do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- TAYLOR, WM. C. HISTORY OF ROME(1)
- Taylor Jennifer Na rownych prawach
- Denison Janelle Podróż do szczęścia
- Montaż i eksploatacja sieci i urządzeń transmisji kablowej
- Taylor Janelle Tylko z tobą
- James H. Schmitz Demon Breed
- Japanese Is Possible Lesson 10
- JERABEK Otcovstvi
- Isaac Asimov's Caliban 1 Caliban
- Lektury 9 Najbardziej znane dzieła literatury polskiej
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
delikatnie położyła dłoń na brzuchu. Wszystko będzie dobrze, powiedziała do dziecka, które się w niej rozwijało. Zach i ja
jesteśmy dwiema połówkami całości. %7ładne z nas nie jest pełne bez drugiego. Mam tylko nadzieję, że twój tata myśli tak
88
samo.
Popatrzyła przez okno na lekko prószący śnieg i na przesuwający się za oknem krajobraz. Większą część drogi przespała.
Wydawało jej się, że Zach mówił coś o telefonie do jej mamy i że Candace przylatuje po południu. Kiedy się obudziła,
leżała w łóżku w pokoju gościnnym, przykryta kocami. Na stoliczku obok stały lekarstwa i szklanka wody. A pod lampą
kartka Z życzeniami zdrowia od Kayli i wazon z tulipanami.
- Cześć, jak się czujesz?
Olivia próbowała usiąść, ale kręciło jej się w głowie. To był głos matki, na pewno. Mrugnęła kilka razy i rzeczywiście
zobaczyła zatroskaną twarz mamy.
- Kayla jest śliczna - usłyszała. - I ma włosy po tobie.
Olivia kiwnęła głową.
- Cześć, mamo. Dobrze, że jesteś.
- A Zach to fantastyczny facet. Jaki przystojny. I najwyrazniej bogaty.
Niemal z ulgą pomyślała, że niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Na przykład mentalność jej matki. Ona sama, Zach i
Kayla nigdy tacy nie będą.
- I właśnie tu jest. - Matka posłała radosny uśmiech Zachowi, który rzeczywiście wyglądał świetnie, jak zawsze zresztą.
- No więc ucięliśmy sobie z mamą pogawędkę - powiedział. - Pomyślałem, że skoro nowy dom w Marbury jest taki
wielki, mama może mieć w nim część dla siebie. Dużą sypialnię i łazienkę. Z własnym jacuzzi.
Candace promieniała.
- Wspomniałem jej, oczywiście, że ponieważ zamierzam otworzyć w Marbury firmę, będę potrzebował nowej sekretarki
na pół etatu. A twoja mama powiedziała mi, że była kiedyś sekretarką, choć tylko przez kilka tygodni, zanim poznała
Williama. I wiesz co, Olivio?
Nie mogła powstrzymać śmiechu. Zach był dobry, to widziała jak na dłoni.
- Mama zaproponowała, że przyjmie tę pracę - oświadczył. - Czy to nie wspaniałe? Kayla będzie miała babcię na miejscu,
w nowym domu.
- Bardzo bym tego chciała. - W oczach Candace pojawiły się łzy. - Zgódz się, Livvy.
- Oczywiście, mamo. - Zcisnęła dłoń matki.
- Gdzie to się podziewa moja cudowna wnuczka? - spytała Candace i wyszła z pokoju.
- Pomyślałem, że będziesz zadowolona. - Zach usiadł na brzegu łóżka.
- Jestem. Bardzo. - Czekała jak na szpilkach. Nadzieja rozpierała jej pierś.
- Zaryzykowałem i zadzwoniłem do mamy, żeby ją zaprosić. I w głębi serca wierzę - dodał, uderzając się w pierś - że tak
jak ty, nie miała pojęcia o Kayli. Wybuchnęła płaczem przy telefonie, szlochała, że nic nie wiedziała, była przerażona, że jej
nie uwierzysz, że nigdy się do niej nie odezwiesz, że nawet nie pozna swojej wnuczki. Gadaliśmy przez dobrą godzinę.
- Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, Zach. Zawsze będę miała do niej jakieś zastrzeżenia, ale ją kocham. I tak bardzo
się o nią bałam. Teraz wiem, że będzie bezpieczna i zacznie pracować. Spodoba jej się to. I na pewno z zachwytem przyjmie
Kaylę. Zepsuje ją całkowicie.
Zach się roześmiał.
- Więc póki nie przeprowadzimy się do nowego domu, możemy chyba mamę umieścić w pokoju gościnnym. Będzie jej
wygodnie, nie sÄ…dzisz?
Przytaknęła.
- Na pewno. A ja chętnie się przeniosę na kanapę w salonie. Jest wielka i przytulna.
- Głuptasku, miałem nadzieję, że przeniesiesz się do mojej sypialni. Naszej sypialni. - Położył się obok Olivii i delikatnie
pogładził jej policzek.
Popatrzyła na niego, jakby jego słowa docierały do niej bardzo powoli.
- Och, Zach - zaczęła tak szczęśliwa, że łzy same pociekły jej z oczu. - Myślałam, że nigdy o to nie zapytasz. Nie byłam
pewna, czy to zrobisz.
Patrzył jej w oczy, przesuwał palcami po policzku.
- Kocham cię, Olivio. Kocham cię od chwili, kiedy cię zobaczyłem po raz pierwszy.
Zarzuciła mu ręce na szyję.
- Ja też cię kocham. Tak samo.
- Wyjdziesz za mnie? Będziemy wszyscy razem?
- Tak - wyszeptała mu do ucha. - Tak, tak i jeszcze raz tak. Marzyłam o tym od chwili, gdy miałam szesnaście lat. Olivia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]