha czaszka trzasnęła i rozsypała się. Kiedy
otworzyła dłoń, były tam tylko odłamki kości i pył.
- Nie - rzekła.
Strzepnęła pył z palców.
- On musi umrzeć. Rzucił czar na ciebie. Jesteś zgubiona, Arho!
- Nie rzucił na mnie czaru. Jesteś stary i tchórzliwy, Manan. Boisz się starych kobiet. Jak chcesz
do niego trafić i zabić go, by zdobyć swój dowód ? Czy pamiętasz drogę do Wielkiego Skarbca,
którą przeszedłeś w ciemności poprzedniej nocy? Czy potrafisz odliczać zakręty, dojść do stopni,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]