do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Tim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 10 The Remnant
- Jerry Pournelle Houses of the Kzinti
- Jerry Pournelle Falkenberg 3 Go Tell the Spartans
- Ahern Cecelia P.S. KOCHAM CIĘ
- Dzieje Pierwszej Krucjaty Anonim
- Ostatni z Atlantydy
- Grundlagen der wichtigsten Geschäftsbuchungen
- Montgomery Lucy Maud BśÂ‚ć™kitny zamek
- Bester, Alfred Tiger! Tiger!
- Frederic Pohl & C. M. Kornbluth Critical Mass
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mid-Wake jeszcze przed rozpoczęciem terapii, mogliby się jej sprzeciwić. Co by wówczas
zrobiła? Wolała o tym nie myśleć.
Szeptem, zamykając oczy, odezwała się do leżącej nieruchomo dziewczyny:
- Nadchodzę. Nadchodzę, aby ci pomóc. Ale również i ja będę potrzebowała twojej
pomocy, Natalio.
ROZDZIAA XI
Stojąc na zboczu, Rourke mógł całkiem wyraznie dostrzec pojedyncze elementy
konstrukcji, której przeznaczenie nadal było dla niego nieznane. Przy ogrodzeniu z wysokiej
siatki stały oparte na palach plastikowe płyty, stanowiące jak gdyby osłonę przeciwśnieżną.
Dalej widniał czarny budynek, lub raczej bunkier. Dookoła niego ustawiono gigantyczne
baterie, które, jak sądził, były zamkniętymi silosami rakietowymi.
Nie mylił się. Znajdowała się tam baza pocisków nuklearnych, z których dwanaście
zostało już uzbrojonych.
Drzwi wejściowe do bunkra były otwarte. Padające ze środka żółte światło odbijało
się od migocącego śniegu.
Przez chwilę obserwował z uwagą teren. W końcu ruszył wzdłuż zbocza, szukając
jakiegoś w miarę wygodnego zejścia. Wreszcie znalazł je i ślizgając się zszedł na dół.
- Tu Roger . Helikoper, czy mnie słyszycie? Odbiór! Był to głos Jasona Darkwooda.
Rubenstein odłożył swój dziennik i podniósł hełmofon.
- Tu helikopter. Słyszę cię dobrze. Odbiór!
- Helikopter? Czy wszystko w porządku? Odbiór!
- Ze sztormem jakoś sobie radzimy, ale nie możemy wystartować z powodu bardzo
silnego wiatru. Musieliśmy przymusowo lądować; mieliśmy drobną awarię. Teraz już
wszystko w porządku. Mieliśmy też małą wizytę, więc nie czujemy się aż tak bardzo
osamotnieni. Ośmiu gości. Daliśmy sobie z nimi radę. Roger , czy mnie słyszysz? Mów co u
ciebie? Odbiór!
- Mieliśmy potyczkę z wrogiem, ale wszystko skończyło się szczęśliwie. Jak możemy
wam pomóc? Odbiór!
- Utrzymujcie z nami łączność. Nie mam innych informacji. Odbiór!
- Tu Roger. Bez odbioru.
Paul ściągnął z głowy hełmofon. Spojrzał na zegarek, który dostał kiedyś w prezencie
od Hammerschmidta. Doktor wciąż nie wracał.
Rourke, trzymając w prawej ręce M-16, podbiegł zygzakiem do siatki. Brama była
otwarta. Mógł teraz dokładnie zobaczyć wyrzutnie pocisków, skierowane ukośnie w
niewidoczne teraz niebo. Ich szczyty pokrywała warstwa lodu. Na ziemi obok nich leżały
otwarte cylindry, niczym kokony, stanowiące niegdyś osłony wyrzutni. Im dłużej John
przyglądał się temu urządzeniu, tym bardziej nikły jego wątpliwości. Pomimo silnej wichury
wokół słychać było przenikliwy ryk syreny. Wejścia do kompleksu bunkrów były otwarte.
Doktor stanął przed jednym z nich. Zawahał się. Wiedział, że dokądś one prowadzą.
Najwyrazniej sowieccy żołnierze musieli się czegoś poważenie obawiać, aby w taką pogodę
zaryzykować ucieczkę. Poza tym byli przecież śmiertelnie zmęczeni; to też o czymś
świadczyło. Przypomniał mu się fragment z pamiętnika komandosa Specnazu, mówiący coś o
mechanizmie destrukcyjnym i instalacji. Jakiej?
Wyrzutnie!
Puścił się biegiem w kierunku głównego wejścia do bunkru, wypełnionego żółtym
światłem. Syrena wyła coraz głośniej. Tuż przed wejściem zahamował, wpadając w długi
poślizg. M-16 przerzucił do lewej ręki, a prawą rozpinał zamek błyskawiczny kurtki,
wyciągając z niej rewolwer Smith & Wesson. Z pistoletem maszynowym i magnum w rękach
wpadł do środka.
Na podłodze leżały trupy trzech mężczyzn. Ich zszarzałe ciała pokrywały liczne rany.
Zakrzepła krew, ściekając, tworzyła dziwaczne wzory na ich twarzach i dłoniach. Czwarta
osoba siedziała na oświetlonym fotelu naprzeciwko pulpitu kontrolnego. Mężczyzna ten
otrzymał postrzał w głowę. Nikogo poza nim nie było w pokoju. Rourke podszedł do pulpitu.
Mechanizmy uruchamiające wyrzutnie zostały włączone. Nie było czasu na zamknięcie
drzwi. Doktor oparł swój karabin o ścianę i ściągnął zwłoki komandosa z fotela. Na liczniku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]