do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- D397. Wilks Eileen Mężatka na niby
- Wilks, Eileen M
- Moreland Peggy MiśÂ‚ośÂ›ć‡ i medycyna
- Gardner Laurence Nieznane dzieje Jezusa (Ukryte dzieje Jezusa i śÂšwić™tego Graala)
- Fern Michaels Lista śźycześÂ„
- Metcalfe Josie Chce mieć‡ dziecko
- Aubrey Ross Seducer (pdf)
- Delaney Diamond The Arrangement (pdf)
- Parts of the Body
- Kornew PaweśÂ‚ Przygranicze 6 Czarne sny cz2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przygotowywaniem płócien. Tak bardzo wciągnęła ją ta mechaniczna praca, \e po raz
pierwszy zapomniała o przy
gotowaniu obiadu. Oczywiście, Gideon akurat tego dnia po raz pierwszy wrócił
punktualnie do domu.
Tego wieczora, dokładnie tydzień po ślubie, zjedli przed telewizorem zamówione do
domu hamburgery. Gideon rzucił monetą, by zdecydować, czy obejrzą komediowy serial
wybrany przez Cassie, czy te\ preferowany przez niego program przyrodniczy. Wygrała
Cassie... w pewnym sensie. Obejrzeli komedię. Nawet śmiali się razem, choć siedzieli
daleko od siebie. Cassie czuła się swobodnie i dobrze mimo ogarniającego ją po\ądania.
Gdy tylko film się skończył, Gideon wstał i na resztę wieczoru zniknął w swoim pokoju z
teczkÄ… pod pachÄ….
O ósmej dziesięć następnego ranka Cassie siedziała przed komputerem, pisząc nie
skończony poprzedniego dnia list, kiedy przy jej biurku pojawiła się pani Pittinger.
- No i? - zaczęła bez dodatkowych wstępów. - Jak wypadła konfrontacja z panną Wilde?
- Z panią doktor Wilde - poprawiła ją z wyrzutem Cassie - o czym, jestem pewna,
wiedziała pani dobrze i mogła powiedzieć mi przed wyjściem.
- Ale mam nadzieję, \e panna Wilde wyjaśniła ci, i\ w ten sposób zwracają się do niej
jedynie studenci. Ach, nie wierz w to. Lubi, gdy ludzie nazywajÄ… jÄ… paniÄ… doktor. - Pani
Pittinger kiwnęła głową z zadowoleniem, po czym rozejrzała się wokół i zaskoczyła
Cassie, dodając: - Potrzebujesz jeszcze jednego krzesła, \eby osoba, która przyjdzie do
ciebie z jakąś sprawą, mogła usiąść.
Cassie uniosła w górę brwi.
- Ale to będzie zachętą, by ludzie rzeczywiście przychodzili do mnie i odrywali mnie od
obowiązków.
- Czy\byś potrzebowała dodatkowych pretekstów, by odrywać się od swoich
obowiązków? - Zrobiła krok do przodu, by przyjrzeć się lepiej wiszącemu za biurkiem
Cassie obrazowi. - A więc to rodzaj malarstwa, jakie uprawiasz.
- Moja sztuka jest w tej chwili bardziej reprezentatywna.
- Chyba powinnam więc zobaczyć coś nowszego, ale podoba mi się ten obraz.
Spontaniczny, ale z elementami formy wynurzającymi się z chaosu. Aadne pociągnięcia
pędzla.
Cassie, znów zaskoczona, patrzyła na panią Pittinger szeroko otwartymi oczami.
Wreszcie uśmiechnęła się.
- Lubi pani nowoczesne malarstwo?
- Moim drugim mę\em był Adolfo Madieros.
- Madieros... Ach, ten rzezbiarz! To on był autorem tych ogromnych multimedialnych
instalacji w latach osiemdziesiątych, prawda? Ale słyszałam, \e wrócił do gliny.
Spotkałam go kiedyś na przyjęciu. Chciał... - Cassie zamilkła, przypominając sobie
obcesową propozycję tego egoistycznego mę\czyzny. - Chciałam powiedzieć, \e to
bardzo utalentowany artysta - dokończyła dyplomatycznie.
Pani Pittinger prychnęła.
- Usiłował cię poderwać, prawda?
Cassie uśmiechnęła się. Nie wiedzieć czemu pani Pittinger najwyrazniej zdecydowała się
ją zaakceptować.
- Uznałam, \e jest odra\ającym typem, i o tym mu powiedziałam. Nie sądzę, by się
przejÄ…Å‚.
- Cały Adolfo! Zwietny rzezbiarz. Te ręce... za to był chyba najgorszym mę\em, jakiego
miałam. Zaś Gideon - ciągnęła - mo\e stać się bardzo dobrym mę\em, jeśli dasz mu
szansę zakochać się w sobie.
Cassie poczuła się za\enowana, ale zmusiła się, by powiedzieć:
- Domyślam się, \e teraz usłyszę, jak tego dokonać.
- Nie, jeśli nie potrafisz sama do tego doprowadzić, znaczy to, \e, mimo wszystko, nie
jesteś kobietą, jakiej Gideon potrzebuje. Chocia\ wią\ę z tobą pewne nadzieje. - Ruszyła
w stronę drzwi. - Przynajmniej powstrzymałaś go przed poślubieniem tej laleczki Barbie,
z którą był zaręczony. Ciotka wybrała ją dla niego.
- Naprawdę? - Cassie nie bardzo umiała wyobrazić sobie Gideona pokornie
wypełniającego wolę ciotki lub te\ pozwalającego, by ta osoba manipulowała nim.
- Obawiam się, \e jej nie doceniasz. To niezwykła kobieta. I bardzo przebiegła. Nie
skończyłaś jeszcze tego listu? Tego, który dałam ci wczoraj?
- Pisałam go, kiedy pani weszła.
Pani Pittinger zerknęła na monitor i westchnęła.
- Miałam nadzieję, \e tym razem trafi mi się wreszcie ktoś potrafiący dobrze pisać -
powiedziała ze smutkiem i wyszła.
Tego samego popołudnia, gdy zadzwonił telefon, Cassie pośpiesznie opłukała
ubrudzone wnętrznościami kurczaka ręce.
- Halo?
- Mam nadzieję, \e nie zaczęłaś gotować - powitał ją Gideon. - Wrócę pózno.
Spojrzała na miskę z nadzieniem i le\ącego obok rozkrojonego ptaka.
- Dlaczego w ogóle miałabym cokolwiek gotować? Jest dopiero piąta dwadzieścia. - Byli
tydzień i jeden dzień po ślubie, a jej mą\ w tym czasie przyszedł do domu na obiad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]