do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 03 Nocna aleja
- Marek Aureliusz Rozmyślania
- Hotel dla Samobojcow
- 152. Leigh Allison Uwierz mi, kochanie
- Dick Philip Prawda póśÂ‚ostateczna
- Gregory Benford Galactic Centre 06. Sailing the bright eternity
- Dav
- Sala Sharon Zona z koneksjami 01 Kwiatuszek na ranczu
- 06.Gray_Ginna_Decyzja_Cristen_Moore
- Bobby Hutchinson Gdziekolwiek bć™dziesz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nikt nie będzie przekonywał sądu - powiedział dowódca komanda i uniósł wysoko
dłoń. - A teraz się przedstawię. Kapitan ABW Jacek Madziar, dla przyjaciół Junior, syn
Romana Madziara, którego zabiłeś pod nazwiskiem Maziarski".
Madziar wykonał szybki ruch ręką. Wierzchem dłoni znów trafił w nos Liblinga. Po
uderzeniu stał się on miękki i wklęsły. Kości nosa rozdarły tkanki i wbiły się w mózg
dyrektora.
- Co tu jeszcze robisz? - Madziar odwrócił się gwałtownie do Patera. - Czekasz na
przeprosiny?
- Tak by było w książkach Alistaira MacLeana - odparł Pater i wyszedł z łazienki. - Ale w
życiu nigdy nie jest tak jak w książce...
To ostatnie zdanie powiedział już tylko do siebie samego.
Dom Seniora Eden", 4.07.2006, 4:30
W powietrzu wciąż czuć było ozon. Kwadrans wcześniej Pater usłyszał ostatnie
uderzenie pioruna. Zwitało. Słychać było świergot ptaków
Jacek Madziar stal z zamkniętymi oczami i opierał się o kolumnę przy drzwiach
wejściowych do Edenu". W prawej dłoni nadal trzymał pistolet. Kostki i paznokcie pokryte
były zaschniętymi czerwonymi plamami.
- Nietypowo się przedstawiasz. Nie sposób nie zapamiętać.
Otworzył oczy i popatrzył na szpakowatego mężczyznę.
- On już nic nie zapamięta.
- Co z nim zrobiliście?
Zpiew ptaków stał się donośniejszy.
- Nie zrobiliście". Zrobiłem. Wyprosiłem chłopaków. Jak z przyjęcia w Ritzu".
Powiedzmy - Madziar otworzył oczy - że doktor Libling, dyrektor Edenu", Rzeznik z
Milanówka" i Mengele w jednej osobie popełnił samobójstwo. To taka wersja dla moich
chłopaków. I dla ciebie. Strzelił z tego - wyciągnął pistolet w kierunku Patera. - Sirhan Sirhan,
kojarzysz?
- Nie musisz się powtarzać. Strzeliłeś mi w nogę, nie w ucho.
- Nie powtarzam się. Sirhan Sirhan. Zabójca Roberta Kennedy'ego. Tego chociaż
kojarzysz?
Kojarzył.
- Sirhan Sirhan zastrzelił go z dziewięciostrzałowego pistoletu. Dokładnie takiego
samego jak ten. Dziewięć strzałów. Wiesz, jak długo można umierać? Uwierz mi, nie
zaprezentowałem ci pełni moich umiejętności.
Pater usłyszał szum deszczówki w rynnie.
- Ali Agca też strzelał do papieża z pistoletu dziewięciostrzałowego. Można powiedzieć -
Madziar popatrzył na Patera - że to broń złych ludzi. Jak myślisz, Pater? Jestem złym
człowiekiem?
Pater milczał.
- Nie jestem. Dlatego posłuchaj mnie uważnie. - Madziar wycelował pistolet w pierś
Patera. - Jesteś na urlopie, tak? Ciebie tu nie było. Po prostu nie było. Rozumiesz?
- Teraz rozumiem. Poznałem wersję do mojej wiadomości. I twoich chłopaków. A jaka
będzie oficjalna wersja?
- Doktor Libling zniknął. Nikt nie odnajdzie ciała. %7łyjemy w takich czasach, że za
tydzień nikt się nie będzie tym interesował.
Skierował się w stronę bramy. Gdy był blisko kutego ogrodzenia, usłyszał kroki.
Odwrócił się.
- Powiedz mi jeszcze jedno. Czy z tym ing"... to prawda?
- Ing. Albo Yngvi. Albo bóg... Tutaj Libling był bogiem.
- Powiedz, czy to prawda...
- A skąd mam wiedzieć? - Pater rozłożył ręce i poszedł w stronę samochodu.
Wysypisko śmieci niedaleko Domu Seniora Eden",
4.07.2006, 22:15
Od pół godziny dwie wielkie śmieciarki uprzątały wysypisko. Samochody nie miały ani
napisu MPO, ani logo Błysku" czy innej z konkurujących na rynku firm. Wciąż ważyły się
losy porozumienia rządu z ogólnopolskim komitetem strajkowym, a mimo to ludzie w
szarych uniformach z zielonymi pasami szybko likwidowali zwałkę. Brunatne tego dnia niebo
stawało się czarne. Na polanie noc nadciągała jeszcze szybciej.
- Nie dziwi to pana? - Pater patrzył, jak śmieciarze zbierają kawałki eternitu. - Zmieciarki
pracujące o tej godzinie? - Spojrzał na swojego towarzysza. - Cuchnęło wam tam w Edenie",
miesiącami nie można było się doprosić, a tu - pstryknął palcami - jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Dziwne, co?
Zmieciarze podnieśli kilka czarnych zawiązanych worków. Mężczyzna towarzyszący
Paterowi zagryzł wargi. Jeszcze moment, a eksploduje z nich krew, pomyślał Pater. Jakby
mało było krwi do tej pory.
- Dużo tych worków, prawda? A to przecież tylko jedno ciało - powiedział Pater.
Kłamał. Był niemal pewien, że są tam dwa ciała. Przypomniał sobie rozmowę z
Madziarem. Wynikało z niej, że sprawa jest zakończona i wieczorem ostatecznie zostanie
zamknięta na wysypisku.
Czarne worki zniknęły w czeluściach śmieciarki. Gówno poszło do gówna. Pater spojrzał
na swojego towarzysza.
- Widział pan dziś Liblinga?
Mężczyzna pokręcił głową.
- Ciekawe, co się z nim stało - kontynuował Pater. - Miał umówione ważne spotkania
biznesowe. Maziarski, Czekański, teraz Libling. Chyba jakieś fatum zawisło nad "Edenem".
W stronę mężczyzn pofrunęła kartka. Minęła już Patera, gdy ten wykonał paradę
bramkarską, niczym bramkarz Włochów Gianluigi Buffon. Kartka z notesu zapisana była
gęsto drobnymi literami. Naprawdę już dłużej nie mogę tego znieść" - przeczytał Pater.
Dom Seniora Eden", 21.12.2005, 18:55
[ Pobierz całość w formacie PDF ]