do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Craven, Sara Das Geheimnis des Millionaers
- Sara Shepard 04 Niewiarygodne
- Sara Bell The Magic In Your Touch
- Chance Sara Małe tygrysiątko
- Sara Shepard 10 Bezlitosne
- Wirtemberska, księżna Maria Malwina, czyli domyślność serca
- Card Orson Scott Płomień serca (pdf)
- Cartland Barbara Głos serca
- Dynastia AshtonĂłw 06 Orwig Sara Nowe Ĺźycie
- (ebook german) Lovecraft, H.P. Stadt ohne Namen
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jąc długie nogi. Obrazy z ich wspólnego weekendu latały mu przed oczami. - A te-
raz powiedz, co masz lub czego nie masz na sobie, żebym wiedział, jak wyglądasz.
- Nick, jesteś stuknięty! - zawołała przytłumionym głosem i zachichotała. -
Mam na sobie czerwoną, satynową koszulkę nocną bez rękawów, do kolan. Czy to
ci coś mówi?
- Zdaje się, że moja męska wyobraznia ma pewne braki, których nie da się
nadrobić. - Roześmiał się. - Będę się lepiej trzymał tego, co zapamiętałem. Różo-
wej halki w kwiaty. Byłaś w niej niezwykle seksowna na wyspie... Nasza umowa
na drugą po południu w piątek jest aktualna?
- Właściwie mogę pojechać wcześniej - stwierdziła, poważniejąc natychmiast.
- Zwietnie! Ile wcześniej? Ja przylecę z powrotem przed szóstą w piątek rano.
Abby wydawała się rozbawiona.
- Zostaw sobie trochÄ™ czasu na odpoczynek. Masz pracowity czwartek?
- Odwołam wszystkie cholerne spotkania zawodowe, jeśli tylko możesz lecieć
wcześniej.
- Nie rób tego. Po prostu daj znać, kiedy po mnie przyjedziesz, gdy już wró-
cisz z Kalifornii i będziesz gotowy - odrzekła słodkim głosem, który sprawiał, że
ciarki przechodziły mu po plecach.
S
R
- Wiesz, mogę wszystko odwołać, jeśli tylko ty możesz wcześniej. Do diabła,
zaraz się spakuję i przylatuję prosto do ciebie.. Nie chcę czekać tak długo. To było
piekło, a nie tydzień, odkąd cię ostatni raz widziałem.
- Właściwie rozstaliśmy się nie dalej jak wczoraj - przypomniała mu złośli-
wie. - Ponieważ jest już czwartek, to zobaczymy się nazajutrz - dodała i jakby po-
nownie posmutniała.
- Co się zmieniło, że możesz w piątek wyjechać wcześniej? - zapytał, intu-
icyjnie wyczuwając, że jednak nie wszystko jest w porządku. Całe szczęście, że nie
dowiedziała się o tamtym. Nick wolałby raczej zmierzyć się z nawałnicą w trakcie
lotu niż z jej gniewem. - Jak ci minął dzień?
W słuchawce zapanowała cisza.
- Abby?
- Jestem tu, Nick. Pytasz o dzisiaj. - Słyszał, jak Abby wzdycha i wiedział, że
nie spotkało jej nic dobrego i że cokolwiek to było, zle to zniosła. - Mnóstwo się
wydarzyło. Pamiętasz, mówiłam ci, że mam pewną ważną sprawę i muszę odebrać
telefon.
- W sobotę wieczorem, jasne, że pamiętam. - Jego dobry humor gdzieś się
ulotnił.
- Miałam dzisiaj sfinalizować ogromny, wielomilionowy kontrakt. Wszystko
upadło i poniosłam porażkę.
Nick poczuł, jak żołądek ściska mu się z żalu. Zesztywniał.
- To była twoja transakcja, Abby?
- Tak, jeden z agentów, Quinn Nash, prowadził dla mnie tę sprawę. Pracowa-
liśmy nad tym przez ostatnie osiem miesięcy. Od pierwszego stycznia. Osiem dłu-
gich miesięcy. Ktoś, firma, która się nazywa Centennial Brokerage Inc., zjawiła się,
gdy byłam z tobą, i pokazała im inną nieruchomość, która spodobała im się bar-
dziej.
To była transakcja Abby, a nie jej ojca!
S
R
Osłupiały, próbował się skoncentrować na tym, co do niego mówiła. Skrzyw-
dził Abby! Nigdy nie było to jego zamiarem i do głowy mu nie przyszło, że ona
może być w to zamieszana, a co dopiero, że prowadzi tę transakcję.
Nicka zmroziło. Czemuż Noah nie wiedział, że to nie jest transakcja Gavina?
Czemu Abby nic na ten temat nie powiedziała? Jakakolwiek wskazówka i Nick za-
stopowałby włączenie się Centennialu w sprawę.
- Nick? JesteÅ› tam?
- Przepraszam, zdaje się, że nie było przez chwilę sygnału - odpowiedział. -
Abby, nie umiem wyrazić, jak bardzo jest mi przykro, że straciłaś tak duży kon-
trakt.
- No to jest nas dwoje. A właściwie, nawet więcej. Pracował na to cały mój
zespół. - Abby jeszcze raz westchnęła, zapewne myśląc o swojej załodze, która mu-
siała przeżywać ogromne rozczarowanie. - Nigdy nie słyszałam o tej firmie.
- Powstała w Dallas w lutym tego roku - odrzekł Nick sztywno.
Nadszedł moment prawdy. Mógł powiedzieć jej teraz, że ta firma należy do
niego. Ale nie chciał tego robić przez telefon. Zapewne odłożyłaby słuchawkę i już
nigdy więcej nie odebrała od niego telefonu. Bardzo pragnął spędzić z nią ten
weekend. Nie miała jeszcze pojęcia, że to sprawka Coltonów. Kontrakt na kilka-
dziesiąt milionów dolarów. Osiem miesięcy pracy. Zcisnęło go w klatce piersiowej.
- Postaram się, żebyś przynajmniej weekend miała miły - wymamrotał, zasta-
nawiając się, co, u licha, mógłby jej dać, co choć trochę zrekompensowałoby jej
stratÄ™.
- Otrząsnęłam się już z szoku i zastanawiam się, co robić dalej. Nick, mój oj-
ciec wyrzucił mnie i agenta odpowiedzialnego za całą sprawę z pracy.
- Co zrobił? - Nick poczuł, jak jego dłoń zaciska się na poręczy łóżka, aż pal-
ce stają się białe. Cała wściekłość, jaką czuł wtedy po rozmowie z Taylorem, wró-
ciła. Co za sukinsyn!
- Nick, możemy porozmawiać o tym, kiedy się zobaczymy? Telefon nie jest
S
R
dobrym środkiem na poważne rozmowy. - Usłyszał w jej głosie, że się uśmiechnę-
Å‚a.
- To prawda. Muszę z tobą porozmawiać. Strasznie za tobą tęsknię - wyznał.
Gdy tylko wypowiedział te słowa, ogarnęło go przemożne poczucie winy. Zranił
Abby i przez niego została wyrzucona z rodzinnej firmy i rozłączona z ojcem.
- Ja za tobą także. Ustalmy, że gdy się spotkamy, przez pierwszą godzinę bę-
dziemy się całować - zaproponowała marzycielsko.
- Masz to jak w banku.
Nick skończył pracę w Kalifornii, ale była już prawie północ, gdy dotarł do
swojego domu w Dallas.
W piątek rano wstał zmęczony po nieprzespanej nocy. Natychmiast włączył
wiadomości i z gwałtownym biciem serca czekał, czy mówią coś o sprzedaży, ale
nie było żadnych informacji na ten temat. Po drodze do biura kupił wszystkie
dzienniki wydawane w Dallas. Zanim kierowca zawiózł go do pracy, przejrzał je i
westchnÄ…Å‚ z ulgÄ…. Nic.
Gdy tylko zasiadł za swoim biurkiem, zamówił dla Abby bukiet róż, które
miały być jej dostarczone tego ranka. Wiedział, że nic nie zrekompensuje krzywdy,
jaką jej wyrządził, ale miło było pomyśleć, że się uśmiechnie na widok kwiatów. A
może by coś bardziej osobistego, coś pięknego? Zaczął przeglądać katalog z biżute-
rią i innymi prezentami i właśnie miał dzwonić i zamawiać dla Abby wspaniałą,
kryształową wazę, gdy rozległo się pukanie do drzwi i wpadł Noah.
- Gotowy na swój wielki weekend? - zapytał brat z miejsca. - Jakie decyzje w
sprawie L.A.?
- Noah, popełniliśmy błąd - powiedział Nick, ignorując pytania brata. - To nie
sprzedaż Gavina Taylora przejęliśmy.
- Co ty mówisz? Przecież Masaryk miał już praktycznie podpisane papiery z
Taylor Properties. %7ładna ze stron nie mówiła o tym wiele, to fakt, ale to dlatego, że
S
R
była to niezręczna sytuacja. Oni praktycznie zobowiązali się kupić od Taylora tę
posiadłość. W rozmowach nieustannie padały nazwiska Nash, a to jeden z ich agen-
tów, i Taylor. - Noah patrzył na Nicka, domagając się wyjaśnień.
- Cóż, to nie Gavin prowadził sprawę, więc zabraliśmy się za nie tego Taylo-
ra. To była sprzedaż Abby.
- Abby! A niech mnie diabli! - wykrzyknął Noah zaskoczony. Trawił tę wia-
domość przez chwilę, po czym wzruszył ramionami. - Cóż, w porządku, czy to ma
właściwie aż takie znaczenie?
- Do diabła, tak. Nie chciałem jej skrzywdzić.
- Ona jest jego córką. Uwiodłeś ją, żeby się zemścić na starym, pamiętasz? -
Noah zmarszczył brwi i przyjrzał się bratu podejrzliwie. - O co tu chodzi? Przecież
zrobiłeś to celowo, by się na nim odegrać, musiałeś wiedzieć, że ją skrzywdzisz.
- Nie. Zrobiłem to dla zemsty na Gavinie. Ona była środkiem do osiągnięcia
tego celu.
- I to oznacza, że jej to nie sprawi bólu? Nick, chyba nie angażujesz się w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]