do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Forester Cecil Scott PowieĹci Hornblowerowskie 06 (cykl) SzczÄĹliwy PowrĂłt
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyĹźszch sferach 04 Prawdziwe szczÄĹcie
- 0679. Hingle Metsy Dynastia z Bostonu 12 SzczÄĹliwe Ĺźycie
- Chatfield Susan Wyspy SzczÄĹcia 09 Narzeczona Lwa
- 0777. Wilde Lori SzczÄĹliwy przypadek
- GR465. Knoll Patricia Ĺut szczÄĹcia
- Taylor Janelle Tylko z tobÄ
- Janelle Taylor W sieci strachu
- Hohl Joan Radosny kres podróşy
- Bujold, Lois McMaster Vorkosigan 09 Brothers in Arms
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do wezgłowia łóżka i zdana na jego łaskę... a klucze
i rewolwer znajdowały się na szafce nocnej między
nimi, zdecydowanie poza jej zasięgiem.
Serce biło jej tak szybko, że bała się, że nagle
eksploduje w jej piersi. Nie miała pojęcia, jak znalaz-
ła się w tej sytuacji, nie mogła sobie przypomnieć,
dlaczego leżała przykuta do łóżka Deana.
Zresztą to było bez znaczenia, nie miała zamiaru
stać się ofiarą. Usiadła na łóżku i zmierzyła go
ostrym spojrzeniem.
Jak udała ci się ta sprytna sztuczka? zapytała
agresywnym tonem, żeby ukryć strach.
Miał czelność mrugnąć do niej porozumiewawczo.
Magicy nigdy nie wyjawiają sekretów swoich
sztuczek.
Jesteś przestępcą, nie magikiem rzuciła z iry-
tacją, wściekła, że dała się podejść.
Udał, że się krzywi, ale nic nie było w stanie ukryć
iskierek humoru tańczących w głębi jego oczu.
Daj spokój, Jo powiedział, obłaskawiając ją
głębokim tonem głosu i zmysłowym uśmiechem.
Gdybym rzeczywiście był przestępcą i gdybym bał
się procesu w San Francisco, dawno by mnie już tu
nie było. Zostawiłbym cię na łaskę losu i hotelowej
pokojówki, która znalazłaby cię przykutą do łóżka.
A gdybym był złośliwym kryminalistą, wykorzys-
tałbym cię już kilka godzin temu.
Bicie jej serca uspokoiło się nieco, kiedy analizo-
wała jego argumenty. Wiedziała, że ma rację żaden
prawdziwy przestępca nie straciłby tak wspaniałej
okazji do ucieczki. Poza tym jego zachowanie w tra-
kcie podróży i zawartość portfela potwierdzały jego
niewinność. Teraz była zmuszona zaufać jemu, jego
opowieści i własnemu instynktowi.
Było jej o wiele łatwiej uwierzyć mu teraz, niż
poprzedniego wieczoru. Nie miała jednak zamiaru
powiedzieć mu o tym i dodawać mu pewności siebie.
Trochę uspokojona, chciała, musiała, dowiedzieć
się, jak to się wszystko stało.
Możesz powiedzieć mi, jakim cudem leżę przy-
kuta do twojego łóżka? zapytała, po czym dodała
uprzejmie: Proszę?
Uśmiechnął się, słysząc jej grzeczną prośbę.
Miałaś w nocy zły sen. Zawołałem cię, żeby cię
obudzić, a ty usiadłaś na łóżku, mimo że wciąż
jeszcze spałaś. Myślałaś, że jestem Brianem, weszłaś
na moje łóżko i przytuliłaś się do mnie.
Ogarnęło ją niedowierzanie, a na policzki wypłynął
gorący rumieniec. Otworzyła usta, żeby zaprzeczyć jego
historii, ale zamknęła je zaraz, zdając sobie sprawę, że
Dean nie miał żadnej możliwości dowiedzenia się, kim
jest Brian... chyba że ona wspomniała to imię w któ-
rymś momencie. Ile mu powiedziała na temat swojego
partnera i swojej odpowiedzialności za jego śmierć?
Zbulwersowana tym, że była na tyle śmiała
i bezczelna, żeby przytulać się do Deana, zwłaszcza
we śnie, opadła z powrotem na łóżko i zasłoniła oczy
ręką, wydając z siebie zawstydzony pomruk.
Fragmenty tego samego, powracającego do niej
snu przemknęły jej przez głowę. Czasami pamiętała
go następnego ranka. Czasami budziła się zlana
potem, trzęsąc się. Czasami nie pamiętała nic.
Nie wiedziała, że mówi przez sen ani że, co
gorsza, chodzi we śnie. Ale tak właśnie było... weszła
wprost w ramiona mężczyzny, którego eskortowała
do więzienia. Przerażająca myśl, zwłaszcza kiedy
wyobraziła sobie wszystkie możliwe scenariusze,
gdyby miała do czynienia z kimś mniej uczciwym
i honorowym niż prawdziwy Dean Colter.
Odsunęła ramię z czoła i spojrzała na niego.
Dalej ponagliła go. Jak udała ci się ta
coperfieldowska sztuczka z kajdankami?
Kluczyki były przypięte do paska twoich szor-
tów, akurat w zasięgu mojej wolnej ręki wyjaśnił,
wzruszając nonszalancko ramionami. Wobec tak
wspaniale nadarzającej się okazji nie mogłem oprzeć
się pokusie zamiany ról.
Podniosła jedną brew.
I według ciebie to jest w porządku? zapytała,
niechętnie uśmiechając się na myśl o jego zuchwałości.
Gdyby był prawdziwym kryminalistą, nie byłoby
jej jednak do śmiechu. Ale w planie Deana nie było
nic złego, tylko zabawna zamiana ról, która bardzo
mu się najwyrazniej podobała. Ku jej zdziwieniu,
ten plan jej również zaczynał się podobać.
Zamrugał leniwie powiekami.
W naszym przypadku uważam zamianę ról za
dalszy ciąg fantazji.
Przeszedł ją niespodziewany, zmysłowy dreszcz.
A co to są za fantazje? ośmieliła się zapytać.
Rozpostarł długie palce na materacu przed sobą
i uśmiechnął się łobuzersko.
Ja jestem porywaczem, a ty moim więzniem.
Brakuje ci tylko jednej rzeczy, panie.
Na jego twarzy pojawiło się rozbawienie.
Jakiej?
Uległej kobiety odpowiedziała zuchwale.
Zaśmiał się.
Nie boję się tego wyzwania powiedział, nieco
zbyt pewny siebie. Wprawdzie nigdy wcześniej
niczego takiego nie robiłem, ale mocno wierzę w siłę
przekonywania. Zwłaszcza jeśli ludzie wzajemnie
się sobie podobają.
Powiedział to na głos. Przełknęła ślinę, nie mogąc
zaprzeczyć jego oświadczeniu. Starała się zwalczyć
swoją fascynację od wczorajszego popołudnia, uczy-
niła go nawet głównym bohaterem swojej fantazji
seksualnej pod prysznicem. Teraz jednak układ sił
zmienił się całkowicie, oferując wiele nowych moż-
liwości. Ciekawa była, jak daleko ma zamiar się
posunąć. I na ile ona się zgodzi.
Dean spoważniał nagle i usiadł na łóżku. Napina-
jące się przy tym ruchu mięśnie jego brzucha przy-
ciągnęły jej wzrok.
Wiesz powiedział niskim i cichym głosem nie
ja powinienem ci to powiedzieć, ale wczoraj wieczo-
rem wystawiłaś się na ogromne niebezpieczeństwo.
Niechętnie podniosła wzrok i zdziwiła się, widząc
w jego ciemnych oczach troskę i niepokój.
Tylko bez wykładów, proszę. I tak czuję się już
głupio, nie potrzebuję dodatkowej reprymendy od
swojego więznia. Pomimo kajdanek na moich rękach
nadal nim jesteś.
Gdyby jej bracia dowiedzieli się o całej tej sytua-
cji, zostałaby przykuta do biurka na resztę swoich
dni.
Przeczesał dłonią gęste, rozczochrane włosy.
Miałem tylko na myśli, że w przyszłości powin-
naś być nieco bardziej ostrożna, bo możesz skończyć
w łóżku niewłaściwego faceta. Rzucił jej porozumie-
wawcze mrugnięcie. Tym razem miałaś szczęście.
Już skończyła w łóżku niewłaściwego faceta. W jego
łóżku. Przymocowana do niego i niepewna, pomimo
zmysłowej gierki, jaką przed chwilą prowadzili.
Zagrzechotała kajdankami, żeby zwrócić jego
uwagę, i uśmiechnęła się słodko.
Możesz mnie puścić w każdej chwili.
Potarł palcami podbródek, zastanawiając się nad
sytuacją.
Jeszcze nie zdecydował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]