do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Harrison Harry Stalowy szczur 04 Stalowy Szczur I Piata Kolumna
- Crews, Caitlin Die Krone der Santinas 04 Wie angelt man sich einen Earl
- John Ringo Council War 04 East of the Sun, West of the Moon v5.0
- Cole, Allan & Chris Bunch Die Sten Chroniken 04 Division Der Verlorene
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyższch sferach 04 Prawdziwe szczęście
- Anthony, Piers Incarnations of Immortality 04 Wielding A Red Sword
- Farmer, Philip Jose World of Tiers 04 Behind the Walls of Terra
- Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 04 Sarah's Seduction
- D J Manly & A J Llewellyn [Blood Eclipse 04] Apocalypse (pdf)
- Roberts Nora Irlandzka trylogia 01 Klejnoty sśÂ‚ośÂ„ca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego więc nie miał poczucia, że kontroluje swoje życie?
Jodie wcale nie chciała oglądać meczu. Coś ją wystraszyło.
Zawsze szczycił się tym, że potrafi właściwie oceniać ludzi.
Przyjaciółki Jodie rozszyfrował już pierwszego dnia. Mandy
pokrywała hałaśliwością własną niepewność, Lisa, która najpózniej
zaakceptowała i jego, i małżeństwo Jodie, z pewnością przeżyła jakiś
miłosny zawód i patrzyła na życie przez pryzmat smutnych
doświadczeń. Ale Jodie?
Nie umiał jej rozszyfrować. Potrafiła go zirytować, po czym
wystarczyło, by mrugnęła tymi wspaniałymi zielonymi oczami, i jego
serce miękło jak wosk.
Tak, teraz już wiedział, jaki jest jego ulubiony kolor. Ja-spisowa
zieleń, rozjaśniona cętkami i złotymi iskierkami. Wszystko, co
dotyczyło Jodie, przemawiało światłocieniem. Była świetlista, ale
kryła mroczne sekrety i tak naprawdę to najbardziej go do niej
przyciągało.
90
RS
W końcu poddał się. I tak wiedział, że to zrobi. Zawrócił
Esmeraldę i pojechał do domu.
Pózniej, tego samego popołudnia, Jodie usiadła na werandzie na
wyłożonym poduszkami bujaku i w skupieniu zajęła się swoją pracą.
Kilka tygodni temu, po wypiciu kilku drinków w The Cave",
Mandy przekonała Louise, żeby sprawiła sobie kolczyk w pępku, jako
wyraz protestu wobec nieustannej kurateli rodziców. Kiedy okazało
się, że ma to być pierwszy w jej życiu akt nieposłuszeństwa wobec ich
woli, stało się to swego rodzaju dyżurnym żartem, który przyjaciółki
chętnie powtarzały. Teraz Jodie postanowiła zrobić siostrze
bożonarodzeniowy prezent.
Kiedy ostatni drucik został należycie umocowany, Jodie
uśmiechnęła się. Bardzo wątpiła, czy Louise przekłuje sobie pępek,
ale i tak się cieszyła.
Westchnęła i podniosła wzrok. Ku swemu zdumieniu ujrzała, że
słońce chyliło się już ku zachodowi. Zawsze, gdy skupiła się na pracy,
zapominała o bożym świecie. Co więcej, zapominała również o
zmartwieniach.
Tak jak teraz. Był upalny, grudniowy dzień, a czarne londyńskie
taksówki i piętrowe autobusy, metro i Piccadilly Circus wydawały się
tak odległe, jakby należały do innego świata. Tutaj życie toczyło się w
innym, zwolnionym tempie. Wszystko działo się w swoim czasie.
No, akurat czasu miała mnóstwo; w ciągu dwóch lat wszystko
mogło się zdarzyć.
Nagle na horyzoncie, w rozedrganym od upału powietrzu
pojawił się jezdziec na koniu. Jodie natychmiast rozpoznała Heatha.
91
RS
Jej uczucia do niego szybko i niepostrzeżenie przybrały
niespodziewaną formę. Darzyła go sympatią i jakimś przywiązaniem,
dlatego tak bardzo poruszyło ją, kiedy zobaczyła, że zdjął obrączkę.
Nie to, że on nic do niej nie czuł, ale to, że ona czuła coś do niego.
Po chwili usłyszała stukot kopyt o twardą ziemię. Heath
wspaniale wyglądał na koniu.
Poczuła nieprzepartą chęć, by zerwać się z fotela i pobiec do
kuchni. Tylko po co? Zrobić herbatę? Posprzątać? A może się ukryć?
Kilkanaście minut pózniej usłyszała skrzypnięcie drzwi
prowadzących na werandę. Poczuła niezwykłe ciepło, a jej twarz
rozjaśniła się.
Odwróciła się. Na werandę wszedł Heath, w dżinsach, białym
podkoszulku i oliwkowym swetrze z podwiniętymi do łokci
rękawami. Jego włosy były jeszcze wilgotne po kąpieli.
Wyglądał bardzo niebezpiecznie i Jodie znów poczuła nagłą
ochotę, by zerwać się z fotela i uciec, ale nie zrobiła tego.
Heath postawił na stoliku jedną filiżankę, drugą trzymał w ręku.
- Mogę się przyłączyć?
- Jesteś u siebie, to twój dom - odparła zdenerwowana Jodie.
- To, co moje, należy również do ciebie, Jodie. Obiecałem ci to
w przysiędze małżeńskiej i naprawdę tak uważam.
- Rozumiem. Nigdy jednak nie powiedziałeś mi, że tego twojego
jest tak dużo. Gdybym wiedziała, nalegałabym na spisanie intercyzy...
Uniósł rękę, aby ją powstrzymać.
- Nigdy bym się na to nie zgodził.
92
RS
Był zbyt ufny. Nie wszyscy ludzie są tacy uczciwi jak on i jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]