do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Bots, Dennis Hotel 13 02 Das Raetsel der Zeitmaschine
- Montgomery Lucy Maud Błękitny zamek
- Mortimer Carole Światowe Życie Extra 259 Przyjęcie w Paryżu
- 189. Mortimer Carole Popołudnie na Majorce
- 259. Mortimer Carole Przyjęcie w Paryżu
- Carole Mortimer Opętana
- Graham Heather_Ksi晜źycowa zatoka
- Harrison_Harry_ _Narodziny_Stalowego_Szczura
- Umowa o zachowaniu poufnoÂści. Aktualne umowy gospodarcze ebook demo
- Delinsky Barbara Droga nad urwiskiem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wdy o swoim braku spostrzegawczości. Z zamk-
niętymi oczami mogła opisać Sama kształt jego
policzków, które wymagały golenia dwa razy dzien-
nie, zarys szczęki, smukłe ciało i grację, z jaką się
poruszał.
Boże! Chyba zwariowała. Przed oczami stanął jej
James. O nim nigdy nie myślała w ten sposób. Jej
drugie ja uśmiechało się szyderczo. Jakiś głos w gło-
wie szeptał, że to czysty fizyczny pociąg.
Na domiar złego Sam wybrał miejsce nie na fotelu,
ale na kanapie obok niej. Drgnęła, kiedy usiadł.
Coś nie tak, Crystal? zapytał, kładąc rękę na
oparciu kanapy tuż za jej plecami.
Nie. Wydawało ci się. Machnęła bagatelizują-
co ręką, pewna że i tak zauważył sztywność jej
ramion i niewygodną pozę, której nie chciała zmie-
nić, żeby nie usiąść zbyt swobodnie w jego towarzys-
twie.
JesteÅ› podenerwowana. Czy to moja wina? Bo
jeśli znowu zrobiłem coś...
Nie. Wszystko w porządku. Tylko że... Tylko
że nie dawała sobie rady z własnymi emocjami, ale
do tego nie przyznałaby mu się nigdy. Przepraszam,
68 CAROLE MORTIMER
ale marne ze mnie towarzystwo. Chyba jestem zmÄ™-
czona. Właściwie to... Zrobiła ruch, jakby chciała
wstać.
Za wcześnie na to, żeby iść spać. Odgadł, co
chciała powiedzieć. Szczególnie samotnie dodał
spokojnie.
Crys zalała się rumieńcem.
Przypominam ci mówił jakby nigdy nic że
wczoraj poszłaś wcześnie do łóżka. Nic dobrego
z tego nie wynikło. W środku nocy jeszcze nie spałaś.
Aha, nie martw siÄ™, dzisiaj wezmÄ™ Merlina ze sobÄ… do
sypialni.
Dotknął jej włosów.
Jak nazwać ten kolor? zapytał, nawijając na
palec jedwabiste pasmo.
Blond odpowiedziała sztywno.
Miała wrażenie, że ciepło płynące z jego rąk
postawiło na baczność wszystkie jej zmysły. Instynkt
podpowiadał jej, żeby odsunąć się jak najdalej, ale
nie mogła się na to zdobyć.
Blond? Nie potrząsnął głową, dalej przecze-
sując palcami jej włosy. Nie przychodzi mi do
głowy lepsze określenie niż białozłote, chociaż to
i tak nie jest to.
Chyba nie sądzisz, że są farbowane oburzyła
siÄ™.
Wiedziała, że przesadza, ale robiła wszystko, żeby
nie zauważył jej wypieków i przyspieszonego od-
dechu. Chciała wstać. Nie podejrzewała, że Sam nie
wypuści włosów z garści.
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 69
Au! Boli. Opadła z powrotem na kanapę.
Chciałam tylko... Odwróciła się do niego z wy-
mówką.
Wiem, co chciałaś. Ciekawe tylko dlaczego.
Nie podoba ci się, że bawię się twoimi włosami?
Dobre sobie. Całe ciało ma w ogniu, a on udaje, że
prowadzÄ… uprzejmÄ… konwersacjÄ™.
Skądże skłamała, odsuwając głowę. Robisz
coś, do czego na pewno cię nie zachęcałam, ale...
A jednak wyprowadziło cię to z równowagi
obserwował ją badawczo. Crystal przerwał,
widząc, że wstaje i zabiera się do odejścia.
Dlaczego wciąż nazywasz mnie Crystal? rzu-
ciła ze złością. Wszyscy mówią do mnie Crys.
Prawdopodobnie dlatego, że nie lubię, kiedy
zalicza siÄ™ mnie do kategorii ,,wszyscy .
Nie możesz narzekać na brak pewności siebie,
co? warknęła. W jego towarzystwie naprawdę
zapominało się o dobrym wychowaniu!
Nie mogę zgodził się. Rozparty na kanapie
obserwował ją z wyraznym rozbawieniem. Poza
tym Crystal brzmi dużo ładniej niż Crys. Skrzywił
się z niesmakiem, wymawiając jej zdrobniałe imię.
Powinnam się zastanowić, czy nie mówić do
ciebie ,,Samuelu .
Zachowywała się teraz jak obrażone dziecko.
Wiedziała o tym, ale nie mogła się powstrzymać.
Wolała być z nim w stanie wojny czuła się wtedy
bezpieczniej.
Może i powinnaś odpowiedział niewzruszony
70 CAROLE MORTIMER
jej wybuchem, co doprowadzało ją do szału ale
muszę cię zmartwić. Zostałem ochrzczony imieniem
Sam, a nie Samuel.
Zrobiła z siebie idiotkę! I po co? Sam nic sobie nie
robił z jej złości. Gorzej. Był rozbawiony bardziej niż
kiedykolwiek przedtem.
O co chodzi, Crystal? Wydawało mi się, że
po wczorajszym fatalnym początku dzisiaj mieliśmy
miły dzień. Wgłosie Sama usłyszała nutę zdu-
mienia.
Owszem, mieliśmy. To znaczy poprawiła się
szybko ja miałam. Po prostu... z ciężkim wes-
tchnieniem urwała.
Po prostu co? Sama nie wiedziała. Może to, że
ktoś, kto miał być tylko ,,bratem Molly , okazał się
niepokojąco atrakcyjnym mężczyzną? Mężczyzną,
który pociągał ją fizycznie? To nie mogło być nic
głębszego przecież wcale go nie znała.
Zresztą wszystko jedno. Jej zainteresowanie było
zdradą wobec Jamesa, wobec czasu, który ze sobą
spędzili, wobec ich miłości.
Crystal! Sam z nieprzeniknioną miną szedł
w jej stronÄ™.
Nawet nie drgnęła. Jakby nogi wrosły jej w pod-
Å‚ogÄ™.
Nie warto zaczął. Nie warto bronić się za
wszelkÄ… cenÄ™.
Objął ją w talii i spojrzeniem poszukał jej oczu.
Potem pochylił się i zaczął ją całować. Crys usłyszała
jeszcze stłumiony jęk, który wyrwał się jej z gardła
ZAMEK NA WRZOSOWISKU 71
i zatraciła się całkowicie. Bezwiednie podniosła ręce
i zaplotła je na jego szyi.
Jesteś taka piękna szepnął po chwili.
Tak właśnie się czuła piękna i pożądana. Przez
cały miniony rok była emocjonalnie martwa. Wszyst-
ko, co robiła, robiła z poczucia obowiązku lub z przy-
zwyczajenia, nie z potrzeby. Sam obudził ją. Przypo-
mniała sobie, że w jej żyłach płynie prawdziwa krew.
Na nowo odkryła życie. Może nawet miłość?
Sam patrzył zdumiony na przemianę, jaka w niej
zaszła.
Crystal... zaczÄ…Å‚.
Sam, nie chcę teraz rozmawiać.
Powiedz mi, czego chcesz? nalegał.
Crys przełknęła głośno. Zwilżyła językiem suche
wargi i, nie zdejmując oczu z ust Sama, powiedziała
cicho.
ChcÄ™...
Halo! Czy jest ktoś w domu? rozległ się
wesoły okrzyk gdzieś w holu.
Crys zbladła i rozglądała się wokoło. Dlaczego
Sam wypuścił ją z objęć i odsunął się? Kto...?
W tym momencie drzwi otworzyły się z hałasem
i na progu stanęła roześmiana Molly.
Niespodzianka! zawołała z uszczęśliwioną
miną. Załapałam się na wcześniejszy lot. W po-
śpiechu zdejmowała płaszcz, szalik i rękawiczki
i rzucała je, gdzie popadnie, biegnąc, żeby się z nimi
przywitać. Z Londynu miałam zaraz lot do Yorku.
Potem tylko wynajęłam samochód i jestem.
72 CAROLE MORTIMER
Podskoczyła do Crys i zamknęła ją w niedzwie-
dzim uścisku.
Ponad ramieniem Molly Crys wymieniła szybkie
spojrzenie z Samem. Gdyby Molly pojawiła się chwi-
lę pózniej, mogłaby się naprawdę zdziwić.
ROZDZIAA ÓSMY
Molly była tak uszczęśliwiona, że nie zauważała
dziwnego zachowania Crys.
Ależ się cieszę, że wreszcie tu jestem! zawoła-
ła, całując na przywitanie Sama. Co robiliście przez
cały dzień? zainteresowała się, kiedy już ogrzała
sobie dłonie nad piecem.
Nic specjalnego odpowiedziała Crys bez sensu,
uświadamiającsobie, żejeśli natychmiast nie wezmie
się w garść, Molly zorientuje się, że coś jest nie tak.
Rano poszliśmy na długi spacer na wrzosowis-
ka. Sam postanowił wziąć na siebie ciężar wyjaś-
nień, których Crys nie była w stanie udzielić. Potem
pojechaliśmy na lunch do pubu. A po południu...
Dobrze, dobrze przerwała zniecierpliwiona
Molly. Człowiek męczy się od samego słuchania.
Przeciągnęła się, krzywiąc usta. Ledwo żyję po tej
podróży.
Na pierwszy rzut oka nie wydawała się zmęczona.
Trening w teatrze robił swoje. Miała na sobie piękny
sweter w kolorze ostrego różu, do tego ciemnobor-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]