do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Gardner Laurence Nieznane dzieje Jezusa (Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala)
- Liebenberg Lauren Smak dżemu i masła orzechowego
- Latitude Zero Laurence James(1)
- Bloodlines Laurence James(1)
- Henderson_Beth_Tydzien_do_slubu
- Wirtemberska, ksi晜źna Maria Malwina, czyli domyśÂ›lnośÂ›ć‡ serca
- Arnold Judith Bal przy śÂ›wiecach
- describe compare agree disagree crib
- 4.50 z Paddington AGATHA CHRISTIE
- 023 Gill Griffith Judy Jak osiagnac pewnosc siebie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w opiętych legginsach bądz szortach, w skali od jednego do dziesięciu. Następnie wyceniłam
samych właścicieli. Mister Najlepszy Zadek zajął dopiero czwarte miejsce w klasyfikacji
końcowej, co dowodzi, że tyłek to nie wszystko. W końcu jednak znudziły mnie te typowe
zajęcia kibica i wyszłam. Brian przez cały czas nawet nie oderwał wzroku od sztangi.
Zerknęłam na zegarek w korytarzu na dole. Zajęcia Rachel skończyły się dziesięć minut
wcześniej, więc poszłam na górę, ale już pod drzwiami usłyszałam jej podniesiony głos.
Najwyrazniej na kogoś krzyczała. Jeszcze nigdy nie widziałam Rachel zdenerwowanej, a
tymczasem właśnie z dużym przekonaniem darła się na jakąś nieszczęsną ofiarę.
Zastanawiałam się właśnie, co zrobić, kiedy zza drzwi wypadł Jeff, wymęczony i spokorniały.
Na mój widok podskoczył, jakbym przyłapała go na jakimś przestępstwie.
- Wszystko w porządku? - spytałam ciekawie.
- O, jasne...
Był bledszy i chudszy niż ostatnio, niemal tonął w swojej nieśmiertelnej kurtce z
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
pomarańczowymi paskami. Jego włosy wyglądały jakby ktoś obciął je na mokro nożyczkami
do paznokci i tak już zostawił, a zapadłe policzki jak jamy w twarzy kościotrupa. Nawet
pryszczy miał więcej niż zwykle. Chyba jadł za mało świeżych warzyw. Wydawało mi się, że
stosował wegańską dietę, więc prawdopodobnie żył tylko o kanapkach z sojową margaryną i
odgrzewanych fasolowych burgerach.
Już chciał coś powiedzieć, kiedy wymamrotał pod nosem jakieś słowa, których nie
wychwyciłam, po czym wypadł przez drzwi wejściowe na zewnątrz. Popatrzyłam za nim w
oszołomieniu. Ostatnio pracownicy siłowni zaczęli dość dziwnie się zachowywać.
Rachel stała przy stercie mat, trzymając jedną w ręku. Z twarzy Rachel mogłam wyczytać,
że chętnie dałaby nią Jeffowi po głowie, gdyby była z twardszego materiału.
- Co się stało Jeffowi? - zapytałam. - Właśnie wybiegł z siłowni z dziwnym wyrazem oczu.
Rachel była zmęczona, miała cienie pod migdałowatymi oczami, ale przy jej urodzie
sprawiły tylko, że wyglądała perwersyjnie seksownie. A jednak ruszała się wolniej i bardziej
ociężale niż zwykle. I to nie dlatego, że właśnie dała wycisk trzydziestu superwytrenowanym
atletom. Dla Rachel godzina superintensywnego treningu to zwykła rozgrzewka.
- Zanudzał mnie na śmierć tą swoją petycją - powiedziała wyczerpanym głosem. - A ja po
prostu nie mam teraz czasu o tym myśleć. W końcu straciłam cierpliwość i kazałam mu się
odpieprzyć. %7łałuję, że nie wytrzymałam, ale on mnie tak wkurzył...
Urwała, nadal trzymając matę, jakby o niej zapomniała. Popatrzyłam na nią z
niedowierzaniem.
- Ale teraz, kiedy Linda nie żyje, ta petycja nie jest chyba aż tak ważna? Przecież tylko
ona chciała sprywatyzować siłownię.
Rachel potrząsnęła głową.
- Jeff ubzdurał sobie, że musi zabezpieczyć klub na przyszłość. Napisał apel, że
powinniśmy zawsze pozostawać pod kontrolą gminy, czy coś w tym stylu. Jakbyśmy nie mieli
ważniejszych rzeczy do roboty.
- Chyba jesteś trochę przemęczona - zauważyłam.
Przez chwilę przypatrywała mi się w milczeniu, po czym upuściła matę z piaskiem.
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu stresuje mnie ta praca na dwie zmiany. Zastępuję
Lindę na prawie wszystkich zajęciach i pomagam Lou przy robocie papierkowej. Ona nie wie
mnóstwa rzeczy. Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu dla siebie.
- Pewnie nudzi cię to administrowanie - powiedziałam. - Ja nie znoszę siedzenia za
biurkiem.
- Nie, dlaczego, mi to nie przeszkadza. Kiedyś pracowałam dorywczo jako sekretarka w
drukarni i wszystko organizowałam. Zwietnie się wtedy bawiłam. Nie, po prostu wzięłam
sobie za dużo na kark. To mnie przygnębia. Potrzebuję trochę odpoczynku w ciemnym
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
pokoju.
- Właśnie rozmawiałyśmy z Derekiem - powiedziałam. - A właściwie, Lou rozmawiała. Ja
tylko siedziałam obok i starałam się nie przeszkadzać.
- I co mówił? - zapytała szybko.
Błyskawicznie streściłam konwersację, włączając w to nasze wątpliwości. Wydawała się
zmartwiona.
- Myślicie, że Derek chroni Naomi?
- Nie wiem - odparłam wolno. - Może. Ale z pewnością coś ukrywa. A skoro my to
widzimy, to policja z pewnością także.
- Cholera. - Rachel spojrzała na mnie uważnie. - Masz jakieś podejrzenia, co to może być?
- Nawet zielonego pojęcia.
Rachel westchnęła.
- To raczej nam nie pomoże - powiedziała w końcu. - Przepraszam, Sam, nie chciałam cię
krytykować.
Objęła mnie, po czym podeszłyśmy razem do drzwi.
- Chciałabym pogadać z Brianem, tylko nie wiem jak to zrobić - wyznałam.
- A kto wie? - roześmiała się Rachel.
- Teraz ćwiczy i nie sposób oderwać go od maszyn.
- Hm. Zgadzam się, na siłowni nic z tego nie wyjdzie. Może złapiesz go gdzieś na
neutralnym gruncie, w chwili nieuwagi?
- Na przykład gdzie?
Rachel pstryknęła palcami.
- Idz na jedną z dyskotek, gdzie pracuje. Wtedy będzie to wyglądało jak przypadkowe
spotkanie.
- Zwietny pomysł - mruknęłam z szacunkiem. - Teraz muszę tylko obejść wszystkie
magazyny w Londynie, aż znajdę przed którymś z nich Briana, przebranego za pingwina.
- Złośliwa małpa. - Rachel trzepnęła mnie lekko w tył głowy. - Przecież Brian zawsze
rozwiesza ulotki o koncertach. Chodzmy zerknąć.
- Nikt nie lubi takich sprytnych, wrednych bab, wiesz Rachel - powiedziałam z wyrzutem.
- Ktoś ci w końcu da po łbie w czasie przerwy obiadowej.
Podeszłyśmy do tablicy ogłoszeń. W rogu wisiała ulotka pokryta psychodelicznymi
splotami pomarańczowych i żółtych spiral. Całość głosiła, że tego wieczoru w klubie Lambeth
odbędzie się impreza zatytułowana Paradisiac .
- Cholera - powiedziałam. - Na południe od rzeki.
- Tylko trochę - pocieszyła mnie Rachel. - A ty masz wóz.
- Co znaczy, że nie mogę dużo pić i ćpać. Kiedy wszyscy dookoła będą leżeć pod stołem.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Nie znoszę się wyróżniać.
- Po prostu zapanujesz nad nałogami - oświadczyła surowo Rachel. - Dla dobra śledztwa.
Rozmawiałyśmy ściszonymi głosami, ale dla pewności rozejrzałam się, czy nikt nas nie
może usłyszeć. Lesley nadal siedziała w recepcji, obłożona stertami magazynu Hello . Pewnie
szukała porad życiowych od Mandy Smith.
- Może byś poszła ze mną? - zasugerowałam. - Dobrze ci zrobi. Wpadnij teraz do domu,
odsapnij i podjadÄ™ po ciebie o jedenastej.
Przez chwilę myślałam, że odmówi, ale wzruszyła ramionami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]