do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- M318. (Duo) Metcalfe Josie OgrĂłd motyli
- Metcalfe Josie Chce mieć dziecko
- Josie Metcalfe Nie przestanę cię kochać
- 087. Metcalfe Josie To co najwaĹźniejsze
- Hotel dla Samobojcow
- KUHARSKI TEÄŚAJ 12 PRIMORSKA KUHINJA
- Denison Janelle Podróśź do szcz晜›cia
- Burroughs_Patricia_Nowojorski_skandal
- The Best of L. Sprague de Camp L. Sprague de Camp
- Cabot Meg Rawlings 02 Portret
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że moje umiejętności pozwalają choć częściowo zniwelować tę różnicę.
Nikt nie musiał znać prawdziwego powodu, dla którego zaczęła ćwiczyć
sztuki walki. To jej sprawa, niczyja inna.
Marc przyglądał się jej z taką uwagą, że poczuła się niepewnie. Tak,
jakby chciał odczytać jej najtajniejsze i najgłębiej schowane myśli.
Nagle wyprostował się i wyjął z kieszeni kartkę.
- Spózniłem się z twojego powodu - poinformował. - Pamiętasz to
nazwisko?
Wręczył jej kawałek papieru.
- Laurel Wainwright? Tak! Tak właśnie mnie nazwał. Ten facet na
parkingu, wiesz, wtedy...
- Jasne, wiem, przecież nie musisz mi tego przypominać.
- Ustaliłeś, kim ona jest? - zapytała. - Ciągle myślałam o tym człowieku.
Kim jest? To były chłopak tej Laurel? Nie, przecież nie pomyliłby jej z
kimÅ› innym.
- Kimkolwiek jest, to on do mnie dziś zatelefonował. Właśnie dlatego
spózniłem się na zajęcia.
- Czego chciał? Ujawnił, kim jest?
- Nie, ale poinformował mnie, kim jesteś ty.
RS
31
- Przepraszam, sama wiem, kim jestem - odpowiedziała ze śmiechem. -
To jakiÅ› wariat?
- Bardzo uparty. Kazał mi przyrzec, że potraktuję jego ostrzeżenie
poważnie.
- Ostrzeżenie? Jakie ostrzeżenie?
- Jego zdaniem jesteś oszustką. Nie żadną Lauren Scott,
wykwalifikowaną przełożoną oddziału. Nazywasz się Laurel Wainwright i
przeszłaś tylko podstawowe szkolenie pielęgniarskie.
RS
32
ROZDZIAA CZWARTY
- Ja jestem oszustką? - wykrztusiła, zdjęta przerażeniem.
Wszystkiego mogła się spodziewać, tylko nie czegoś takiego.
- Ale... chyba mu nie uwierzyłeś? Rozmawiałeś przecież z
pracodawcami, którzy napisali moje referencje. Musieli ci przecież
powiedzieć...
- Hej, Lauren, uspokój się - przerwał jej Marc. - Oczywiście, że nie
uwierzyłem. Dlaczego się tak denerwujesz?
- Ale powiedziałeś...
- Powtórzyłem ci tylko to, czego się dowiedziałem od niego. Nie
spierałem się z nim, bo to nie miałoby sensu. On ma najwyrazniej bzika na
punkcie tej Laurel Wainwright. Uznałem, że najprościej się go pozbyć,
obiecując, że to sprawdzę.
- I co? Sprawdziłeś?
Mimo wszystkich zapewnień Marca nie mogła przejść do porządku
dziennego nad faktem, jak dziwnie podejrzliwie traktował ją na początku.
Czy ktoś już wtedy ją oczerniał? Czy dlatego Marc tak uważnie ją
obserwował?
- Po co miałbym sprawdzać? - obruszył się. - Przecież gdybyś nie była tą
osobą, za którą się podajesz, już dawno wyszłoby to na jaw.
Jego niewzruszona pewność podziałała na nią jak balsam. Pozostawały
jednak jeszcze inne ważne pytania.
- Kim więc on jest i dlaczego opowiada takie bzdury? W dodatku
bzdury, które łatwo sprawdzić?
- Albo sam w nie wierzy, to znaczy myli ciÄ™ z kimÅ› innym, albo chce ci
zaszkodzić. Może twój były chłopak chowający urazę? Ktoś z
poprzedniego miejsca pracy, komu zaszłaś za skórę?
- No cóż, w pracy nie zawsze wszystko przebiega gładko, niekiedy
rzeczywiście dochodzi do spięć... Nie sądzę jednak, żebym sobie narobiła
prawdziwych wrogów, a już na pewno nie takich, którym chciałoby się
jechać do Edenthwaite tylko po to, żeby się za coś zemścić.
Zaczęła się nagle zastanawiać, jakie to sprawy z przeszłości mogły się
położyć cieniem na jej dalszych losach. A wydawało się przecież, że od
czasu rozpoczęcia kariery pielęgniarskiej prowadzi tak proste życie.
- A jakiś były chłopak? Zawiedziony albo porzucony?
RS
33
- Nie ma żadnego - odparła stanowczo, mając nadzieję, że Marc jej
uwierzy i na tym poprzestanie.
Pomyliła się jednak.
- %7ładnego? - powtórzył, unosząc brwi. - Z każdym rozstawałaś się w
przyjazni?
Lauren poczuła, że oblewa się rumieńcem. Zaklęła w duchu. W zasadzie
jej się to nie zdarzało, zwłaszcza podczas rozmowy o czymś tak mało
istotnym jak jej styl życia.
- W ogóle się nie rozstawałam - stwierdziła z mocą.
- Praca pochłaniała mnie tak bardzo, że nie traciłam czasu na romanse.
Dostrzegła w oczach Marca niedowierzanie, potem staranny namysł,
jakby rozważał jej słowa z każdego możliwego punktu widzenia. Czas
niemal stanął w miejscu, gdy czekała na odpowiedz. Wiedziała, że w końcu
się doczeka, i wcale jej to nie uspokajało.
- Zawsze myślałem - odparł wreszcie, nie odrywając wzroku od jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]