do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Forester Cecil Scott Powieści Hornblowerowskie 06 (cykl) Szczęśliwy Powrót
- Brenden Laila Hannah 11 PowrĂłt
- Forester C.S. (06) Szczesliwy powrot
- Elizabeth Harbison Powrót księżniczki
- Aubrey Ross Seducer (pdf)
- 11. Ross JoAnn Trzydzieści nocy
- Charmed 14 Hexenhochzeit Torsten Dewi & Marc Hillefeld
- Hollifield, Miller, Sandas And Slive Liqu
- Catherine Mann Pod urokiem milionera
- Eileen Wilks NiewśÂ‚aśÂ›ciwa śźona
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Słuchaj, bracie, mnie się wydaje, że my we czwórkę potrafimy
coś zmienić. Tylko musisz nam pomóc.
- Jak? - Johnny spojrzał na swego idola z iskierką nadziei.
- Musisz powiedzieć prawdę.
Mały nie odpowiadał, więc Caine pochylił się i coś mu szepnął
do ucha.
- Zastanowię się - odparł Johnny. - Pod warunkiem, że mi pan to
obieca.
- SÅ‚owo.
Chłopczyk wpatrywał się w Caine'a przez długą chwilę.
- Chyba mogę panu zaufać.
- Nie umiałbym cię zawieść, Johnny. Możesz na mnie liczyć.
Mały najwyrazniej podjął decyzję, gdyż zwrócił, się do
opiekunki społecznej.
- Więc czego chciałaby się pani dowiedzieć?
115
RS
- Dlaczego zdecydował się mówić? Co mu powiedziałeś? -
pytała Nora, gdy opuścili z Caine'em pokój.
Miała już do czynienia z podobnymi przypadkami, kiedy ślady
oczywiście wskazywały na znęcanie się nad dziećmi, lecz one ze
strachu lub zle pojętej lojalności zdecydowanie odmawiały oskarżania
rodziców.
- Niewiele. - Caine nacisnÄ…Å‚ guzik windy. - Po prostu mu
przyrzekłem, że nie pozwolę opiece społecznej odesłać go do matki.
- Caine! - Nora patrzyła na niego ze zdumieniem. - Nie miałeś
prawa mówić mu czegoś takiego!
- Dlaczego?
- Bo nie ty decydujesz w tej sprawie.
- Ależ oczywiście, że decyduję.
Podjechała winda, metalowe drzwi rozsunęły się i Caine
przepuścił Norę przed sobą.
- Jeżeli opieka społeczna popełni znowu błąd i pozwoli matce
kolejny raz zabrać go do domu - Caine wszedł za Norą do windy i
nacisnął guzik parteru - zwołam konferencję prasową i rozpowiem na
cały kraj, co ona mu zrobiła. I wtedy ktoś dobierze się tym
biurokratom do tyłka.
- Nie możesz tego zrobić!
- Dlaczego?
- Bo matka może zaskarżyć cię do sądu o zniesławienie albo
oszczerstwo.
116
RS
- Niech sobie skarży - odparł Caine. - Zaangażuję najlepszego
adwokata w kraju, a on już tak wykombinuje, że proces będzie się
ciągnął latami, aż mały dojdzie do pełnoletności i się od niej wyzwoli.
Caine naprawdę tak by zrobił, pomyślała Nora. Sądziła, że zna
go dobrze, a jednak ją zadziwił.
- Dlaczego gotów jesteś narazić się na takie ryzyko dla chłopca,
którego właściwie nie znasz?
- A dlaczego ty to robisz? - odpowiedział pytaniem. - Lekarz nie
wypełnia wniosku, w którym powołuje się na uzasadnione podejrzenie
o znęcanie się nad dzieckiem bez sprawdzenia wszelkich
ewentualności.
- To dziecko było narażone na niebezpieczeństwo. Nie miałam
wyboru.
- No właśnie. - Caine z satysfakcją pokiwał głową. Winda
zatrzymała się na parterze. - I wierz mi lub nie, ale pierwszy raz w
życiu całkowicie się zgadzamy. - Wyszedł za nią z windy. -
Postąpiłem tak z jeszcze jednego powodu.
- Jakiego?
- Dylan byłby pewno bardzo podobny do Johnny'ego Bakera -
powiedział cichym, pełnym bólu głosem - gdyby żył...
- Dosyć, Caine...
Oczy zaszły jej łzami, odwróciła się. Poczuła jego dłoń na
ramieniu.
- Czy nie sądzisz, że już najwyższy czas, żebyśmy się razem z
tym uporali, Noro?
117
RS
Kiedy głośnik nad jej głową zaczął wywoływać lekarzy z
ostrego dyżuru, o mało nie rozpłakała się z ulgi.
- Muszę iść - powiedziała. - Jestem w pracy. Opuścił rękę.
- O której kończysz?
- O wpół do czwartej, ale...
- Będę czekał.
- Ale, Caine... - Głośnik nie milkł. - Och, do licha. I tak zrobisz,
co zechcesz. Zawsze tak było.
Prawie zadowolona, że gniew wziął górę nad zamętem, w jaki
Caine wprawił jej myśli, pobiegła w stronę bramy, przez którą
wjeżdżała karetka pogotowia.
Obserwował ją, jak rozmawia z sanitariuszami wysuwającymi
nosze z czerwono-białego ambulansu. Nie była już tą kobietą,
uwodzoną przez niego przed płonącym kominkiem w noc
świętojańską wiele lat temu. Ani ową niepewną siebie, zagubioną, a
często rozgniewaną młodą żoną, z którą albo się wykłócał, albo
namiętnie kochał i którą wreszcie porzucił.
Nie, ona dopiero teraz stała się w pełni sobą. Zadowoloną ze
swego życia, nawet szczęśliwą.
Nie po raz pierwszy od powrotu do Tribulation Caine zapragnÄ…Å‚
zgłębić jej tajemnicę. Dowiedzieć się, jaki znalazła sposób na życie.
Kiedy Nora opuszczała szpital tego popołudnia, nie była
zaskoczona, że Caine dotrzymał słowa i czekał na nią. Nie zdziwiła
się też, że eks-mąż nie zwracając uwagi na wyrazne znaki, zaparkował
w miejscu zastrzeżonym dla samochodów personelu medycznego.
118
RS
Stał oparty o czarny, lśniący, sportowy wóz. Podeszła do niego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]