do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- 4_Dmowski Roman Myśli nowoczesnego Polaka
- Bratny Roman Szaleństwo Rewizora
- Howard Stephanie Niebezpieczne zauroczenie
- Herbert Zbigniew Dramaty
- William Gibson & Bruce Sterling The Difference Engine
- Diana Palmer Long tall Texans series 35 Zimowe róśźe
- Christie Agatha Spotkanie w Bagdadzie
- Kuczok Wojciech SennośÂ›ć‡
- Gardner Laurence Nieznane dzieje Jezusa (Ukryte dzieje Jezusa i śÂšwić™tego Graala)
- Rice Anne Merrick [en]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzyńskim instynktem kojarzy synka z Teresą. Mówi: po-
dziękuj pani. Ta ostatnia paczka, którą dostałeś, to dzię-
ki pani...
Ja jeden to słyszę, a choćby i wszyscy słyszeli ja jeden
rozumiem.
Idziemy wolno w stronÄ™ bramy eskortowani przez
dwóch smutnych Laniewicza. Został pod górą piasku
Kuba - skończył życie nie zaczęte, a idziemy my - kon-
tynuować życie już skończone. Ja, za mną Laniewicz...
Urlopowani".
- Siądz na swoim miejscu - powiedziała Basia. Bo
stało się. Przed bramą willi zastaliśmy parkującego po-
loneza. Laniewicz w towarzystwie dwóch swoich aktua-
lnych strażników stał bezradny przed zamkniętymi
drzwiami ongiÅ› jego domu.
- Wejdzcie - zaprosiła ich Basia. Każde słowo wydo-
bywała z siebie z niezmiernym trudem i z każdego cie-
szyła się jak z triumfu powracającego w nią życia.
Ale tamci dwaj podziękowali. Kto wie czy nie dlate-
go, że Basia uprzedziła, że płaszczy dziś się nie zdejmuje
95
- nie napalone... Uzgodnili, że przyjadą po pasażera
około ósmej... No i teraz mamy go wśród nas.
- Zajmij swoje miejsce.
- %7łebym to wiedział, gdzie jest moje miejsce - Lanie-
wicz się nie zgrywa. Nie wie nic. Jego świat się skoń-
czył.
- Miejsce każdego jest tam, gdzie siedzi - zdobywa
siÄ™ na aforyzm Siekierka. - Tak kolego - dodaje po
chwili namysłu.
To śmieszne. Siedzimy oto przy stole wszyscy urlo-
powani". Siekierka zajmuje siÄ™ herbatÄ…. Parzy fachowo.
Taką herbatę pijamy z Sanojcą. Ta sama szkoła: Ela
Audi. Basia milczy. Laniewicz nie znosi długo tej sytua-
cji.
- Teresa pięknie wygląda - mówi znienacka i jest tak,
jakby pierdnÄ…Å‚ bez uprzedzenia.
Przychodzi mi to na myśl. Dosłownie tak sformuło-
wane i widocznie musiałem się uśmiechnąć, bo on spło-
szony pyta, z czego się śmieję.
- Nic, nic - mówię - przypomniała mi się nasza roz-
mowa, ileż to już lat, gdy ty mnie upominałeś, żebym
rzucił pewien podejrzany kabaret" - tak się wyraziłeś:
podejrzany kabaret". %7łe skoro nas łączą więzy rodzin-
ne, po prostu nie wypada... I było tak, że ja się broniłem.
Ze niby co na to powiedzą koledzy. I mój Dyrektor. Ty
na to, że kto jak kto, ale Dyrektor będzie szczęśliwy, że
jego czołowy aktor zaprzestaje antyrządowych wygłu-
pów...
Było to w jego urzędowym gabinecie. Nie zdążyłem
mu powiedzieć, że to przecież sam Dyrektor patronuje
moim występom, niemal reżyseruje po cichu każdy mój
numer, gdy zadzwonił na jego sekretarskim biurku tele-
fon. - Aączyć - rozkazał. Przywitał kogoś bardzo życz-
liwie i po sekundowym wahaniu nacisnÄ…Å‚ na rozdzielczej
tablicy swych licznych telefonów guziczek nagłaśniają-
cy rozmowę na cały pokój. I oto słyszałem mojego Dy-
rektora. Płaszcząc się i podlizując dziękował za życzli-
96
we potraktowanie" nie wiedzieć czego czy kogo. Dekla-
rował, że ze swej strony" zawsze i w każdej sprawie..."
Laniewicz popatrując na mnie z ukosa siedział bez sło-
wa kiwając się za biurkiem, jakby to on słał korne mod-
ły, przekazywał je gdzieś jeszcze wyżej... Tak. Taki to
był tamten odległy czas i tamci niepoznawalni dziś lu-
dzie. Za pół roku Zajączkowski ogłosił na safianie czy
welinie monografię nowego teatru Dyrektora. W pół
roku po jego otwarciu. Gdzie ci ludzie...
Zawędrowałem myślami w tej ciszy, gdzie nikt nic
nikomu nie ma do powiedzenia poza tym wyczekiwa-
nym do widzenia". Niech znika ojciec Kuby, skoro
Kuby już nie ma. Dobranoc" - niech powie do nas
pozostałych Basia, którą czeka noc męki.
No i przychodzi ta chwila. Basia poszła odprowadzić
go do drzwi.
- Pojechał twój partyjny - arcykurwa do swojej
kozy-. - mruczy cicho Siekierka.
Zostajemy we trójkę. Lepiej się milczy. To dziwne, ale
Siekierka jest swój. Nie przeszkadza mi i wierzę, że
Basia też jest dzielniejsza, skoro jest ktoś jeszcze, kto
nie budzi gniewu i niepokoju. Zenek jest opiekuńczy i
po swojemu mądry. Zszedł do piwnicy napalić w piecu.
- I bez zimna ją biedaczkę trzęsie... - skomentował
swojÄ… decyzjÄ™.
Nie wiem, jak ona spała. Ja miałem noc koszmarną.
Mordowałem mojego ojczyma. Ten moment, gdy coś
chrupnęło, gdy grzmotnąłem ciężkim świecznikiem. To
ona - Krystyna - zsuwa siÄ™ na tamtÄ… stronÄ™. GoniÄ™ jÄ…,
ścigam w tych ciemnościach słysząc gdzie jest, w którym
kącie usiłuje się ukryć, słyszę jej oddech. Wreszcie ją
chwytam. Jej nagie ciało wyślizguje mi się z rąk. Popra-
wiam chwyt. Obalamy się na podłogę, szukam jej gardła,
znajduję i nagle moja ręka obejmuje ją bezradnie za
szyję. Czuję łzy biegnące przez mój policzek...
Obudziłem się. Kuba umarł - zrozumiałem to w tej
właśnie chwili.
97
Może to okrutne, ale w momencie gdy Siekierka ofia-
rował się towarzyszyć Basi na Powązki do kamieniarza,
by zatroszczyć się o pomnik", jak nazywał nagrobną
płytę ( Mam znajomego, co sam kuje, robi w najwięk-
szej firmie..."), odczułem błogie poczucie wolności. Na
parę godzin uwolniłem się od obowiązku żałoby. Nie,
nie poleciałem do Teresy. Jakoś od paru dni, od paręnas-
tu chyba nawet, było z nią krzywo. Ale był Witek. Aku-
rat był poniedziałek, dzień wolny w teatrze.
Nie mogliśmy o tym nie mówić. O tym księdzu, co się
nagle pojawił, wyczarowany przez Andrzeja, o tym po-
żegnaniu ( śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Pol-
ska" i tak dalej)... Tak, grób był ciemny, ale naokoło na
wierzchu jeszcze ciemniej. Witek też był jakoś spłoszo-
ny i wcale tego nie ukrywał. Boję się o małego" -
powiedział w pewnej chwili.
- Czy wiesz, że kiedyś w czasie wojny, akurat miałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]