do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Crews, Caitlin Die Krone der Santinas 04 Wie angelt man sich einen Earl
- John Ringo Council War 04 East of the Sun, West of the Moon v5.0
- Cole, Allan & Chris Bunch Die Sten Chroniken 04 Division Der Verlorene
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyższch sferach 04 Prawdziwe szczęście
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Anthony, Piers Incarnations of Immortality 04 Wielding A Red Sword
- Farmer, Philip Jose World of Tiers 04 Behind the Walls of Terra
- Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 04 Sarah's Seduction
- D J Manly & A J Llewellyn [Blood Eclipse 04] Apocalypse (pdf)
- H. P. Lovecraft The Dream Quest of Unknown Kadath
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złości, po prostu głośno wyrażony rozkaz.
- Zabawa skończona. Wiemy, co chcieliśmy wiedzieć. Możecie wstać! - rzucił za
siebie.
Czułem się, jakbym brał udział w horrorze. Drzwi otworzyły się i powoli zaczęli przez
nie wchodzić jego ludzie. Strzelałem do nich, a oni nadal szli. Dwóch spośród postrzelonych
oficerów także wstało i ruszyło w moją stronę. Cisnąłem w nich pistoletem i wpadłem w
depresjÄ™.
Tym razem mnie mieli.
Jestem niezły w walce wręcz i temu podobnych przydających się w życiu sztukach,
istnieją jednak granice możliwości. Tym razem granicą był praktycznie niewyczerpany
kontyngent napastników, a żeby było jeszcze gorzej, oni tak naprawdę nie umieli walczyć.
Było ich jednak wielu i ciągle dochodzili nowi. Przetrąciłem parę karków, połamałem trochę
żeber i zmiażdżyłem nieco krtani, ale w końcu zalali mnie masą. Obalili na pokład, związali
mi ręce i nogi i zostawili na podłodze. Po czym zabrali się za zmianę mojego kursu, co mnie
jeszcze bardziej wpędziło w depresję. Gdy się z tym uporali i posprzątali ofiary, Kome
odwrócił się do mnie.
- Oszukałeś mnie - oświadczyłem. Nie było to zbyt mądre, ale podtrzymywało
rozmowÄ™.
- Oczywiście.
Lakoniczność. To było jedyne właściwe określenie. Nigdy nie używaj dwóch słów,
gdy wystarczy jedno.
- Nie miałbyś ochoty powiedzieć mi dlaczego?
- Sądziłem, że to oczywiste. Moglibyśmy oczywiście użyć normalnych technik
kontroli umysłu, co i tak zresztą planowaliśmy. Ale to zajmuje trochę czasu, a odpowiedzi
potrzebowaliśmy natychmiast. Byliśmy wśród obcych przez lata i nie podejrzewali niczego,
więc musieliśmy wiedzieć, jak nas odkryłeś. Przygotowaliśmy się właśnie do sprawdzenia
zawartości twego umysłu, gdy odkryliśmy twoje przebranie. Metalowe czaszki nie istnieją w
przyrodzie, a twoja twarz bardzo przypominała mi kogoś, kogo szukałem od lat. Kiedy sobie
o tym przypomniałem, zorganizowałem to małe przedstawienie. Wiedzieliśmy, że twoje ego
nie pozwoli ci pomyśleć, że dałeś się oszukać.
- Skurwysyn - warknąłem, co było dość prymitywną odpowiedzią, ale jedyną, jaką
chwilowo dysponowałem. Miał gnojek rację i to od początku do końca.
- Wiedziałem, że gdy będziesz sądził, że jesteś górą, odpowiesz dobrowolnie na
pytania, które chcieliśmy ci zadać. Więc załadowaliśmy ci pistolet sterylnymi igłami.
Wszyscy zagrali swoje role znakomicie, a ty byłeś najlepszy.
- Popatrzcie na cwaniaka - warknÄ…Å‚em.
- Jestem nim. Organizowałem operacje polowe przez wiele lat i nie udało mi się tylko
wtedy, gdy ty mi przeszkodziłeś. Teraz cię złapaliśmy i przeszkody się skończyły.
Na dany znak dwaj z załogi pozbierali mnie.
- Zamknijcie go aż do lądowania. Nie mam ochoty go więcej widzieć.
Nigdy jeszcze nie byłem tak przybity. Przypuszczam, że byłem wówczas tylko o włos
od samobójstwa. Wiedziałem, co mnie czeka i nie miałem żadnej możliwości, aby temu
zaradzić. Już samo to było przygnębiające, a myśl o przyszłości wpędzała mnie w czarną
depresjÄ™.
Na dokładkę oni byli za dobrzy: zawiesili moje skute ręce na umieszczonym w ścianie
haku, pocięli całą odzież i wyczyścili dokładnie moją skromną osobę ze wszystkiego. Po
czym zabrali się za mnie z fluoskopem i wykrywaczami metali równie metodycznie, tylko
wolniej. Efektem tych starań było to, że byłem o parę kilogramów lżejszy i pozbawiony całej
pomocnej techniki, jaką ze sobą zawsze nosiłem. To było upokarzające, zwłaszcza że
zostawili mnie gołego na zimnych płytach pokładu. Które, jak po chwili odkryłem, stawały
się coraz zimniejsze, do tego stopnia, że szczękałem zębami sinozielony od mrozu. Z braku
innych możliwości zacząłem wyć i walić w drzwi, co mnie lekko rozgrzało i sprowadziło
strażnika.
- Zamarzam na śmierć! - wykrztusiłem przez dzwoniące zęby. - Specjalnie to robicie,
żeby mnie torturować!
- Nie - odparł obojętnie. - Okręt był nagrzany, gdy luki były otwarte, teraz wraca do
normalnej temperatury.
- Zamarzam! Może takie bałwany jak wy mogą żyć w tej temperaturze, ale ja nie!
Albo mi dajcie ubranie, albo ze mną skończcie!
Pomyślał chwilę nad zagadnieniem i poszedł. Wrócił z czterema pomagierami i
futrzanym przyodziewkiem. Ubrali mnie, bez gestu czy słowa z mojej strony. Wylot
miotacza, ustawionego przez cały czas ubierania dokładnie na wprost moich oczu, był
wystarczającym argumentem, aby nic nie robić.
Osiągniecie celu zajęło wiele dni, a moi strażnicy byli najgorszymi rozmówcami w
galaktyce. Nie odpowiadali nawet na najwulgarniejsze z bogatego repertuaru moich obelg.
Jedzenie było pożywne, ale całkowicie wyprane z jakiegokolwiek smaku, a jedynym napojem
była woda. W końcu wylądowaliśmy.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałem strażnika, gdy przyszli po mnie. - No, nie wygłupiaj się.
ZastrzelÄ… ciÄ™, jak mi powiesz?
Pomyślał chwilę nad tą możliwością, po czym oznajmił:
- Kekkonshiki.
- Grzeczny chłopiec. Tylko nie wpadnij w dumę z tego powodu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]