do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Anderson, Kevin J & Beason, Doug Ignition
- M147. Anderson Caroline Bliski
- Anderson, Poul The High Crusade
- Anderson, Poul Explorations
- Andersen's Fairly Tales
- Anderson, L. S. Entbehrlich
- Fielding Liz Romans Duo 1055 Dwie drogi
- Hohl Joan Radosny kres podróşy
- Andersens Fairy Tales [Hans Christian Andersen]
- WARZYWNIAK KRZYSZTOF JAWORSKI
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
interwencję", która stała się jej udziałem. Corrie udała się na pielgrzymkę do Ravensbruck, aby w
ten sposób złożyć hołd zamordowanym tam dziewięćdziesięciu sześciu tysiącom kobiet. Odkryła
wówczas, że jej zwolnienie nastąpiło na skutek "błędu w maszynopisaniu". Tydzień po jej
uwolnieniu, wszystkie więzniarki w jej wieku zabrano do komory gazowej.
7. Ani wiatr, ani deszcz...
Skoro anioły otoczyły Corrie ten Boom, by uczynić ją niewidzialną, to cóż może uczynić krąg tych
opiekuńczych duchów dla nas samych? Dysponuję tu na przykład historią małżeństwa, które
przebywało w hotelu, gdy wybuchł pożar. Było po drugiej w nocy, gdy cały korytarz stanął w
płomieniach. Małżonkowie myśleli, że ich los jest już przesądzony. Wtedy mężczyzna wezwał na
pomoc Boga, chwycił żonę i zbiegł na dół do hallu. Wydawało się, że płomienie przygasły, dopóki
nie udało im się bezpiecznie dotrzeć na dół.
Inna kobieta pisze, jak tuż po rozwodzie jechała ciężarówką w strugach deszczu, podczas szalejącej
burzy. Była zrozpaczona i modliła się o pomoc. To jej syn pierwszy zauważył, że deszcz nie uderza
już w ich samochód. W bocznych i we wstecznym lusterku widzieli lejący się z góry potop,
uginające się drzewa, bębniące o domy i stodoły strugi. Jednak przednia szyba ich ciężarówki, choć
nie mieli wycieraczek, pozostała idealnie czysta! To wydarzenie podniosło kobietę na duchu i
natchnęło odwagą na dalszą, niebezpieczną drogę.
Lucille Johnson, nauczycielka, jest przekonana, że i ona została "otoczona anielską opieką". W
1949 roku przez Iowa, gdzie uczyła, przetoczyła się epidemia paraliżu dziecięcego i Lucille zaraziła
się tą chorobą najprawdopodobniej od swoich uczniów.
- Leczyłam się przez ponad sześć miesięcy i w rezultacie wyszłam z tego wspierając się na dwóch
kulach - powiedziała.
Wróciła do szkoły, by skończyć doktorat, a potem znów zaczęła uczyć. Robiła karierę, wyszła za
mąż, urodziła córkę i w tym czasie odrzuciła jedną kulę, a potem "z powodu próżności", jak mówi,
zaczęła chodzić bez żadnej pomocy.
Jednak choroba osłabiła prawą stronę jej organizmu. Chodząc, nadal musiała unieruchamiać kolano
i często używała laski.
- Bardzo łatwo się przewracam. Raz nawet złamałam rzepkę - tłumaczy. - Szczególnie
niebezpieczne są dla mnie silne wiatry, gdyż wówczas łatwo tracę równowagę. Już w młodości
niechętnie chodziłam na zakupy do centrum w Davenport, gdy wiał ten sławny wiatr z Iowa. Nie
było mi wtedy łatwo przejść przez ulicę bez upadku!
W 1977 roku Lucille wraz z rodziną wybudowała dom w New Salisbury, w Indianie. Zaangażowała
się wtedy w działalność kongregacji św. Michała. Zbliżały się pierwsze Zwięta Bożego Narodzenia
spędzane w nowym domu i Lucille zdecydowała, że podziękuje Bogu za błogosławieństwa,
uczęszczając przez cały grudzień na Mszę świętą.
W pierwszym tygodniu Lucille jezdziła co dzień jedenaście kilometrów do kościoła Zw. Michała.
Ale drugiego tygodnia, w poniedziałek rano, obudziła jąjej Nemezys - wiatr. Prognozy pogody
ostrzegały przed silnymi podmuchami, które z łatwością mogły przewrócić i zranić Lucille. Czy
powinna ryzykować? "Boże - modliła się. - Wiem, że obiecałam Tobie... i wywiążę się z tego."
Lucille ostrożnie ruszyła w kierunku kościoła. Przez całą drogę wiatr spychał samochód z drogi i
wstrząsał nim, a było to szczególnie niepokojące na otwartych przestrzeniach, gdy pojazd drżał
niczym zabawka, którą łatwo przewrócić. W końcu Lucille szczęśliwie zaparkowała w pobliżu
wejścia do kościoła i ufnie czekała. Czyż nie przyjdzie ktoś, kto mógłby podać jej silne ramię?
Niestety. Wyglądało na to, że jest sama i była już prawie gotowa zawrócić do domu. Ale przecież
całą drogę przebyła bezpiecznie. .. Niechętnie otworzyła drzwi i weszła w to piekło.
Dziwne, lecz wydawało się, że wiatr nagle ucichł. Zupełnie nic nie czuła.
- Oczekiwałam, że wichura zaraz zwali mnie z nóg - mówi Lucille. - Ale ku memu zdumieniu nie
poczułam nawet najmniejszego powiewu, nawet najdelikatniejszego muśnięcia. Wydawało się, że
powietrze zamarło w bezruchu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]