do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- KrĂłlewski rĂłd 04 Ksiezniczka i magnat Oakley Natasha
- Królewski ród 05 Błękitna krew Stephens Susan
- 41 Pan Samochodzik i Operacja KrĂłlewiec Sebastian Miernicki
- 00000244 Twain KrĂłlewicz i Ĺźebrak
- Delpard Raphael Zeznania sekretarki. 12 lat u boku Hitlera(1)
- 0582. Corey Ryanne Sekret milionera
- Quinn Julia Sekretny pamiętnik Mirandy
- Highmore Julie Uśpione sekrety
- Holly Lisle Secret Texts 2 Courage of Falcons
- Holly Lisle Last Girl Dancing
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie wyjdę za mąż dlatego, że muszę.
- Zależy mi, byśmy razem wychowywali nasze dziecko.
Ty i ja. Pobierzmy siÄ™.
Gdyby to powiedział! Tylko te dwa słowa! Proszę, mod
liła się w duchu. Proszę, powiedz, że mnie kochasz!
Nagle spłynęło na nią olśnienie. Zrozumiała, dlaczego
tak bardzo jej na tym zależy. Bo ona go kocha.
Może się z tym nie godzić. Może odrzucać to, co czuje.
Przekonywać samą siebie, że to niemożliwe, że to za szyb
ko. Jednak taka jest prawda. Kocha go.
Powiedz to, błagała w duchu. Wtedy i ona wyzna mu
swoje uczucia. Niech tylko powie, że ją kocha. %7łe to nie
małżeństwo z obowiązku.
Nie ukrywał, że mu się podoba. Wciąż wspominał ich
wspólną noc. Jednak to za mało. Chce stworzyć rodzinę,
wspólnie wychowywać dziecko. Jednak i to nie wystarczy.
Nie powiedział tych słów.
- Muszę to przemyśleć - wyszeptała Cara.
Przesunął dłonią po jej zaokrąglonym brzuchu.
- Nie zostało już dużo czasu. I stawka jest wysoka.
- Tak - powtórzyła smutno.
Stawką jest jej serce. A wystarczyłyby te dwa krótkie
słowa, by je ocalić.
- Zjemy razem kolację? Tylko we dwoje. Niedługo po
jawią się pierwsi weselni goście i nie będziemy mieć czasu
dla siebie. - Urwał na chwilę. - Nie będziemy poruszać po
ważnych tematów, obiecuję. Pogadamy sobie niezobowią
zująco. Jakbym zaprosił cię na randkę.
- Dobrze - przystała. Może ten wspólny wieczór otwo
rzy mu oczy? Może zrozumie, że łączy ich coś więcej niż
dziecko... %7łe to miłość.
ROZDZIAA ÓSMY
Stale brzmiały mu w uszach słowa Cary.
Powiedziała, że nie wyjdzie za mąż dlatego, że musi.
To stanowcze stwierdzenie powracało do niego bez
ustannie, niepokojąc i raniąc. Musi dać jej czas, poczekać.
Niech jeszcze raz przemyśli sobie jego propozycję.
Nie wyjdzie za mąż, tylko dlatego, że musi.
Nie kocha go. Nie czuje tego, co on czuje do niej.
Małżeństwo byłoby dla niej poświęceniem, przykrą ko
niecznością. Zrobiłaby to wbrew sobie. A on marzył o ta
kim uczuciu, jakie stało się udziałem jego rodziców, jakie
spotkało Parker.
Marzył o związku opartym na miłości.
Może wszystko dzieje się za szybko, może Cara potrze
buje więcej czasu, by go pokochać.
Dziś postara sięją przekonać, że mają szansę, że między
nimi naprawdÄ™ iskrzy.
Podoba się jej. Wie o tym. A to już coś, jakiś punkt wyj
ścia. Wystarczy, by coś się z tego rozwinęło.
I on zrobi wszystko, by tak się stało.
Kroił oliwki, z trudem zmuszając się do skupienia na
gotowaniu. Zwykle lubił pitrasić. Czuł się wtedy swobod
nie, zapominał o swej pozycji i zobowiązaniach. Jednak
dziś nie był w stanie się skoncentrować. Zbyt wiele myśli
kłębiło się w jego głowie.
Dlaczego tak jest? Dlaczego wszystko idzie jak z kamie
nia? Dlaczego?
Sięgnął po pomidory i zaczął kroić je na cząstki.
Miejsce Cary jest tutaj, w Eliason, przy nim. Dlaczego
ona nie chce tego zobaczyć, dlaczego tak się opiera?
Nagle ktoś zastukał do drzwi. Michael wytarł ręce i prze
szedł przez salon, by otworzyć.
- Cześć - odezwała się nieśmiało Cara.
Odetchnął lżej. Zciśnięty żołądek zaczął się uspokajać.
Cara miała na sobie spodnie i zieloną koszulkę polo.
W kolorze swoich oczu.
- Cześć. - Otworzył drzwi szerzej i wpuścił ją do środka.
- Cieszę się, że przyszłaś.
- Nigdy nie byłam w tej części zamku.
- To moje prywatne apartamenty. Mam dom na południe
od miasta, ale z różnych względów bardzo często muszę być
tu, na miejscu, dlatego urządziłem sobie niekrępujące lo
kum. Po trzydziestce raczej mało kto mieszka z rodzicami,
ale w moim przypadku liczy się też bezpieczeństwo. Poszed
łem więc na kompromis. Mam swoje skrzydło.
- Bardzo tu Å‚adnie.
Michael spróbował popatrzeć na salon jej oczami. Skó
rzane meble, ciemnoczerwone ściany, wielka biblioteka.
Wygodnie, a jednocześnie bez przepychu.
- Lubię książki - powiedziała.
Michael roześmiał się.
- JakoÅ› wcale mnie to nie dziwi.
Poprowadził ją do kuchni.
- Cieszę się, że przyjęłaś moje zaproszenie. - Nie chciał,
by zabrzmiało to tak oficjalnie, choć z drugiej strony tro
chę dystansu było mu na rękę. Aatwiej mu będzie się po
wstrzymać, by jej choć nie musnąć.
Korciło go, by przyciągnąć ją do siebie, przytulić moc
no i trzymać w objęciach tak długo, póki nie zgodzi się zo
stać z nim na zawsze. Ale zbyt dobrze zdążył już ją poznać.
Sprawiała wrażenie kruchej i delikatnej, w rzeczywistości
zaś miała swoje zdanie i umiała go bronić.
- Usiądz. Już kończę.
- Sam gotujesz? - zapytała.
Roześmiał się.
- A co, obleciał cię strach?
Pokręciła głową, po czym usiadła na wysokim stołku po
drugiej stronie kuchennego blatu.
- Nie. Domyślam się, że skoro gotujesz, robisz to zna
komicie.
- Dlaczego tak uważasz?
-Bo nie zadowalasz się połowicznymi sukcesami.
Umiesz dążyć do celu. Poznawałeś tajniki gotowania do
tÄ…d, dokÄ…d nie osiÄ…gnÄ…Å‚eÅ› satysfakcjonujÄ…cego rezultatu.
Zgadłam?
- Umiem dążyć do celu? To chyba komplement.
- Albo subtelny sposób powiedzenia ci, że jesteś upar
ciuchem.
Wcale nie poczuł się urażony. Roześmiał się.
- Nie będę zaprzeczał. A teraz zależy mi...
Nie dała mu skończyć.
- Masz piękny widok. - Wyjrzała przez okno.
- Widzisz tÄ™ drogÄ™? - Michael spokojnie przyjÄ…Å‚ zmia-
nę tematu. Nie będzie poruszać trudnych problemów. Dziś
chce nacieszyć się jej towarzystwem.
Cara popatrzyła na niego z zainteresowaniem.
- Dawno temu przejeżdżał tędy mój pradziad. Wtedy to
była wąska, polna dróżka. Pradziadek ujrzał wzgórze, za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]