do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- Goldstein Jan Wszystko co waĹźne
- Bardsley Michele Jezioro Miller 2 Przez ciebie œcigana (rozdział 1)
- Bots, Dennis Hotel 13 02 Das Raetsel der Zeitmaschine
- 041. Sala Sharon Upragnione dziedzictwo
- śąuśÂ‚awski Andrzej ZauśÂ‚ek pokory
- 15 Pan Samochodzik i Nieuchwytny Kolekcjoner Zbigniew ‌
- Bazy danych i mysql od podstaw
- Maxwell M. ProśÂ› mnie Raz jeszcze
- Hohl Joan Radosny kres podróśźy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skóry. Była ubrana w zwykłą niebieską suknię, ukrywającą cudowne krągłości, ale
jej oczy przypominały błękitne wiosenne niebo. Teraz przybrały nieco zamyślony
wyraz. Ciekawe, czy myślimy o tym samym? - zastanawiał się Bartholomew.
- Bart! - Do sali wszedł Henry. - Właśnie cię szu-kałem.
- Słucham? - Rycerz spod oka spojrzał na powa\ną minę młodszego brata.
- Mogę z tobą pomówić? Raczej na osobności - od-parł Henry, zerkając na
Eleanor i lady Marguerite.
- Oczywiście - odparł Bart i z ociąganiem oderwał się od najpiękniejszego
widoku w całym Norwyck.
ROZDZIAA JEDENASTY
Obrazy z przeszłości pojawiały się i znikały, lecz \aden z nich nie chciał pozostać z
nią na tyle długo, by stać się klarownym.
Potrzebowała ciszy i samotności. Najchętniej wyszłaby z zamku. Chciałaby
posiedzieć w jakimś ustronnym miejscu, z dala od ludzi i skupić się na wspomnie-
niach.
Podejrzewała, \e pomógłby jej widok pla\y i morskich fal rozbijających się o skały.
Obawiała się jednak, \e jeśli wyjdzie sama, Bartholomew znowu będzie ją
podejrzewał o próbę ucieczki.
Nie miała wyjścia, musiała mu się zwierzyć ze swoich zamiarów. Zajrzała do kilku
komnat, ale nigdzie go nie mogła znalezć. Pomyślała, \e mo\e wyszedł na dwór,
więc poszła do stajni. Tam tak\e go nie zastała, ale natknęła się na sir Waltera.
- Chcę się wybrać na mały spacer - powiedziała -lecz nie mogę znalezć lorda
Norwyck. Wiem, \e nie lubi, gdy wychodzÄ™ poza mury sama, bez eskorty.
- Masz przecie\ do tego pełne prawo, pani - odrzekł sir Walter.
- Có\, sądzę, \e mogłabym sobie coś przypomnieć, gdybym wybrała się nad
morze.
- Tam, gdzie znalazł cię lord Norwyck?
- Właśnie - odpowiedziała Marguerite.
- Pójdę z tobą, milady - zaproponował. - Pozwól tylko, \e zamienię słowo z
masztalerzem.
- Ale\ nie trzeba, sir Walterze! Wystarczy, \e wy-znaczysz kogoś ze słu\by albo
spośród zbrojnych.
- Proszę, milady - nalegał. - To będzie dla mnie za-szczyt i przyjemność.
Marguerite za nic w świecie nie chciała go urazić, więc zgodziła się poczekać. Miała
przeczucie, \e na widok morza odzyska pamięć. Pomo\e jej w tym słony zapach i
szum fal.
Sir Walter podszedł do niej, odziany w gruby płaszcz.
- JesteÅ› gotowa, pani?
- Mam nadziejÄ™, \e nie odrywam ciÄ™ od czegoÅ› pilniejszego.
- Oczywiście, \e nie.
- Będzie mi miło w twoim towarzystwie.
- Wiem, panienko. Widzę to po twoich oczach -rzekł. - Zdaję sobie sprawę, jak
bardzo cierpisz z powodu utraty pamięci.
Marguerite zaczerwieniła się. Słowa starego rycerza sprawiły jej przyjemność,
chocia\ była zaskoczona, \e kłopotał się jej stanem. Wzięła go pod rękę i skierowała
się w stronę zardzewiałej furtki, za którą - jak sądziła - zaczynała się ście\ka nad
morze.
- Nie, milady - ze śmiechem sprostował sir Walter. - Musimy iść naokoło, przez
boczną bramę. Ta ju\ od wieków jest zamknięta.
- Gdyby lord Norwyck był mi równie pomocny, jak ty, sir Walterze, zapewne
wyzdrowiałabym dwa razy prędzej.
- Nasz Bartholomew bardzo się zmienił od powrotu z wojny - przyznał.
- Trochę słyszałam o tym od Eleanor, ale ona na pewno nie zna całej prawdy.
- Nikt z nas nie wie wszystkiego - powiedział Wal-ter. Powoli schodzili ście\ką
z wysokiej skarpy. Stary rycerz pomagał Marguerite ominąć zdradliwsze miejsca. -
Nie ufałem Felicii od początku, od dnia, w którym się zjawiła w Norwyck. Jednak
ojciec Barta uparł się przy tym związku. Oblubienica wnosiła do majątku całkiem
pokazne wiano, a Bart był jego drugim synem.
Marguerite domyślnie pokiwała głową.
- To miało znaczenie.
- Właśnie. Mniej więcej pół roku po ślubie Bart i Will zostali wezwani przez
króla na wyprawę do Szkocji. Moim zdaniem Bart liczył na to, \e Felicia będzie
brzemienna przed jego wyjazdem. Niestety, tak się nie stało.
Marguerite a\ się wzdrygnęła na myśl, \e inna niewiasta miałaby nosić w łonie
dziecko Barta. Zaskoczona powstrzymała się od wszelkich uwag. Sir Walter mówił
zaÅ› dalej.
- Oddział Williama powrócił pierwszy, chocia\ Bart niemal następował im na
pięty. Tak się spieszył do swojej Felicii.
- Eleanor wspomniała mi, \e Felicia wywabiła Willa z zamku i wciągnęła go w
pułapkę zastawioną przez Armstrongów.
- Teraz wiemy, \e to była rzeczywiście pułapka -przyznał Walter. - Wiemy te\,
\e Felicia wezwała Williama na wzgórza, gdzie zginął zastrzelony z łuku. Prawda
wyszła na jaw dopiero w dniu jej śmierci.
- Och - westchnęła Marguerite.
- Słyszałaś pewnie, \e jej dziecko nie było Barta.
Kiwnęła głową.
- Akuszerka zarzekała się, \e noworodek nie był
wcześniakiem. A jednak przyszedł na świat zaledwie
pół roku po powrocie Barta ze Szkocji. Urodził się
martwy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]