do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- TAYLOR, WM. C. HISTORY OF ROME(1)
- Taylor Jennifer Na rownych prawach
- Denison Janelle Podróż do szczęścia
- 096. Neels Betty To sie zdarza tylko raz
- Janelle Taylor W sieci strachu
- Dz.U.14.883
- Kirby Susan Dwoje na wiraśźu
- 0281. Jordan Penny Stara miśÂ‚ośÂ›ć‡ nie rdzewieje
- John DeChancie Castle 05 Castle Murders
- 259. Mortimer Carole Przyjć™cie w Paryśźu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedział.
185
- Tak. Chance przyszedł tutaj i był naprawdę w kiepskim stanie. Podejrzewam, że chciał się
jakoś z tego wyłgać. Nakryłem ich przy produkcji narkotyków, on i jego przyjaciel musieli
się niezle wystraszyć. Więc przyszedł tu, żeby się ze mną dogadać. Chciał odwrócić moją
uwagę od swoich brudnych, ciemnych spraw. Wszyscy zawsze udawali, że on bierze tylko
okazyjnie, dla zabawy, ale on był uzależniony, to było jasne jak słońce.
- Uzależnieni od amfetaminy zwykle cierpią na paranoję. Myślą, ze cały świat jest
przeciwko nim. Prawdopodobnie bał się, że go pan zdemaskuje. Powie jego przyjaciołom.
Na przykład, swojej żonie. A potem jego rodzinie.
- I tak wszyscy wiedzieli. Tyle że nie mówiło się o tym.
- Mógł być przekonany, że im wszystkim zamydlił oczy - zaprzeczył Newcastle. - Ludzie
zabijają z jeszcze błahszych powodów. Szczególnie pod wpływem narkotyków.
- Ale to Chance zginął - Jarred doskonale zdawał sobie sprawę, że detektyw może mieć
rację, ale wcale mu się to nie podobało.
- To pan miał być w tym samolocie, nie Rowden.
Znów zapadła cisza. Newcastle oddychał ciężko.
- Chciałbym znalezć tego Connora i porozmawiać z nim. Na pewno są w to zamieszani
jeszcze inni.
Jarred skinął głową. Jego porsche to była robota tych innych.
- Czy pan sobie jeszcze coÅ› przypomina?
Wezwał Kelsey do swojego biura i próbował opowiedzieć jej o wizycie Chance a, ale nie
chciała słuchać.
- Nie zaprosiłeś mnie tutaj. Kazałeś mi przyjść! - wściekała się na niego. - Więc przestań mi
powtarzać, że muszę zmienić swój stosunek do ciebie. To nie ja traktuję ludzi, jakby byli
pionkami!
- Panie Bryant?
Nie miał ochoty opowiadać o tamtej kłótni ze swoją żoną, ale nie potrafił o niej zapomnieć.
- Pamiętam, jak Chance wsiadał do samolotu - powiedział z wysiłkiem. - Miałem już
startować, ale mnie złapał. Chciał porozmawiać. Pozwoliłem mu wejść na pokład, a potem
coś zaczęło się dziać. Tego nie pamiętam dobrze.
- Dlaczego wpuścił go pan do samolotu?
Bo chciałem poznać prawdę o pieniądzach.
186
Jarred znów się zawahał, nie chciał mówić Newcastle owi wszystkiego. Ten człowiek i tak
był już przekonany, że Kelsey jest winna. Jarred za żadne skarby nie chciał rzucać na nią
więcej podejrzeń. I za żadne skarby nie przyznałby się do swoich obaw, że finansowała
nałóg Chance a, że kochała go na tyle głęboko, by nie widzieć jego uzależnienia.
I że to doprowadzało go do skrajnej rozpaczy.
- Pomyślałem, że Rowden powie mi coś więcej - odparł po długiej chwili. Detektyw udał,
że zadowala go taka odpowiedz.
- Jesteśmy prawie pewni, że bombę w pańskim porsche podłożył lokalny gang handlarzy
narkotyków. To było ostrzeżenie. Może nie podoba im się, że widział pan za dużo u
Rowdena, i kiedy nie zginął pan w katastrofie, chcieli dać znać, że nie zapomnieli.
- Ale pan zdaje się mówił, że katastrofa i wybuch to robota dwóch różnych sprawców.
Newcastle kiwnął powoli głową.
- Tak właśnie uważam, ale myślę też, że są powiązane. To ma coś wspólnego z pańskimi
interesami albo przypadkowym odkryciem laboratorium Rowdena. A może to jakaś sprawa
rodzinna. W każdym razie myślę, że jest gdzieś jakiś związek.
Jarred zmarszczył czoło.
- Chance nie żyje. Nikogo jakoś nie mogę z tym skojarzyć, może tylko tego Connora.
- Zajmiemy się nim - powiedział Newcastle, kiwając lekko głową, jakby podjął jakąś
decyzję - chociaż sądzę, że on jest tylko drobnym ogniwem. To są poważne przestępstwa.
Ktoś ma bardzo ważnych przyjaciół. I ci przyjaciele mają na pana oko.
- Nic o tym nie wiem.
- A może jednak pan wie.
Kiedy policjant wyszedł, Jarred zaczął chodzić nerwowo po pokoju. Pocieszał się, że cały
ten bałagan najwyrazniej ma więcej wspólnego z narkotykami Chance a niż z interesami
Bryant Industries. Z drugiej strony jednak koncepcja tajemniczego gangu handlarzy
narkotyków, którzy chcą jego śmierci, nie uspokajała go wcale.
O czym ja niby wiem? Co takiego widziałem?
Znów natrafił na denerwujące luki w pamięci. Nie był w stanie odtworzyć nic więcej.
Pustka. A najgorsze było to, że może już nigdy nie dojdzie prawdy. Przeżył już jedno
olśnienie. Niczego więcej nie wymyśli.
Usłyszał pukanie. Will zajrzał przez uchylone drzwi. Widząc, że Jarred jest u siebie, wszedł
187
do gabinetu.
- Wychodzę. Muszę zająć się paroma sprawami.
Jarred skinął głową. Will zwykle nie informował go tak szczegółowo o swoich planach.
- Więc do zobaczenia pózniej.
- Na przyjęciu gwiazdkowym.
Jarred syknął przez zęby.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]